czwartek, 2 maja 2013

Rozdział XL



.. Wzięłam do ręki śnieg i niespodziewanie sypnęłam mu prosto w twarz. Skorzystałam z momentu jego dezorientacji i szybko uciekłam. Nie odbiegłam daleko na moich kilku centymetrowych obcasach bo już chwilę później Bartek złapał mnie w pasie.
- Przepraszam – krzyknęłam, wciąż się śmiejąc.
- Za późno! – przewrócił mnie znów.
- Nie! – zasłoniłam twarz dłońmi.
- Dobra. – wstał i podał mi rękę. Niepewnie mu ją podałam. Otrzepaliśmy się ze śniegu. – Następnym razem już Ci nie podaruje – zaśmiał się i zsunął mi czapkę na oczy.
- Już nie będę. – obiecałam.
- A z tym wypadem zagranice to bardzo dobry pomysł – powiedział już poważnie. – Tylko gdzie?
- Natka zawsze chciała lecieć do Hiszpanii. – od zawsze o tym mówiła. Jako jej świadkowa, chciałam zrobić wszystko, żeby zapamiętała ten wieczór na całe życie.
- No to lecimy do Hiszpanii!

Po treningu zarezerwowaliśmy 6 biletów do Hiszpanii. Teraz problem mieliśmy z tym w jakim mieście mamy się zatrzymać. Nie mogliśmy się zdecydować między Barceloną, a Madrytem. Bartek był za tym pierwszym, a ja za stolicą. Lilka z Wojtkiem mieli dokonać ostatecznej decyzji. Wróciliśmy do domu ledwo stojąc na nogach. Zrobiliśmy popcorn i zalegliśmy na kanapie przed telewizorem. O 19 usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Idź otwórz. – mruknęłam do mojego współlokatora.
- Dlaczego ja? – spytał. – Ja mam kontuzje kolana.
- Jak mnie goniłeś po parku to jakoś o tym nie pamiętałeś. – wypomniałam mu. – Zresztą to Twoje mieszkanie.
- PROSZĘ! – krzyknął.
- Hoł! Hoł! Hoł! – usłyszeliśmy. W drzwiach salonu stanęły dziewczyny z Pitem i Wojtkiem.
- Leżycie jak stare, dobre małżeństwo – zaśmiał się Pit.
- Niedługo tak leżeć będziesz z Natką – pokazałam mu język, wstając. Wymieniliśmy się prezentami. Przeczuwałam, że pojawią się goście i zrobiłam wczoraj kilka ciast. To jedno wychodziło mi prawie tak dobrze jak sałatki. Usiedliśmy wszyscy przy stole.
- Gdzie spędzacie święta? – spytałam.
- My Wigilię u mnie, a pierwszy i drugi dzień świąt u rodziców Piotrka. – odpowiedziała Natka. – A Ty wracasz do domu?
- Tak. Mama dzwoniła już dziesięć razy, żeby się upewnić, czy będę. – wywróciłam oczami. Rozumiem, że się stęskniła, ale to już lekka przesada.
- No to zapowiada nam się wspólna Pasterka – uśmiechnęła się Lilka. To już była nasza tradycja.
- Ale jeszcze przed tym musicie mi pomóc wybrać suknie, menu, muzykę.. – Natka zaczęła wyliczać.
- Pomożemy. – przerwałam jej. – Przyniosę jeszcze ciasta. Lil, chodź pomożesz mi. – poprosiłam. Wyszłyśmy obie do kuchni. – Myślałam o wieczorze panieńskim.
- I co? Masz coś?
- Co myślisz o Hiszpanii? – uśmiechnęłam się widząc jej reakcję.
- Nie żartuj. Lecimy do Hiszpanii? – spytała podekscytowana. Skinęłam jedynie głową. – Nie wierzę..
- Zarezerwowaliśmy już 6 biletów na 27 grudnia. Może być?
- Pewnie! – pisnęła szczęśliwa.
- Tylko Natce ani słowa. To ma być niespodzianka. – przypomniałam jej. Wróciliśmy do pokoju. Wieczór minął szybko i przyjemnie. Uwielbiałam przebywać w towarzystwie naszej szóstki. Bawiliśmy się tak dobrze, że nawet nie zauważyliśmy jak minęła północ. Po wielu namowach w końcu udało mi się ich przekonać do przenocowania u nas. Położyliśmy się spać dopiero o 3 nad ranem.

Obudziła mnie czyjaś rozmowa. Gdy skoncentrowałam się na  niej rozpoznałam głosy Mata i Natki. Wyszłam szybko z pokoju. Natka stała w drzwiach, a mój sąsiad na klatce.
- Bałem się, że się już więcej nie zobaczymy.. – uśmiechnął się do niej zawadiacko.
- O błagam.. – wywróciłam oczami. – Ona za niecały miesiąc wychodzi za mąż. – podeszłam do drzwi.
- O jest i nasza rehabilitantka. – wyszczerzył się.
- Zostawię Was. – powiedziała Natka idąc w stronę kuchni.
- Czemu zaszczyciłeś nas swoją obecnością? – uniosłam brwi.
- Ja do Bartka.
- Jeszcze śpi. Tyle? Mogę zamknąć drzwi? – spytałam zniecierpliwiona.
- Wolę Cię taką, niż tą, która chowała się przede mną za drzewem. – popatrzył na mnie przymrużonym oczami.
- Nie chowałam się przed Tobą. – skłamałam. – Ostatnio nie widziałam żadnych dziewczyn wychodzących od Ciebie.. – chciałam zmienić temat.-   Czyżbyś nie mógł zapomnieć o nocy spędzonej ze mną? – uśmiechnęłam się.
- Chciałabyś. – zaśmiał się. – A co zazdrosna?
- Jesteś ostatnim facetem na ziemi o którego mogłabym być zazdrosna. – odgryzłam się.
- Ostatnio mówiłaś, że jestem ostatnim facetem z którym byś się przespała. – wyszczerzył się.
- To była chwila słabości.
- Gdyby Cię jeszcze kiedyś naszła to wiesz, gdzie mnie szukać. - Spiorunowałam go wzrokiem i zamknęłam drzwi.
- Przekaż Bartkowi, że byłem – usłyszałam w między czasie.
- Nie obiecuje, że nie zapomnę. – krzyknęłam.
- O czym nie zapomnisz? – spytał Bartek zaspanym głosem, wychodząc z pokoju.
- A nieważne. – odpowiedziałam szybko i ruszyłam za nim do kuchni.

