niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział XXXI



- Co ty tutaj robisz? – Bartek stanął na progu i patrzył na nią ze zdziwieniem.
- Chciałam ci zrobić niespodziankę i przyjechałam wcześniej. – rzuciła mu się na szyję. – Cieszysz się?
- Pewnie – odpowiedział z uśmiechem. Spuściłam wzrok, nie wyglądało na to, żeby kłamał.
- Co wam się stało? – zmierzyła nas wzrokiem.
- Aa.. długa historia. – odezwałam się po raz pierwszy. Przytuliła się do niego  i zaczęła całować. Nie odsunął się. – Pójdę do siebie. – Nie miałam ochoty na to patrzeć. Wpuściłam Czuczi i zamknęłam za nami drzwi. Rzuciłam bezrękawnik i kozaki w kąt pokoju. Opadłam na łóżko. Jaka ja byłam głupia. Przecież on ją kocha. Ja jestem dla niego ważna, tylko ze względu na kolano. Łza spłynęła mi po policzku. Wiedziałam, że to się tak skończy. Po co ja tu w ogóle przyjeżdżałam. Wstałam i podeszłam do lusterka. Wyglądałam okropnie, włosy miałam mokre, a do tego pełne piachu. Pod jednym okiem spłynął mi tusz z rzęs. Na dodatek byłam cała zaróżowiona. Westchnęłam, wyobrażając sobie sytuację na przedpokoju. Stałam koło prześlicznej Aśki w takim stanie. Nie dziwię się, że nie miał oporów przed całowaniem jej. Zaśmiałam się na myśl o własnej głupocie. Musiałam wyjść z pokoju się wykąpać. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam. Słyszałam, że Aśka mu o czymś opowiada. Starałam się być jak najciszej, żeby mnie nie usłyszeli. Wzięłam gorącą kąpiel. Wysuszyłam od razu włosy i wyszłam z łazienki. Niestety, tym razem mnie zauważyli.
- Lusia! – krzyknęła Aśka. Zatrzymałam się w drzwiach salonu. – Dołącz do nas, porozmawiamy.
- Chętnie, ale jestem padnięta – zrobiłam zawiedzioną minę – Jutro to nadrobimy – uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę pokoju. Starałam się nie patrzeć na Bartka, choć czułam jego spojrzenie na sobie. Zamknęłam się w pokoju i weszłam pod kołdrę. Nie będę głupia. Nie pozwolę się sobą bawić. Skoro on woli Aśkę, to ja muszę chociaż wykazać się honorem.


Oczami Bartka…
Słuchałem opowieści Aśki, ale cały czas myślałem o Luście. Co ona musiała sobie pomyśleć. Jestem idiotą.
- Idę się wykąpać. – wstała i pocałowała mnie w usta. Poczekałem, aż puści wodę i ruszyłem w stronę pokoju Luśki. Zapukałem, nic. Uchyliłem drzwi i spojrzałem na łóżko.
- Luśka, możemy porozmawiać? – spytałem cicho. Nie odpowiedziała. Miała zamknięte oczy, ale wiedziałem, że udaję. Nie chciałem naciskać, więc zgasiłem światło i zamknąłem drzwi. Wróciłem na kanapę. Jak ona musiała się poczuć, widząc mnie całującego się z Aśką. Ukryłem twarz w dłoniach. Muszę jej to wszystko wyjaśnić. Mam nadzieję, że będzie chciała ze mną rozmawiać. I nie wyjedzie! Nie wyobrażałem sobie tego, że miało by jej nie być. Tego, że nie widziałbym jej codziennie. Tak naprawdę nie wyobrażałem sobie już życia bez niej. Bez jej uśmiechu, a nawet bez jej codziennych krzyków o bałagan, który zrobiłem. Boże, ja ją kochałem.
- Co się stało? – spytała Aśka, wchodząc do pokoju.
- Nic, nic, zmęczony jestem – odpowiedziałem szybko. – Pójdę się wykąpać. – wstałem.
- Będę czekała już w pokoju – przeciągnęła się i wyszła. Starałem się siedzieć w łazience jak najdłużej, żeby zasnęła. Wszedłem niepewnie do sypialni.
- No nareszcie – usłyszałem. Położyłem się obok niej. Przytuliła się do mnie i westchnęła – Kocham Cię. Dobranoc.
- Dobranoc. – Nie mogłem wydusić z siebie „ja ciebie też”. Nie chciałem jej okłamywać. Wiedziałem, że to co czuję do niej, to nie to samo co czułem całując Luśkę. To było coś nowego. Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Zaśmiałem się, na wspomnienie o tym jak wyglądała na przedpokoju. Mokra, rozmazana.. nawet wtedy była przepiękna. Zaraz jednak przypomniałem sobie ton jej głosu, gdy mówiła, że pójdzie do siebie. Aśka mnie po prostu zaskoczyła. Muszę jej to wyjaśnić. Nie chciałem na razie o tym myśleć. Wróciłem do wspominania sceny nad zalewem.

