wtorek, 7 maja 2013

Rozdział XLII



Obudził mnie telefon. Nie otwierając  oczu odebrałam.
- Cześć! – usłyszałam głos Natki. – Za ile będziecie?
- Jeszcze śpimy. – mruknęłam.
- Co? – krzyknęła. – Wiesz ile mamy do zrobienia? A jeszcze trening. Wstawaj, obudź Bartka i o 14 Was widzę w Warszawie. Jasne?
- Tak, tak.. będziemy.. – obiecałam, zaspanym głosem i się rozłączyłam. Niezdarnie wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Ku mojemu zdziwieniu Bartek siedział w kuchni i pił kawę.
- Dzień dobry śpiochu – wyszczerzył się.
- Która godzina? – spytałam, opadając na krzesełko obok niego.
- Po 10. – odpowiedział. Popatrzyłam na niego przerażona.
- Ja tak długo spałam? – wstałam szybko i pobiegłam do łazienki. Nie miałam czasu zastanawiać się nad ubiorem. Założyłam czarne rurki, białą bluzkę i kremową marynarkę. Związałam włosy i po 30 minutach byłam gotowa do drogi.
- Nie będziesz nic jadła?
- Zjem w drodze. – odpowiedziałam, łapiąc kanapkę. – Jesteś spakowany?
- Tak, zdążyłem to zrobić zanim wstałaś. – Na szczęście ja spakowałam się dzień wcześniej. Wyszliśmy szybko z mieszkania i pojechaliśmy na halę. Ćwiczenia skończyliśmy po godzinie. Przy wyjściu minęliśmy się z chłopakami.
- Cześć – uśmiechnął się na nasz widok Karol. – Czemu się zmyliście? Ewelina nie przestawała o Tobie mówić. – poklepał Bartka po ramieniu. Spojrzałam na mojego współlokatora, który lekko się zarumienił. Może jednak się myliłam? Może jest  szansa na to, żeby coś między nimi było? Nie wiem dlaczego, nie podobało mi się to.
- Winiar się trochę wstawił, nie chciałem go zostawiać. – odpowiedział zakłopotany, kątem oka zerkając na mnie. – Sorry, ale się śpieszymy. – pożegnaliśmy się z nimi i ruszyliśmy w stronę parkingu.
- Ta Ewelina Cię chyba polubiła.. – rzuciłam, niby od niechcenia, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.
- Możliwe. – wzruszył ramionami. – Też ją polubiłem. – nie odpowiedziałam nic. Patrzyłam przez okno, próbując pozbyć się tego dziwnego uczucia. Po prostu się lubią.. nic więcej, nie panikuj..

Po dwóch godzinach dojechaliśmy pod moje mieszkanie. Chcieliśmy najpierw zostawić rzeczy, a potem jechać do Natki. Na klatce schodowej spotkaliśmy mojego sąsiada.
- Ala – ucieszył się na mój widok. Był to starszy pan, już po siedemdziesiątce, który mieszkał obok mnie. – Dawno Cię nie widziałem..
- Pracuję – odpowiedziałam, przytulając się do niego.
- Jak zawsze.. – pokręcił głową.
- No i właśnie dlatego musiałam się przeprowadzić do Bełchatowa. A to jest Bartek – przedstawiłam ich sobie.
- A co słychać u Natalki i Lilki? – dopytywał się. Chyba naprawdę za mną tęsknił bo nie puszczał mojej ręki.
- Natka wychodzi za mąż – uśmiechnęłam się.
- No nie wierzę. – zaśmiał się. – No to pogratuluj jej ode mnie z całego serca. Tak się cieszę, że w końcu znalazła tego jedynego. Teraz na Ciebie kolei..
- Jeszcze nie ten czas. – pokręciłam głową. -  Miło się rozmawia, ale śpieszymy się. Mamy pomóc Natce w przygotowaniach, a wie pan, że jej lepiej nie denerwować. – zaśmiałam się. Pożegnaliśmy się z nim i weszliśmy do mieszkania.
- Bardzo miły pan. - uśmiechnął się. – Wow.. – otworzył szeroko oczy. – Ty tu mieszkasz?
- Mhm. – mruknęłam, wchodząc do łazienki.
- Moje mieszkanie musi być dla Ciebie klitką. – zaśmiał się.
- Nie jest dużo mniejsze.
Gdy wyszłam zauważyłam, że Bartek stoi w salonie i ogląda moje zdjęcia.
- To ty? – spytał wskazując na zdjęcie małej blondynki, bez dwóch przednich zębów. Skinęłam jedynie głową podchodząc do niego.
- A to ja z dziewczynami, gdy byłyśmy w liceum. – wskazałam na zdjęcie w rogu.
- Nic się nie zmieniłaś – popatrzył na mnie, porównując.  
- Jasne. – zaśmiałam się. – A tu jeszcze w przedszkolu.. byłam przebrana za czerwonego kapturka. – pokazałam mu moje ulubione.
- Nie za księżniczkę? – uniósł brwi. – Chyba każda dziewczynka, chce być księżniczką lub wróżką w tym wieku.
- Wtedy miałam świra na punkcie czerwonego kapturka. Znałam tą bajkę na pamięć – wyszczerzyłam się. Usłyszałam dzwonek telefonu, dzwoniła Natka.
- Nie odbierzesz?
- Nie, jeśli ma krzyczeć to wolę, żeby zrobiła to raz. – wyjaśniłam i ruszyłam w stronę wyjścia. – Chodź, szybko.

Na miejsce dojechaliśmy w 30 minut.
- Gotowy? – uśmiechnęłam się Bartka. Skinął jedynie głową i zapukał. Otworzył nam Pit.
- No jesteście. – wyraźnie mu ulżyło. Weszliśmy niepewnie do środka. Wojtek i Lilka siedzieli w salonie z niewesołymi minami.
- Nareszcie – krzyknęła Natka gdy nas zobaczyła. – Dobra, to taki jest plan.. – popatrzyłam zdziwiona na Bartka. Tyle? – No co? Nie mam czasu, żeby na Was krzyczeć. Wy idziecie po garnitur. Tylko błagam.. – zwróciła się do Bartka i Wojtka. – Przypilnujcie go, żeby wszystko pasowało. Może powinna, któraś z dziewczyn z Wami pójść.. – skrzywiła się.
- Nie martw się damy rade – próbował ja uspokoić mój współlokator. – Idź szukać sukienki, a garniturem się zajmiemy..
- Jeśli będziecie mieli jakiekolwiek pytania… - zaczęła.
- To będziemy dzwonić. – dokończył za nią Wojtek.
- Ty jeszcze przemyśl ten ślub. – mruknął wesoło Bartek, gdy wychodzili.
- Słyszałam! – krzyknęła za nimi. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Wyszłyśmy zaraz po nich. Po 20 minutach byłyśmy już w jednym z salonów sukien ślubnych.
- Co myślicie o tej? – spytała, przymierzając chyba setną.
- Natka – westchnęłam – Podobała mi się każda z tych, które przymierzałaś. Musisz się zdecydować na jakiś fason. – położyłam głowę na ramieniu Lilki, modląc się o to, żeby jak najszybciej stamtąd wyjść. Ekspedientka przyniosła jeszcze jedną. Natka, zrobiłam oczy jaki pięć złoty, gdy ją zobaczyła.
- Ta! – krzyknęłam i szybko zabrała ją do przymierzalni. Gdy wyszła musiałam przyznać, że ta była zdecydowanie najlepsza. Wyszłyśmy z salonu koło 17.
- Może pojedziemy do mnie, zamówimy pizzę i coś obejrzymy? – zaproponowałam. Zgodziły się, bo wszystkie byłyśmy wykończone. Prawdę mówiąc stęskniłam się za swoim mieszkaniem. Jak to mówią wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Po drodze kupiłyśmy pizzę i po 30 minutach byliśmy już u mnie.
- No to opowiadajcie co słychać? – Natka wreszcie się wyluzowała. Tym bardziej, po tym jak zadzwonił Pit i poinformował ją, że wszystko mają załatwione.
- Wojtek dostał awans – odpowiedziała Lilka, jednak nie wyglądała na szczęśliwą.
- To chyba dobrze, nie? – spytałam niepewnie.
- Musi wyjechać do Rosji.
- Pojedziesz z nim?
- Nie. – pokręciła przecząco głową. – Będzie przyjeżdżał co jakiś czas. Ja też mogę do niego jeździć. Damy radę.. to tylko rok – uśmiechnęła się, choć wiedziałam, że nie jest do końca przekonana. – A co u Ciebie? – widziałam, że nie chce o tym myśleć więc ani ja, ani Natka nie naciskałyśmy.
- Przespałam się z Matem – wyrzuciłam. Nareszcie mogłam o tym komuś powiedzieć.
- CO? – spytały obie, mocno zszokowane.
- To jest ten Twój sąsiad? Myślałam, że wtedy się tylko zbijaliśmy..
- Bo wtedy z nim nie spałam. Jak pojechaliście pokłóciłam się z Bartkiem on wyszedł, a ja.. – urwałam, nie bardzo wiedząc jak mam zakończyć.
- Między Wami coś jest? – Lilka, jeszcze była w szoku.