Nasi goście pojechali o 11. Niechętnie zebraliśmy się i pojechaliśmy na halę. Trafiliśmy na trening chłopaków ze Skry. Zajęliśmy miejsce na trybunach i oglądaliśmy ich poczynania. Nagle wpadłam na genialny pomysł.
- Poczekaj chwilkę. – powiedziałam i zbiegłam na parkiet.
- Dzień Dobry – przywitałam się z trenerem.
- O, pani Alicja – uśmiechnął się na mój widok. – Czekacie na trening?
- Tak, ale mam pewien pomysł. – odpowiedziałam podekscytowana. – Mógłby Bartek poćwiczyć z chłopakami?
- Jest gotów? – trener uniósł brwi.
- Myślę, że może spróbować. – uśmiechnęłam się.
- No to ja nie widzę, żadnego problemu. – pomachałam do Bartka, żeby do nas przyszedł.
- Co jest? – spytał.
- Chcesz zagrać z chłopakami? – patrzyłam na jego minę.
- Serio? – w oczach pojawiły mu się iskierki szczęścia. Nie sądziłam, że ucieszy się, aż tak bardzo. Skinęłam jedynie głową. Podniósł mnie i okręcił wokoło. Zawsze się śmiałam gdy to robił. Wyglądaliśmy wtedy jak w jakimś romantycznym filmie.
- Idź bo się rozmyślę. – zagroziłam ze śmiechem. Razem z trenerem oglądałam trening. Bartek cieszył się jak pięcioletnie dziecko z cukierka. Ja obserwowałam w szczególności jego kolano, które wydawało się być w znaczenie lepszej formie. Po treningu nadal nie schodził mu uśmiech z twarzy.
- Wow. – westchnął, opadając na krzesełko obok mnie.
- Zadowolony? – uśmiechnęłam się.
- I to bardzo.
- No nieźle, Kuraś. – podszedł do nas Karol z Winiarem. - Idziemy z chłopakami na piwo. Idziesz z nami?
- Czy ja wiem… - popatrzył na mnie.
- Czekasz na moje pozwolenie? – zaśmiałam się. – Idź. Ja zrobię zakupy i wrócę do domu. -  Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam z hali. Na dworze sypał śnieg. Opatuliłam się bardziej szalikiem i ruszyłam w stronę supermarketu.  Weszłam do niego cała mokra, mając nadzieje, że nie spotkam nikogo znajomego.
- Alicja! – usłyszałam za sobą, gdy stałam przy kasie. Tylko nie to.. niechętnie się odwróciłam i zobaczyłam mojego sąsiada. – Co za spotkanie – uśmiechnął się.
- Miewałam lepsze.. – mruknęłam, płacąc za zakupy.
- Nie przekazałaś Bartkowi, że u niego byłem.. – wypomniał mi.
- Wyleciało mi to jakoś z głowy. – uśmiechnęłam się słodko i ruszyłam w stronę wyjścia. Zapakowałam zakupy do jednej reklamówki i wyszłam przed sklep.
- Podwieźć Cię? – Mat stanął obok mnie z puszką pepsi.
- Poradzę sobie – odpowiedziałam z przymrużonymi oczami.  Nagle ruszył się niesamowity wiatr. – Albo wiesz co, jednak pojadę. – krzyknęłam za nim.
- Za późno – odpowiedział, wsiadając do samochodu. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wsiadłam. – Upierdliwa jesteś. – pokręcił głową z uśmiechem.
- Zatankowałeś? – spytałam poważnie.
- Nie. Najwyżej znowu się prześpimy na tyle. – wywróciłam oczami i wbiłam wzrok przed siebie.
- Gdzie jedziesz? – na skrzyżowaniu skręcił w inną stronę.
- Nie powiedziałem, że jadę do domu. – uśmiechnął się złośliwie. Popatrzyłam na niego pytająco. – Ehh.. Musze jeszcze gdzieś wstąpić.
- Długo Ci to zajmie?
- Nie, musze zawieźć tylko zakupy i jedziemy do domu. – odpowiedział. Podjechaliśmy pod jakiś blok.- Idziesz ze mną?
- Mogę iść. – wysiedliśmy z samochodu. W milczeniu weszliśmy do jakiegoś mieszkania.
- Mateusz! – podbiegł do nas jakiś chłopczyk. Gdy Mat wziął go na ręce nie dało się nie zauważyć podobieństwa.
- To mój brat, Kuba. – przedstawił mi go.
-  To twój brat? – udałam zdziwioną. – Nigdy bym nie powiedziała.. Zbyt ładny. – uśmiechnęłam się złośliwie. Pokręcił jedynie głową uśmiechając się. Poznałam też jego mamę. Po 20 minutach byliśmy już w samochodzie i wracaliśmy do domu. Poczułam wibrację, wyciągnęłam telefon i przeczytałam smsa od Bartka „ Zostajemy  u Winiara. Będę jutro. Miłego wieczoru :*”. Uśmiechnęłam się. Bartkowi przyda się taki męski wieczór. Dojechaliśmy pod dom.
- Dziękuję. – powiedziałam, gdy byliśmy już na klatce.
- Wejdziesz? – spytał, otwierając.

4 komentarze:

  1. ciekawe, ciekawe czy Luśka wejdzie :D hehehehheheheh :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem udało mi się przeczytać przed treningiem :) Nein proszę cie Luśka nie wchodz tam błagamm.... :/ A Bartek co ty wyprawiasz ?! Zostawiasz ją samą w domu na noc ? Kurde strasznie fajny rozdział ale wydaje mi się że wszystko potoczy się nie po mojej myśli:/ Mam nadzieje że szybko dodasz następny rozdział bo już nie mogę się doczekać czy wejdzie do Mata czy nie, ale mam nadzieje że to dlugie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie by było gdyby ona się nie zgodziła, a Bartek wrócił pijany do domu i jej wszystko powiedział co do niej czuje ^^
    Hu~hu~hu :D

    OdpowiedzUsuń