Oczami Luśki..
Obudziłam się dość wcześnie. Śnił mi się Bartek, śmiejący się ze mnie i powtarzający ciągle „Myślałaś, że Cię kocham?”. Chciałam przeleżeć cały dzień w łóżku. Nie dałam jednak rady. Wstałam, mając nadzieję, że jeszcze śpią. Weszłam do  łazienki. Nie wiem dlaczego chciałam wyglądać ładniej, niż Aśka. Przyłożyłam się jak nigdy do makijażu i wyprostowałam włosy. Największy problem miałam z ciuchami. W końcu zdecydowałam się na legginsy i kremową, luźną tunikę. Byłam zadowolona z końcowego efektu. Siedzieli razem w salonie. Wzięłam smycz z szafki.
- Czuczi – zawołałam, wybiegła z pokoju.
- Idziesz z nią na spacer? – spytała Aśka. Bartek, nie odrywał ode mnie wzroku.
- Przejdę się z nią. – odpowiedziałam  i wyszłam z mieszkania. W tym samym czasie na klatce pojawił się Mat. No tak, jeszcze jego mi potrzeba.
- Alicja! – ucieszył się na mój widok.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. – wycedziłam, wymijając go.
- Oo.. widzę, że pani fizjoterapeutka nie w humorze. – szedł cały czas za mną.
- Bo Cię spotkałam – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Jejku, ale ty jesteś spięta! – zaśmiał się. Zatrzymałam się gwałtownie.
- Nie spięta, tylko dorosła! Człowieku ile ty masz lat? Zachowujesz się jak dziecko! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać! – krzyknęłam. Stał i patrzył na mnie zdezorientowany. – Przepraszam. – westchnęłam. Co się ze mną dzieję.
- Chodź, napijemy się kawy. – zaproponował.
- Nie – odpowiedziałam stanowczo.
- No chodź. – złapał mnie za płaszcz i pociągnął za sobą. Wywróciłam oczami – Dobra, doba. Idę. Ale nie na kawę. Chodźmy coś zjeść. – umierałam z głodu.
- Nie ma sprawy. – uśmiechnął się. Kupiliśmy drożdżówki i ruszyliśmy w stronę parku. – Więc powiesz mi co się stało? – popatrzył na mnie z zainteresowaniem.
- Nie, wolałabym nie. – był ostatnią osobą, której powiedziałabym o tym. – Porozmawiajmy o czymś innym, skoro już musimy.
- Naprawdę mnie nie lubisz – uśmiechnął się.
- Nie chodzi o to, że cię nie lubię – wyznałam szczerze – Po prostu mnie… irytujesz.
- Bo nie jestem milutki i nie jem ci z ręki? – spytał ironicznie.
- Co? – przystanęłam i popatrzyłam na niego.
- Oj Ala.. – pokręcił głową. – Przyznaj się. Jesteś przyzwyczajona do tego, że każdy mężczyzna robi wszystko co zechcesz. – popatrzył na mnie z rozbawieniem. – Nie ładnie tak wykorzystywać  urodę.
- Widzisz, dlatego mnie irytujesz! Myślisz, że wiesz wszystko, a to nie prawda!
- Jasne – zaśmiał się. Dałam mu kuksańca w ramie.
- Przestań! – zdenerwowałam się.
- Ok, ok już nic nie mówię. – uśmiechnął się. – Muszę powoli wracać. – przystanął.
- Hmm.. no to wracamy z tobą – kiedyś musiałam. Zawróciliśmy. – Gdzie pracujesz?
- Zaczęłaś się mną interesować? – uniósł brwi. – Sorry, nie jesteś w moim typie.
- Mat. – zaśmiałam się.
