czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział XXXVII



- Co? – spytała rozbawiona Natka. - Jak to ze sobą spaliście?
- I jak było? – zaśmiał się Pit.
- Cóż, nadal nie mogę nic dobrego o nim powiedzieć – spojrzałam ironicznie na Mata.
- Jakoś w nocy nie narzekałaś. – odgryzł się.
- Nie widziałaś mojego spektaklu bo spałaś z gościem, którego nawet nie lubisz? – spytała, niby żartem Lilka, ale znałam ją na tyle, żeby wiedzieć, że ma mi to za złe.
- Nie było mnie bo ten idiota nie zatankował samochodu i spędziliśmy noc na jakimś odludziu, gdzie nie było zasięgu.
- Nieźle to wymyśliłeś stary – powiedział Pit, klepiąc Mata po plecach.
- Dobra, nie stójmy na klatce. – odezwał się po raz pierwszy Bartek. Dopiero teraz zauważyłam, że tylko jego to nie bawiło.
- Ja spadam do siebie. Przez jej chrapanie nie spałem całą noc. – uśmiechnął się złośliwie. Wywróciłam oczami i weszłam do mieszkania. Było puste i o dziwo czyste. Mama Bartka musiała posprzątać przed wyjazdem.
- Skoro skończyliśmy temat nowego faceta Luśki.. – zaczęła Natka.
- To nie jest mój facet! – przerwałam jej szybko. – Idę się wykąpać. – Marzyłam o prysznicu. Wysuszyłam szybko włosy i założyłam zwykły T-shirt i czarne spodenki. Gdy weszłam do salonu dziewczyny i Bartek trzymali kieliszki z winem.
- Masz – podała mi jeden Natka. – Musimy wam coś powiedzieć – powiedziała podekscytowana.
- Jesteś w ciąży? – wyskoczyła Lilka.
- Nie – odpowiedziała – Ustaliliśmy datę ślubu! – podeszliśmy do nich i zaczęliśmy im gratulować. Wręczyli nam zaproszenia. Spojrzałam na datę.
- Za 3 tygodnie? – spytałam zaszokowana.
- Nieźle, nie? – Natka była w siódmym niebie. – Udało nam się, bo jakaś para w ostatniej chwili zrezygnowała.
- No to zdrowie! – krzyknął Wojtek. Siedzieliśmy do późnego wieczora. Jak zwykle poszło kilka butelek wina.
- Na nas już czas – powiedziała w końcu Lilka. Gdy wyszli zaczęłam sprzątać ze stołu. Bartek usiadł na kanapie i dziwnie mi się przyglądał.
- Co jest? – uśmiechnęłam się do niego.
- Nic. Dobrze bawiłaś się z Matem?
- O co Ci chodzi? – odpysknęłam, nie spodobał mi się ton jego głosu. – Przecież sam chciałeś, żeby ze mną pojechał.
- Pojechał, a nie przespał się.
- Nie spałam z nim do cholery! – krzyknęłam. – Myślałam, że to oczywiste, że się zgrywaliśmy.. Poza tym nie potrzebuję pomocy.
- Luśka, przecież wiesz dobrze, że masz problem! – wstał.
- Nie mam żadnego problemu – nie chciałam przyznać mu racji.
- Czy ty zawsze musisz być mądrzejsza od całego świata?! Po prostu się o Ciebie martwiłem…
- Jestem dorosła i sama o siebie zadbam. Nie potrzebuję Twojej łaski..
- W porządku.. – wyszedł z mieszkania i trzasnął drzwiami. Stałam na środku pokoju i nie wiedziałam co z sobą zrobić. Zaczęłam się o niego martwić. Podbiegłam do okna, bojąc się, że wsiądzie do auta i gdzieś pojedzie.. Samochód stał nadal na parkingu, a Bartka nigdzie nie było. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że cała ta kłótna była bez sensu. Chciałam do niego zadzwonić, ale nigdzie nie mogłam znaleźć torebki. Zostawiłam ją u Mata w samochodzie. Pobiegłam szybko do jego mieszkania.
- Już się stęskniłaś? – spytał, gdy mnie zobaczył.
- Zostawiłam u ciebie w samochodzie moją torebkę. – wyjaśniłam szybko. Nie miałam czasu, żeby się z nim przedrzeźniać.
- Wejdź – przepuścił mnie w drzwiach. – Proszę, przyniosłem ją, ale nie chciałem Wam przeszkadzać. – wyjęłam szybko telefon i wybrałam numer Bartka. Nie odbierał. Spróbowałam jeszcze raz. Tym razem po kilku sygnałach w końcu go usłyszałam.
- Słucham – powiedział zdenerwowany.
- Gdzie jesteś? – spytałam.
- Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Nie chce się znów kłócić, więc zostanę u Winiara na noc. Na razie. – zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, rozłączył się. Popatrzyłam zdezorientowana na wyświetlacz.
- Co się stało? – Mat stał koło mnie nie wiedząc o co chodzi.
- Posprzeczałam się z Bartkiem. – wtargnęłam do jego mieszkania, więc byłam mu winna wyjaśnienia.
- Chcesz pogadać?
- Nie.
- A w milczeniu obejrzeć ze mną mecz? – nie odpowiedziałam. Weszłam do pokoju i usiadłam na kanapie. Podał mi piwo, które wyprysnęło na mnie. Mat wybuchł śmiechem, po czym poszedł po ścierkę. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.
- Oj gamoniu. – powiedział kręcąc głową. – Poczekaj, pomogę Ci bo jesteś cała mokra. – zaczął powoli mnie wycierać. Oboje się śmialiśmy. Nagle zatrzymał rękę i popatrzył mi prosto w oczy. Spojrzałam na jego brązowe tęczówki i przypomniałam sobie scenę pod klubem, gdy właśnie po nich go poznałam. Widziałam, że zamierza mnie pocałować. Przestraszyłam się i wstałam. Gdy byłam już przy drzwiach, Mat złapał mnie za rękę.
Zanim się zorientowałam poczułam jego usta na swoich. Całował delikatnie, ale namiętnie. Wiedziałam, że będę tego żałować, ale nie mogłam mu się oprzeć. Miał w sobie coś co mnie pociągało. W końcu odwzajemniłam jego pocałunek. Przycisnął mnie jeszcze mocniej do drzwi, a ja wplotłam palce w jego włosy. Zaczął lekko muskać mnie po szyi i zdejmować moją bluzkę. Ja w tym czasie rozpinałam guziki jego koszuli. Powoli przesuwaliśmy się w stronę sypialni, cały czas się całując…

Obudziłam się rano. Rozejrzałam się i zobaczyłam śpiącego obok mnie Mata. Nie mogłam zaprzeczyć, wyglądał uroczo. Nie zastanawiając się długo ubrałam się i wyszłam szybko z mieszkania. Bartka jeszcze nie było. Nie wiedziałam co mam zrobić. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć o wczorajszych wydarzeniach. Przypominałam sobie, każdy szczegół nocy spędzonej z Matem. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Ale zaraz przypomniałam sobie, również kłótnie z Bartkiem. Gdzie on się podziewał? Nadal nie mogłam do końca zrozumieć o co mu chodziło. Dobrze, martwił się o mnie, ale co z tym wspólnego ma Mat? Przecież sam chciał, żeby ze mną jechał. Nigdy nie zrozumiem facetów. Najgorsze było to, że nie wiedziałam jak mam zachowywać się w stosunku do Mata. Nie planowałam tego co się stało. Westchnęłam i poszłam się wykąpać.

Oczami Bartka…
Szedłem przed siebie, nie mając konkretnego celu. Może przegiąłem? Ale to uczucie, gdy usłyszałem, że ze sobą spali… Nawet jeśli się zgrywali to wiedziałem, że zrobiłem największą głupotę w życiu prosząc Mata, żeby z nią jechał. Mogłem przełożyć spotkanie z rodzicami. Usłyszałem dzwonek telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem, że dzwoni Luśka. Nie odebrałem. Nie wiedziałem co miałbym jej powiedzieć. Nie dawała jednak za wygraną.
- Słucham – powiedziałem zdenerwowany.
- Gdzie jesteś? – spytała, wyglądało na to, że naprawdę się przejmuję
- Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Nie chce się znów kłócić, więc zostanę u Winiara na noc. Na razie. – rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź. Doszedłem pod dom Winiarskich. Otworzył mi Misiek.
- O, Bartek.. co ty tutaj robisz? – popatrzył na mnie zaskoczony.
- Sorry, że tak późno, ale przenocował byś mnie? – poprosiłem. Czułem się naprawdę żałośnie.
- Wchodź. – przepuścił mnie w drzwiach. Na przedpokój wyszła żona Michała.
- Cześć – przywitałem się z nią.
- Bartek u nas zostanie dzisiaj, ok? – spytał. Uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy, pościele mu w pokoju gościnnym. – powiedziała i weszła do jednego z pokoi.
- Chodź do kuchni. – szedłem za nim. Usiedliśmy przy stole. – Co się stało?
- Posprzeczałem się z Luśką… - opowiedziałem mu całą historię.
- Z tego co rozumiem, zrobiłeś jej wyrzuty o to, że pojechała z Matem i spała z nim w samochodzie. – uniósł brwi. – Chociaż sam go prosiłeś o to, żeby z nią jechał..
- To nie o to chodzi.. Myślałem, że ze sobą spali.. – powiedziałem, lekko zawstydzony.
- Ale nie spali. – przypomniał mi Winiar.
- Tak, ale potem poszło o to, że się o nią za bardzo martwię.
- Bartek, wiesz dobrze jaka jest Luśka.. Ona jest na tyle silną osobą, że nie lubi przyjmować pomocy od innych.
- Wiem, że jest niezależna, ale ja się po prostu o nią martwiłem. Najbardziej wkurza mnie to, że nie chce się przyznać do tego, że ma problem! – uniosłem się. Michał zaczął mi się uważnie przyglądać.
- Czy ty przypadkiem nie czujesz czegoś do niej? – nie odpowiedziałem. Nie chciałem go okłamywać. Wbiłem wzrok w szklankę wody, która leżała przede mną. – Wiedziałem, że tak to się skończy. Ona o tym wie? – popatrzył na mnie.
- Nie i wolę, żeby tak zostało. Ona traktuje mnie jak przyjaciela i pacjenta. Nie chcę tego zepsuć. – wyrzuciłem szybko z siebie. Pomijając fakt, że się całowaliśmy.
- To wolisz się tak męczyć? A jak sobie znajdzie kogoś innego? – trafił w sedno. Tego najbardziej się balem. Wiedziałem, że z tym nie będzie miała większego problemu. – Wiesz, że jest mnóstwo mężczyzn, którzy dali by się pokroić, jedynie za randkę z nią.
- Wiem. – przerwałem mu.
- No to co chcesz teraz zrobić?
- Iść spać. – odpowiedziałem szczerze.- Jestem wykończony. Jutro z nią porozmawiam.
- I powiesz jej co do niej czujesz?
- Nie.

O 9 wyszedłem od Winiara. Chciałem, żeby droga do domu trwała jak najdłużej, więc znów zdecydowałem się na spacer. Na klatce schodowej spotkałem Mata, który właśnie wyszedł z mieszkania.
- O siema. – przywitał się zaskoczony.
- Nie chce nic mówić, ale w tych spodenkach nie radziłbym ci wychodzić na dwór. – próbowałem zdobyć się na miły ton głosu. Nie mogłem, go przecież winić za to, że jestem idiotą.
- A nie, nie idę nigdzie. – popatrzyłem na niego pytająco. To po co wychodził z mieszkania? – Wydawało mi się po prostu, że ktoś puka. – wyjaśnił, niezbyt przekonująco. – Nie zatrzymuję. Na razie. – uśmiechnął się i wszedł z powrotem. Stałem przez chwilę zdezorientowany, po czym wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi. 

_________________
Przepraszam, że tak długo musieliście na niego czekać. Ten tydzień był chyba jednym z najcięższych jak do tej pory. Nie miałam nawet czasu myśleć o rozdziale. Ten, jest wyjątkowy bo nie pisałam go sama. Pomogły mi w tym, można powiedzieć.. Natka i Lilka. Oczywiście chodzi mi o ich pierwowzory, za co im bardzo, ale to bardzo dziękuję :* Mam nadzieję, że się podoba i liczę jak zwykle na komentarze :) 

5 komentarzy:

  1. ekstra rozdzialik :D ale bedzie sie dzialoo .. huhu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :P Alek kurde za przeproszeniem co ta Luśka wyprawia ? Przecież wie jak Mat postępuje z dziewczynami! normalnie nie mam słów na nią heh :P A Bartka mi strasznie przykro i mam nadzieje że powie jej co do niej czuje bo w końcu będzie tak że Luśka będzie z Matem a Bartek będzie sam, samiusieńki smutny chłopak z 7 kotami! A tak nie może być :) Chyba za bardzo się przejmuję ich losami :) Ale to twoja wina bo za dobrze piszesz :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :) Buziaki :* :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh. Nie obwiniaj Mata, może się zmieni ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie.. JA Mata nie lubię i tyle :/ heh

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie! Wreszcie miałam chwilę i przeczytałam. Napisz szybko następny. :*

    OdpowiedzUsuń