- Nie, coś ty..  Wyjaśniliśmy sobie, że to był tylko impuls. – wyjaśniłam szybko. – Teraz mam większy problem. Chyba jestem zazdrosna o Bartka… - westchnęłam. Nie odpowiedziały, bo w tej samej chwili do mieszkania ktoś wszedł.
- Cześć – usłyszałam głos Pita. Weszli do salonu.
- Patrzcie jakich mamy kochanych chłopaków – powiedziała Lila z uśmiechem całując Wojtka. – Mogli iść do klubu, a wybrali nas. – patrzyła na niego z uwielbieniem
- Tak właściwie.. – Bartek podrapał się po głowie. – To wpadliśmy na chwilę. Chciałem się przebrać i idziemy na piwo…
- Cóż.. – wzruszyła ramionami. – Pomarzyć można. – westchnęła wracając na miejsce.
- Wybrałyście sukienkę? – spytał Pit, chcąc zmienić temat.
- I to jaką! – odpowiedziałam – Jak zobaczysz ją w dniu ślubu to padniesz.
- Już się doczekać nie mogę. – uśmiechnął się. Nastała niezręczna cisza. W między czasie Bartek wrócił już przebrany i wyglądał… wow. Ubrany był w ciemne jeansy, białą koszulkę z wcięciem w serek, a na to założył czarną skórzaną kurtkę. Uśmiechnęłam się na jego widok. – Może chcecie iść z nami? – spytał cicho Pit.
- Taak, bo wy tak bardzo tego chcecie. – zaśmiałam się.
- Tylko grzecznie. – upomniała ich Lilka. Gdy wychodzili, odprowadziła ich wzrokiem. – Nie dziwię się, że jesteś o niego zazdrosna – powiedziała, uśmiechając się – W bieli mu do twarzy.
- Lilka! – dałam jej kuksańca w ramię.
Włączyłyśmy sobie film i zaczęłyśmy oglądać. Wrócili po 2 godzinach w lepszym stanie, niż się tego spodziewałyśmy.
- Nie mam na nic siły – mruknął Bartek, gdy zostaliśmy sami i siedzieliśmy na kanapie.  
- Ja tak samo. – oparłam głowę na jego ramieniu. – Współczuję dziewczynom, które nie mają wyobrażenia o sukni ślubnej.. Jest tyle fasonów.. Nigdy bym się nie zdecydowała..
- A Ty masz już fason?
- Od dziecka.. Konkretnie odkąd skończyłam 12 lat – uśmiechnęłam się. – Byłam wtedy na ślubie mojej cioci i po prostu zakochałam się w jej sukni. Trochę ją zmienię, ale ogólny krój już mam. – wyjaśniłam. Ktoś  zapukał do drzwi. – O tej porze? – popatrzyłam na Bartka zdziwiona i poszłam otworzyć. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam kto to.

5 komentarzy:

  1. Kto tam był?? ^^ Genialny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ła ła ła BOMBA :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny *.* kurde, kto tam może być? czyżby stara miłość Luśki? ;D :D no nic...trzeba poczekać na następny :D i nie mogę się doczekać aż Luśka i Bartek będą razem ^^ / ZB9

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnyyyy....!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, widze że w końcu Bartek i Luśka zaczynają coś do siebie czuć :) Ciekawe kto mógł przyjść do niech, mam tylko nadzieje że nie Mat :) Hmmm.. może Piotrek chociaż nie on już nie jest w niej zakochany :3 Nie mam pojęcia ale mam nadzieje że jak najszybciej dodasz następny rozdział i wszystko się wyjaśni bo jeśli nie to chyba zeżre mnie ciekawość :3 Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby to nie była Natka z wiadomością, że ślubu nie będzie ;O Bo bym się załamała.

    OdpowiedzUsuń