poniedziałek, 1 lipca 2013

Epilog



- Piotrek uważaj na niego! – krzyknęła Natka do Pita, który grał w nogę z Kubą przeciwko Bartkowi. Spędzaliśmy wieczór na tarasie, świętując czwarte urodziny mojej córki.
- Nareszcie zasnęła – na krzesełko obok mnie opadła Lilka, zmęczona usypianiem swojego dwuletniego Kacperka.
- Mamo otworzysz mi? – podbiegła do mnie Julka z soczkiem w kartoniku. Wsadziłam słomkę do pudełka i podałam go jej. Wróciła do zabawy z Czuczi.
- Dobra – krzyknął Andrzej, stojąc przy grillu. – Kto chce już kiełbasę? Bo kilka jest gotowych. – spytał. Nie czekał długo. Chłopcy przerwali grę i razem z talerzykami ustawili się w kolejce do Wrony.
- Jak Ci idzie pisanie książki? – zagadnęła mnie Lilka. Dostałam propozycję napisania książki z własnym programem ćwiczeń. Nie wahałam się ani trochę przed podjęciem tej decyzji.
- Kończę. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ostatnio.. – Pit do nas dołączył. – Rozmawiałem z Kubim i wspominaliśmy wasz ślub.. – zaśmiał się. – Nadal nie pamięta większości zdarzeń, ale mówił, że jeszcze nigdy się tak nie wybawił.
- Chyba jak każdy – dodał Andrzej, siadając obok Lilki. To prawda, mój ślub można było nazwać imprezą roku. Nie było chyba nikogo trzeźwego. A niektórzy nie wrócili do domu po weselu, zostając od razu na poprawiny.
- Na waszym też się dużo działo.. – zwróciłam się do niego. – Ogólnie można powiedzieć, że gdzie Igła tam zabawa. – zaśmiałam się, a reszta mi zawtórowała. Kuba wskoczył na kolana Pita. Popatrzyłam na niego. Cała Natka. Rozejrzałam się dookoła. O takim życiu, właśnie marzyłam. Kochany mąż, dziecko i najlepsi przyjaciele. Lepiej być już nie może.. 

___________________________________________________________

Niestety, historia Luśki dobiegła końca. Smutno mi, bo naprawdę wciągnęłam się w jej losy i z wielką przyjemnością pisałam kolejne rozdziały. Co prawda mogłam ciągnąć to dalej, ale stwierdziłam, że w końcu Wam się to znudzi i przestaniecie czytać. Nie chciałam tworzyć kolejnej Mody na sukces. Teraz, mam nadzieję, że miło będziecie wspominać ten blog. Było to moje pierwsze opowiadanie i jestem z niego bardzo dumna. Pomimo mojego słomianego zapału udało mi się dotrwać do końca i nie poddać się. Jeśli mogę być szczera, często nachodziły mnie wątpliwości, czy to ma w ogóle jakiś sens, ale dzięki ilości odwiedzin oraz komentarzy, momenty te szybko odchodziły. Czas na podziękowania.. Nie wiem od kogo mam zacząć.. Przede wszystkim dziękuję Ani, Poli, Majce, Kurkowi, Kasi i Amelce.. To wy dawałyście mi największą motywację. Dziękuję stronie Siatkówką pisane-opowiadania za udostępnianie wiadomości o nowych rozdziałach. Dziękuję wszystkim czytającym, a szczególnie komentującym. Co jeszcze mogę dodać.. To było cudowne pół roku, mam nadzieję, że dla Was również. Jeszcze raz dziękuję.

Zapraszam na kolejne moje opowiadanie http://niespelnione-marzenie.blogspot.com/, Pierwszy rozdział już jest. Mam nadzieję, że spodoba Wam się i dotrwacie również tam do epilogu.