- Dobra, doba. – uniósł ręce. – Pracuję w klubie. Jestem barmanem, czasem tam śpiewam i gram na gitarze.
- Artysta? – spytałam ze śmiechem.
- Nie śmiej się ze mnie. Jestem naprawdę dobry. – próbował mnie przekonać.
- I jaki skromny. – zaczęliśmy się śmiać. Doszliśmy pod blok. W drzwiach wpadliśmy na Bartka i Aśkę.
- O cześć – przywitał się Bartek.
- Cześć – odpowiedzieliśmy razem z Matem.
- Idziemy na zakupy, dołączycie? – zapytała Aśka.
- Ja już jestem spóźniony. Do zobaczenia. – minął ich i wbiegł po schodach. Oboje popatrzyli na mnie.
- Yy.. Nie będę wam przeszkadzać, poza tym muszę… zrobić pranie. – Pranie? Boże…
- O.. ok. – odpowiedziała, robiąc zdziwioną minę. Weszłam do mieszkania. Tak mają wyglądać nasze relację? Nie zastanawiając się długo, wygrzebałam telefon z torebki.
- Słucham? – usłyszałam, głos Lilki.
- Co słychać? – spytałam, jak gdyby nigdy nic.
- Wszystko w porządku, a u ciebie?
- U mnie też. – skłamałam, nie chciałam jej tego tłumaczyć przez telefon. – Co dziś robisz?
- W sumie mam wolne. Wojtek jest w pracy, a co? Jesteś w Warszawie? – dopytywała się.
- Nie, ale będę. Wpadniesz do mnie z Natką za jakieś 3 godziny? – poprosiłam.
- Nie ma sprawy, zadzwonię zaraz do niej – zgodziła się natychmiast. – Na pewno wszystko w porządku?
- Powiem wam wszystko jak się spotkamy. Do zobaczenia. – rozłączyłam się. Weszłam do pokoju i wyjęłam torbę podróżną. Spakowałam najważniejsze rzeczy i wyszłam na przedpokój. Podbiegła do mnie Czuczi.
- Jedziesz ze mną? – spytałam. Wzięłam smycz. W tym samym momencie do mieszkania wszedł Bartek z Aśką. Popatrzył na torbę, a potem na mnie.
- Wyjeżdżasz? – przestraszył się.
- Tylko do jutra. – odpowiedziałam, nie patrząc na niego. – Wiem, że nie zrobiliśmy ćwiczeń, ale poradzisz sobie sam. Rozmawiałam z trenerem udostępni nam salę od jutra. Będziemy już ćwiczyć normalnie. – wyjaśniłam.
- Ok. – ciągle na mnie patrzył.
- Przepraszam na chwilę, muszę do łazienki. – powiedziała Aśka i pobiegła.
- Musimy porozmawiać – szepnął szybko.
- Umówiłam się z dziewczynami. Porozmawiamy jutro. – wyminęłam go i wzięłam Czuczi na ręce. – A i wezmę ją. Nie chce wam robić kłopotu. – dodałam.
- Luśka.. – próbował cos powiedzieć, ale ja już wyszłam z mieszkania. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę samochodu. Cały czas myślałam o Bartku. Nie mogłam się doczekać, aż opowiem o wszystkim dziewczynom. Wjechałam na jedno ze skrzyżowań. Zapaliło się zielone światło i ruszyłam. Spojrzałam w bok, rozpędzone auto jechało prosto na mnie…

5 komentarzy:

  1. Świetnie !
    Czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że nic jej się nie stanie ;D Oby ;D
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na nastepny a musze ci powiedziec ze piszesz swietnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny i dodaj jak najszybciej następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń