Nie jest to typowe opowiadanie o miłości siatkarza i zwykłej dziewczyny, nie zakochują się od pierwszego wejrzenia, nie zawsze jest jak w bajce. Historia młodej rehabilitantki, która ma możliwość pracować ze swoim idolem. Czy Luśka podoła zadaniu? Czy wytrwa w postanowieniu, że nigdy nie umówi się ze sportowcem?
piątek, 12 kwietnia 2013
Rozdział XXXIII
Oczami Bartka…
Wyszliśmy przed szpital. Jak na listopad, było dość ciepło.
- Zawieźć cię do Bełchatowa? – spytała Aśka. Przyjechaliśmy tutaj jej samochodem.
- Nie – odpowiedziałem bez zastanowienia. – Zostanę jeszcze z Luśka, a potem wrócę jakoś do domu – dodałem. Byłem całkowicie rozkojarzony. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego, że Luśka straci pamięć.
- Bartek, co się dzieję? – usłyszałem i wróciłem do rzeczywistości. Aśka patrzyła na mnie z niepokojem. – Wszystko z nią dobrze. Nie pamięta tygodnia sprzed wypadku, ale poza tym wszystko z nią w porządku. – próbowała mnie pocieszyć.
- Wiem. – powiedziałem cicho. Nie pamięta tygodnia, więc nie pamięta też momentu nad zalewem o którym ja nie mogłem zapomnieć. Spojrzałem Aśce w oczy, zbierając się na odwagę, by powiedzieć jej o wszystkim. Jednak patrzyła na mnie z taką troską, że nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.
- Muszę już jechać. – powiedziała przepraszającym tonem. – Poradzisz sobie?
- Tak, tak. – odpowiedziałem nieprzytomnie. Chciałem zostać sam. Pocałowała mnie na pożegnanie i ruszyła w stronę auta. Stałem i patrzyłem jak odjeżdża. Jestem idiotą, jestem największym tchórzem na świecie. Dlaczego jej nie powiedziałem prawdy? Nie zasługiwała na to, żeby być okłamywaną. Musze jej to wyjaśnić i zakończyć ten związek, który i tak już nie ma sensu. Wszedłem z powrotem do szpitala. Nie śpieszyłem się. Nie byłem chyba w stanie udawać, że nic się nie stało. Nawet nie wiem dlaczego, nie powiedziałem Luśce o naszym pocałunku. Ale co by to zmieniło. Miałem nadzieję, że skoro mnie pocałowała, to gdzieś tam w środku, ja też jestem dla niej ważny. Ale gdybym był, to mnie złapałaby za rękę i to do mnie by się uśmiechnęła. Do Zbyszka miała jakiś dziwny stosunek. Widać było to w jej oczach, gdy na niego patrzyła. Nie byłem pewien, czy to była miłość, ale wiedziałem, że na mnie jeszcze nigdy tak nie spojrzała. Wszedłem na salę. Łóżko było puste. Rodzice Luśki stali przy oknie i o czymś rozmawiali. Dziewczyny siedziały w milczeniu na krzesełkach. Podszedłem do nich.
- Gdzie Luśka? – spytałem, siadając.
- Pojechała na badania – odpowiedziała mi Lilka. – Jejku, jak do tej pory, utratę pamięci widziałam jedynie w filmach. – pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Mnie zastanawia, po co ona jechała do Warszawy. To musiało być coś ważnego, skoro nie mogła poczekać. Przecież dzisiaj miałam być w Bełchatowie. Na pewno wam nie mówiła po co jedzie? – Natka popatrzyła na nas.
- Nic więcej mi nie powiedziała. Chciała z nami porozmawiać jak się spotkamy – Lilka wzruszyła ramionami. – A ty naprawdę nic nie wiesz? – teraz obie skierowały wzrok na mnie. Już miałem odpowiadać, gdy na salę wjechała blada i zmęczona Luśka.
- Wróciłam. – lekko się uśmiechnęła. Pielęgniarka pomogła jej wejść na łóżko.
- Słyszała pani co powiedział lekarz? – popatrzyła na nią znad okularów. – Ma pani odpoczywać.
- Wiem, wiem. – odpowiedziała, wywracając oczami. – Natka, gdzie jest mój tele.. – zamilkła, na widok karcącego spojrzenia pielęgniarki.
- Żadnego telefonu. Ma pani leżeć i najlepiej nic nie mówić. – upomniała ją.
- Z tym może być problem. – zażartowałem, wszyscy się zaśmiali.
- Dobra, to ty Natka zadzwoń do Łukasza. – westchnęła zrezygnowana. Nie wiedziałem, o co chodzi. Natka wyszła z sali.
- Kochanie odpoczywaj, wpadniemy do ciebie później. Musimy jechać po Klaudiusza. – jej mama podeszła do niej i pocałowała ją w policzek.
- Ja też się będę zbierała. Zaraz mam próbę. – Lilka wstała. – Mam nadzieję, że wypiszą cię przed premierą. Musisz to zobaczyć. Do zobaczenia. – pożegnała się z nami. Zaraz potem weszła Natka.
- Załatwione. – powiedziała. – Ma czas o 18. Też będę się zbierać, za godzinę mam pacjenta. Wpadnę jeszcze dzisiaj. – uśmiechnęła się i wyszła. Zostaliśmy sami.
- O co chodziło? – zmarszczyłem brwi.
- O 18 masz ćwiczenia, napiszę ci adres. – wyjaśniła. – To mój kolega, naprawdę bardzo dobry rehabilitant. Zajmie się tobą, dopóki ja nie będę w stanie. – uśmiechnęła się. – No co? Chyba nie myślałeś, że zostawię cię bez opieki.- spytała udając oburzoną. Nie mogłem się napatrzeć na jej uśmiech.
- Pójdę, jeśli.. – specjalnie zawiesiłem głos.
- Jeśli? – uniosła brwi.
- Jeśli teraz zamkniesz oczka i pójdziesz spać – uśmiechnąłem się. Widziałem, że jest zmęczona.
- No.. na to się mogę chyba zgodzić. – westchnęła. – Tylko nie zapomnij, a adres weź od Natki. – dodała i zamknęła oczy. Siedziałem i patrzyłem na nią.
- Idź stąd. – otworzyła jedno oko i spojrzała na mnie. – Nie mogę się skupić, jak tak na mnie patrzysz. – zaśmiała się.
- Dobra, już mnie nie ma. – uniosłem ręce do góry i wstałem. Odwróciłem się jeszcze, gdy doszedłem do drzwi. Patrzyła na mnie i się uśmiechała. – Miałaś iść spać. – przypomniałem.
- Idę, idę. - odpowiedziała szybko.
Oczami Luśki…
Obserwowałam całą sytuację z boku. Staliśmy przy samochodzie. W tle słychać było jedynie szum drzew. Cali mokrzy, patrzyliśmy na siebie. Powoli zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Długo staliśmy spleceni ze sobą. W końcu się od siebie odsunęliśmy. Patrzył na mnie z uwielbieniem, po czym przytulił.
- Naprawdę jesteś dla mnie ważna. – szepnął Bartek.
- Pani Alicjo. – usłyszałam i otworzyłam oczy. Nie wiedziałam co się dzieję, rozejrzałam się. Nade mną stał lekarz i patrzył na mnie intensywnie. Obok łóżka siedział Zbyszek i Bartek. Popatrzyłam na tego drugiego i przypomniałam sobie ten dziwny sen. Poczułam, że się rumienię. Spojrzałam szybko w stronę okna. Na zewnątrz było bardzo jasno. Spodziewałam się, że wstanę wieczorem. – Nie mogliśmy pozwolić pani dłużej spać. – oznajmił lekarz.
- To ile ja spałam? – spytałam zdziwiona. – Śpię od wczoraj?
- To normalne – uspokoił mnie. – Przyjdę do pani później. – powiedział i wyszedł. Spojrzałam na chłopaków. Siedzieli i patrzyli na mnie.
- Jak mecz? – zwróciłam się do Zibiego.
- Wygraliśmy – wyszczerzył się do mnie.
- Odegramy się w Rzeszowie. – do sali wszedł Karol z kubkiem kawy. – Mieliście po prostu więcej szczęścia.
- Jasne, jasne. – zaśmiał się Zbyszek.
- Nie poczekałeś na mnie! – Igła wszedł szybko za Karolem.
- Co wy tu wszyscy robicie? – zdziwiłam się. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że nie miałam na sobie ani krzty makijażu. Odruchowo poprawiłam włosy. Chłopaki wybuchli śmiechem.
Tydzień później…
- Powoli.
- Mamo –westchnęłam załamana. – Wszystko jest ok. Słyszałaś przecież doktora. – przypomniałam jej. – Nie panikuj!
- Na pewno nie chcesz jechać do nas? Odpoczniesz jeszcze trochę. – nalegała.
- Odpoczywałam cały tydzień. – powiedziałam stanowczo.
- Nie wiem, po kim ty jesteś taka uparta. – załamała ręce i się poddała. Skończyłam się powoli pakować. – Będziesz się nią opiekował? – zwróciła się do Bartka.
- Obiecuję – odpowiedział z uśmiechem. Wywróciłam oczami. Traktowali mnie jak dziecko.
- Tak wam tylko przypomnę, że mam już 26 lat. – zdenerwowałam się. – Natka, możemy w końcu porozmawiać? – spytałam. Do tej pory, nie miałyśmy okazji. Zawsze wokół mojego łóżka był tłum ludzi.
- Pewnie. – zgodziła się. Wyszłyśmy z sali i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
- Co jest między tobą a Filipem? – wypaliłam od razu.
- Nic. – zmarszczyła brwi – A co ma być?
- Dzwonił do ciebie. – wydawała się zaskoczona.
- Skąd to wiesz? – spytała. Nie odpowiedziałam. – No tak, Piotrek.. Nic między nami nie ma. Dzwoni do mnie, a kiedyś nawet przyszedł do mnie do mieszkania..
- Przyszedł do ciebie? – przerwałam jej zszokowana.
- Tak, chciał do mnie wrócić. – kontynuowała. – Ale powiedziałam mu, że kocham Piotrka i nic z tego nie będzie. – wyjaśniła.
- I zaakceptował to? – spytałam ironicznie.
- Nie, nadal próbuje. Ale bądź pewna, że ja do niego nic nie czuję. – uśmiechnęła się. Wyszłyśmy przed szpital.
- Porozmawiaj z Pitem. On naprawdę się zamartwia.
- Jejku, teraz wiem dlaczego się tak zachowywał! – zaśmiała się. – Nie macie się o co martwić.
- Gotowa? – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Bartka z moimi rodzicami.
- Tak, możemy jechać – odpowiedziałam z uśmiechem. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wsiedliśmy do auta. – Nareszcie. – oparłam się o siedzenie.
- Chyba, aż tak źle nie było. – uśmiechnął się. – Zbyszek nie opuszczał cię nawet na chwilę.
- Kochany jest. – powiedziałam szczerze. - Cieszę się, ze jesteśmy przyjaciółmi.
- Nie chcesz do niego wrócić? – spytał, obserwując moją reakcję. Popatrzyłam w okno. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Z jednej strony, mogłam sobie wyobrazić mnie i Zbyszka znowu razem. Nie wiem czemu przy nim czułam się bezpieczna. Właśnie dlatego, to jego złapałam wtedy za rękę. Bałam się jednak, że jeśli znów zerwiemy, nie będziemy już w stanie dalej się przyjaźnić. – Nie wiem. – odpowiedziałam w końcu. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Po dwóch godzinach byliśmy już pod blokiem. Bartek wziął torby i ruszyliśmy w stronę klatki schodowej. W drzwiach spotkaliśmy Mata. Westchnęłam.
- No cześć! – przywitał się z uśmiechem. - Gdzie byliście? Nie widziałem was od jakiegoś tygodnia.
- Luśka miała wypadek. – odpowiedział mu Bartek.
- Co się stało? – spytał lekko przestraszony.
- Obchodzi cię to? – zmarszczyłam brwi..
- Myślałem, że zakopaliśmy topór wojenny.. – teraz to on był zdziwiony. – Wyjaśniłem ci, że nie jesteś w moim typie. – wyszczerzył się.
- Zakopaliśmy topór wojenny? – spytałam z ironicznym uśmiechem – Nie przypomi… - przerwałam i spojrzałam na Bartka. – To prawda? – Bartek wzruszył ramionami.
- O co chodzi? – Mat nie wiedział co się dzieję.
- Straciła pamięć. Nie pamięta tygodnia przed wypadkiem. – wyjaśnił mu.
- Co? – spytał ze śmiechem.
- Doprawdy.. bardzo zabawne. – oburzyłam się i go wyminęłam.
- Czyli mam rozumieć, że nadal.. czekaj jak ty to powiedziałaś, gdy spacerowaliśmy z Czuczi? – udał, że myśli. – A tak, nadal będę ci się skrycie podobał, ale nie będziesz tego okazywać?
- Nie powiedziałam tak! – przystanęłam przed drzwiami.
- Skąd wiesz? przecież nie pamiętasz… - uśmiechnął się.
- Straciłam pamięć.. nie rozum – odpowiedziałam ze złośliwym uśmiechem i weszłam do mieszkania. Słyszałam jeszcze jak Bartek się śmieję.
___________________
Bardzo proszę o komentarze. Nawet 1 to ogromna motywacja dla mnie do dalszej pracy :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne! *,*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńJeny żeby Luśka przypomniała sobie wszystko i była z Bartkiem ;D
Kiedy następny rozdział?xd
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! Oby Luśka była z Bartkiem! ;D
OdpowiedzUsuńwięcej akcji z Matem, nie muszą ze sobą być ale uwielbiam jej docinki na jego temat :D
OdpowiedzUsuńSuper. Widzę, że coraz częściej dodajesz rozdziały. Oby tak dalej ;) ;P
OdpowiedzUsuńWOW *_*
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuń