- Co? – spytałem zdziwiony. Wyszedłem do kuchni, żeby im nie
przeszkadzać. – Jak to? Przecież jeszcze wczoraj wszystko było dobrze..
- Natka każe mi iść na lekcje tańca. – powiedział smutno. – Wyobrażasz sobie mnie na lekcji tańca? – zacząłem się śmiać. Już się bałem, że stało się coś złego. – To jest dla Ciebie zabawne? Ciekawe czy będziesz się tak śmiał, gdy Ci powiem, że kurs zarezerwowała też dla świadków. – od razu zamilkłem.
- Co? – teraz to on wybuchł śmiechem.
- Uważa, że jesteście na ślubie na tyle ważni, że nie wypada, żebyście nie potrafili tańczyć. Z tego co wiem to chodzi głównie o Ciebie.
- Przecież ja umiem tańczyć – oburzyłem się.
- No.. nie wiem. – zawahał się. – Musisz pogadać z Natką, ona tutaj rządzi.
- Pit, czy ty jesteś pod pantoflem?
- Nie – odpowiedział szybko. – Tylko nie lubię gdy na mnie krzyczy.
- A.. to zmienia postać rzeczy. – zaśmiałem się.
- Dobra, muszę kończyć. – pożegnał się i rozłączył. Wróciłem do salonu, gdzie zastałem tylko Arka i Luśke. – Mat już wyszedł?
- Tak. – wstała i złapała małego za rękę. – Idziemy się kąpać. – minęli mnie i weszli do łazienki. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor.
- Dobranoc. – Arek podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Dobranoc. – uśmiechnąłem się. Wyszedł do swojego pokoju, a Luśka weszła za nim, żeby mu poczytać.
- Opowiadaj! – po jakimś czasie wpadła do pokoju i usiadła koło mnie. Widać było, że zżera ją ciekawość.
- O czym? – westchnęła.
- No o randce!
- Mówiłem Ci przecież, że to nie randka.
- Ok.. – wywróciłam oczami. – To jak było na spotkaniu towarzyskim z dziewczyną, która Ci się podoba? Lepiej?
- Było bardzo miło. Ty też się chyba świetnie bawiłaś z Matem? – spytałem niby od niechcenia.
- O dziwo.. – zmarszczyła brwi. – Przyszedł do Ciebie, ale w końcu z Tobą nie rozmawiał..
- Może to był tylko pretekst?
- Pretekst do czego?
- Żeby spotkać się z Tobą. Ostatnio jakoś inaczej ze sobą rozmawiacie.. Polubiliście się?
- Inaczej? Nie, no co ty.. Wydaje Ci się. – zaprzeczyła zdecydowanie zbyt szybko. Popatrzyłem na nią uważnie. Nie wiem czemu, wydawało mi się, że czegoś mi nie mówi. – A kto dzwonił?
- Pit, że ślubu nie będzie. – czekałem na jej reakcje. Przestała się uśmiechać i spojrzała na mnie poważnie.
- Co?
- Natka chce, żeby szedł na lekcje tańca. – wyszczerzyłem się. Ulżyło jej.
- Wiesz.. to chyba dobry pomysł. Widziałam jak tańczy i.. – skrzywiła się mimowolnie.
- Ale nie słyszałaś o najlepszym.. Natka zapisała też nas.
- Nas? Po co ? – wzruszyłem ramionami. – Czekaj zadzwonię do niej. – wyciągnęła telefon z kieszeni i wpisała numer Natki. W między czasie wyszedłem do łazienki. Cały czas myślałem o tym, czy jej powiedzieć, czy nie. Nie wiedziałem jak wygląda sytuacja między nią, a Matem. Widziałem wyraźnie, że nie chciała mi czegoś powiedzieć. Ale czemu miałaby ukrywać przede mną fakt, że są razem? Chyba, że zorientowała się, że coś do niej czuję, ale jak.. To wszystko było zbyt pogmatwane. – Umiesz tańczyć? – spytała, gdy wszedłem do pokoju.
- No pewnie. – odpowiedziałem bez zastanowienia. Włączyła muzykę. – Co robisz? – stanąłem niepewnie w progu.
- Chcę sprawdzić, czy naprawdę umiesz. - złapała mnie za rękę i pociągnęła na środek pokoju.
- Żartujesz?
- Ani trochę. – wiedziałem, że nie mam wyjścia, więc złapałem jej w pasie. Szło mi naprawdę całkiem dobrze. Po paru minutach, ponownie wyciągnęła telefon. – Natka? Będziemy. – powiedziała krótko i się rozłączyła.
- Co? Przecież widzisz, że umiem tańczyć. – oburzyłem się.
- Dwa razy nadepnąłeś mi na stopę i tańczysz jakbyś miał kule o nogi.
- Wcale mi się nie zrobiło przykro. – opadłem na fotel.
- Wybacz, nie chciałam. – uśmiechnęła się tak słodko, że wybaczyłem jej wszystko. – Nie będzie źle.. Będzie Pit.. A uwierz przy nim na pewno nie wypadniesz gorzej..
- Pocieszające – mruknąłem. Usiadła obok mnie i zaczęła skakać po kanałach. A może by tak jej teraz powiedzieć? Przecież kiedyś będę musiał to zrobić.. Nie, nie zrobię tego.. Wydaję mi się, że to Mat jest tym, którego ma na oku.. Ale jeśli nie..
- Lusia! – usłyszeliśmy głos Arka. Wstała szybko i wybiegła z pokoju. Postanowiłem, że poczekam jeszcze trochę, muszę być tego pewien, że jestem gotów zaryzykować.
Oczami Luśki..
Obudziłam się i zobaczyłam śpiącego obok mnie Arka. Musiałam zasnąć jak do niego przyszłam drugi raz. Wstałam jak najciszej potrafiłam, żeby go nie obudzić i wyszłam z pokoju. Bartek też jeszcze spał. Ogarnęłam się w łazience i zrobiłam śniadanie dla chłopaków. Pierwszy wstał Arek. Wszedł zaspany do kuchni i usiadł koło mnie.
- Cześć – uśmiechnął się. – Nalejesz mi soku?
- Pewnie. – podałam mu szklankę. Chwilę później doszedł do nas mój współlokator.
- Co jemy? – opadł na krzesełko naprzeciwko mnie. – Jajecznica? – popatrzył z uwielbieniem na stół i zaczął sobie nakładać. Zaraz po śniadaniu ktoś zapukał do drzwi. Gdy otworzyłam, zobaczyłam w nich Mariusza i Paulinę.
- Już jesteście? – zdziwiłam się, wpuszczając ich do środka. – Arek jest w łazience, myję zęby.
- Poczekamy. – uśmiechnęła się do mnie jego mama. – Był grzeczny?
- Jak zawsze.
- Jeszcze raz wielkie dzięki. A za tą pomoc zapraszamy Was dzisiaj na kolację. Co Wy na to? – popatrzyłam na Bartka.
- Będziemy – odpowiedział.
- To co? O 19 u nas?
- Ok. – zgodziłam się.
Po ćwiczeniach wróciliśmy prosto do domu. Bartka kolano było już w takim stanie, że byłam pewna tego, że od stycznia będzie mógł dołączyć do drużyny. Starałam się o tym nie myśleć. Cieszyłam się i to bardzo w końcu, udało mi się tego dokonać, a Bartek wróci na boisko. Z drugiej strony jednak wiedziałam, że to się równa z powrotem do Warszawy.. Aż dziwne, że teraz mam do tego taki stosunek. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażałam sobie, żeby nie mieszkać w stolicy, a teraz.. A teraz, nie wyobrażam sobie mieszkać bez Bartka. Tyle jest facetów na ziemi, a ja musiałam zakochać się w tym, który nie jest mną zainteresowany.. Nie przeszkadzało mi to, że jest moim pacjentem, ani to, że jest moim przyjacielem..
- Luśka! – przerwał mi moje rozmyślanie. – Długo jeszcze? Siedzisz tam już ponad 40 minut.
- Już wychodzę! – krzyknęłam przez drzwi. Poprawiłam usta błyszczykiem i wyszłam. – Wolne. – Bartek zmierzył mnie wzrokiem.
- Hmm.. Opłacało się czekać. – uśmiechnęłam się. Nie byłam pewna tego jak mam się ubrać. Tego typu kolacje jadłam do tej pory tylko z dziewczynami i Piotrkiem. W końcu zdecydowałam się na czarną dopasowaną spódnice z wysokim stanem i kremową bluzkę z rękawkami ¾. Czekałam na niego jakieś 20 minut. W końcu wyszedł ubrany w ciemne jeansy i granatową koszule.
- Gotowa? – spytał. Skinęłam głową i wyszliśmy z mieszkania. Pod domem Wlazłych byliśmy już pół godziny później.
- Cześć – przywitaliśmy się z Mariuszem, który otworzył nam drzwi.
- Lusia! – podbiegł do nas Arek. – Chodź pokażę Ci mój pokój. – złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Bardzo ładny. – rozejrzałam się w około, gdy weszliśmy. – Ale teraz muszę przywitać się z mamą. Chodź – weszliśmy do salonu w którym wszyscy siedzieli już przy stole. Przywitałam się z Pauliną i usiadłam obok Bartka. Nawet nie wiedziałam, kiedy upłynęły 3 godziny, tak świetnie nam się rozmawiało.
- Chyba pora spać. – Mariusz popatrzył na Arka. – Chodź przeczytam Ci bajkę.
- A może Lusia iść ze mną? – zanim odpowiedział, wstałam.
- Chodź. – wyciągnęłam rękę w jego kierunku. Położyłam się obok niego i zaczęłam czytać jakąś bajkę o super bohaterze.
- To co zbieramy się? – spytałam, wchodząc do salonu. Spojrzałam na zegarek było już po 23.
- Tak, tak.. zasiedzieliśmy się.
- Skręć tutaj. – powiedziałam, gdy już wracaliśmy.
- Po co? – zdziwił się, ale zrobił to o co go prosiłam. Popatrzył na mnie pytająco.
- Muszę coś sprawdzić. – Dojechaliśmy nad zalew. Wysiadłam z samochodu i stanęłam na śniegu, przed taflą lodu. – Nie wiem dlaczego, ciągle śni mi się to miejsce. Myślałam, że jak tu przyjadę to coś mi się przypomni.
- Co Ci się konkretnie śni? – spytał, aż za bardzo zainteresowany.
- No stoję tu z Tobą, rozmawiamy, a potem.. – urwałam. No przecież mu nie powiem co jest dalej..
- A potem? – nie ustępował.
- Pojechaliśmy o domu. – czułam, że się zarumieniłam.
- I przypominasz sobie coś? – pokręciłam jedynie głową. – Dobra.. Ja już tak dłużej nie mogę. – popatrzyłam na niego.
- Jak?
- Luśka.. muszę Ci coś powiedzieć. – był tak zdenerwowany, że zaczął się jąkać. – Bo.. ja wiem, że to może wszystko zepsuć, ale muszę Ci to powiedzieć.. Luśka, kocham Cię.. wiem, że jesteśmy przyjaciółmi.. – mówił cały czas, ale już go nie słuchałam. Powtórzyłam kilkakrotnie, te dwa słowa „kocham Cię” i nie mogłam w to uwierzyć. Niewiele myśląc zbliżyłam się do niego i go pocałowałam, przerywając tym samym jego ciągłą paplaninę. Po chwili dezorientacji odwzajemnił mój pocałunek. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku. Całowaliśmy się coraz namiętniej.. Jedną ręką wplątał się w moje włosy, a drugą przyciągnął mnie jeszcze mocniej. Po kilku minutach, a może godzinach.. oderwaliśmy się od siebie. Próbowałam uspokoić mój nierównomierny oddech. Bartek nie zabrał rąk i nadal mnie obejmował. Zobaczyłam iskierki w jego oczach, gdy patrzył na mnie jak na najważniejszą osobę w jego życiu.
- Czy to znaczy, że… -skinęłam jedynie głową. Zbliżył się do mnie ponownie i musnął moje usta. Wtuliłam się w jego ramiona, słyszałam jak szybko bije mu serce. – Kocham Cię. – szepnął.
- Ja Ciebie też.
- Natka każe mi iść na lekcje tańca. – powiedział smutno. – Wyobrażasz sobie mnie na lekcji tańca? – zacząłem się śmiać. Już się bałem, że stało się coś złego. – To jest dla Ciebie zabawne? Ciekawe czy będziesz się tak śmiał, gdy Ci powiem, że kurs zarezerwowała też dla świadków. – od razu zamilkłem.
- Co? – teraz to on wybuchł śmiechem.
- Uważa, że jesteście na ślubie na tyle ważni, że nie wypada, żebyście nie potrafili tańczyć. Z tego co wiem to chodzi głównie o Ciebie.
- Przecież ja umiem tańczyć – oburzyłem się.
- No.. nie wiem. – zawahał się. – Musisz pogadać z Natką, ona tutaj rządzi.
- Pit, czy ty jesteś pod pantoflem?
- Nie – odpowiedział szybko. – Tylko nie lubię gdy na mnie krzyczy.
- A.. to zmienia postać rzeczy. – zaśmiałem się.
- Dobra, muszę kończyć. – pożegnał się i rozłączył. Wróciłem do salonu, gdzie zastałem tylko Arka i Luśke. – Mat już wyszedł?
- Tak. – wstała i złapała małego za rękę. – Idziemy się kąpać. – minęli mnie i weszli do łazienki. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor.
- Dobranoc. – Arek podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Dobranoc. – uśmiechnąłem się. Wyszedł do swojego pokoju, a Luśka weszła za nim, żeby mu poczytać.
- Opowiadaj! – po jakimś czasie wpadła do pokoju i usiadła koło mnie. Widać było, że zżera ją ciekawość.
- O czym? – westchnęła.
- No o randce!
- Mówiłem Ci przecież, że to nie randka.
- Ok.. – wywróciłam oczami. – To jak było na spotkaniu towarzyskim z dziewczyną, która Ci się podoba? Lepiej?
- Było bardzo miło. Ty też się chyba świetnie bawiłaś z Matem? – spytałem niby od niechcenia.
- O dziwo.. – zmarszczyła brwi. – Przyszedł do Ciebie, ale w końcu z Tobą nie rozmawiał..
- Może to był tylko pretekst?
- Pretekst do czego?
- Żeby spotkać się z Tobą. Ostatnio jakoś inaczej ze sobą rozmawiacie.. Polubiliście się?
- Inaczej? Nie, no co ty.. Wydaje Ci się. – zaprzeczyła zdecydowanie zbyt szybko. Popatrzyłem na nią uważnie. Nie wiem czemu, wydawało mi się, że czegoś mi nie mówi. – A kto dzwonił?
- Pit, że ślubu nie będzie. – czekałem na jej reakcje. Przestała się uśmiechać i spojrzała na mnie poważnie.
- Co?
- Natka chce, żeby szedł na lekcje tańca. – wyszczerzyłem się. Ulżyło jej.
- Wiesz.. to chyba dobry pomysł. Widziałam jak tańczy i.. – skrzywiła się mimowolnie.
- Ale nie słyszałaś o najlepszym.. Natka zapisała też nas.
- Nas? Po co ? – wzruszyłem ramionami. – Czekaj zadzwonię do niej. – wyciągnęła telefon z kieszeni i wpisała numer Natki. W między czasie wyszedłem do łazienki. Cały czas myślałem o tym, czy jej powiedzieć, czy nie. Nie wiedziałem jak wygląda sytuacja między nią, a Matem. Widziałem wyraźnie, że nie chciała mi czegoś powiedzieć. Ale czemu miałaby ukrywać przede mną fakt, że są razem? Chyba, że zorientowała się, że coś do niej czuję, ale jak.. To wszystko było zbyt pogmatwane. – Umiesz tańczyć? – spytała, gdy wszedłem do pokoju.
- No pewnie. – odpowiedziałem bez zastanowienia. Włączyła muzykę. – Co robisz? – stanąłem niepewnie w progu.
- Chcę sprawdzić, czy naprawdę umiesz. - złapała mnie za rękę i pociągnęła na środek pokoju.
- Żartujesz?
- Ani trochę. – wiedziałem, że nie mam wyjścia, więc złapałem jej w pasie. Szło mi naprawdę całkiem dobrze. Po paru minutach, ponownie wyciągnęła telefon. – Natka? Będziemy. – powiedziała krótko i się rozłączyła.
- Co? Przecież widzisz, że umiem tańczyć. – oburzyłem się.
- Dwa razy nadepnąłeś mi na stopę i tańczysz jakbyś miał kule o nogi.
- Wcale mi się nie zrobiło przykro. – opadłem na fotel.
- Wybacz, nie chciałam. – uśmiechnęła się tak słodko, że wybaczyłem jej wszystko. – Nie będzie źle.. Będzie Pit.. A uwierz przy nim na pewno nie wypadniesz gorzej..
- Pocieszające – mruknąłem. Usiadła obok mnie i zaczęła skakać po kanałach. A może by tak jej teraz powiedzieć? Przecież kiedyś będę musiał to zrobić.. Nie, nie zrobię tego.. Wydaję mi się, że to Mat jest tym, którego ma na oku.. Ale jeśli nie..
- Lusia! – usłyszeliśmy głos Arka. Wstała szybko i wybiegła z pokoju. Postanowiłem, że poczekam jeszcze trochę, muszę być tego pewien, że jestem gotów zaryzykować.
Oczami Luśki..
Obudziłam się i zobaczyłam śpiącego obok mnie Arka. Musiałam zasnąć jak do niego przyszłam drugi raz. Wstałam jak najciszej potrafiłam, żeby go nie obudzić i wyszłam z pokoju. Bartek też jeszcze spał. Ogarnęłam się w łazience i zrobiłam śniadanie dla chłopaków. Pierwszy wstał Arek. Wszedł zaspany do kuchni i usiadł koło mnie.
- Cześć – uśmiechnął się. – Nalejesz mi soku?
- Pewnie. – podałam mu szklankę. Chwilę później doszedł do nas mój współlokator.
- Co jemy? – opadł na krzesełko naprzeciwko mnie. – Jajecznica? – popatrzył z uwielbieniem na stół i zaczął sobie nakładać. Zaraz po śniadaniu ktoś zapukał do drzwi. Gdy otworzyłam, zobaczyłam w nich Mariusza i Paulinę.
- Już jesteście? – zdziwiłam się, wpuszczając ich do środka. – Arek jest w łazience, myję zęby.
- Poczekamy. – uśmiechnęła się do mnie jego mama. – Był grzeczny?
- Jak zawsze.
- Jeszcze raz wielkie dzięki. A za tą pomoc zapraszamy Was dzisiaj na kolację. Co Wy na to? – popatrzyłam na Bartka.
- Będziemy – odpowiedział.
- To co? O 19 u nas?
- Ok. – zgodziłam się.
Po ćwiczeniach wróciliśmy prosto do domu. Bartka kolano było już w takim stanie, że byłam pewna tego, że od stycznia będzie mógł dołączyć do drużyny. Starałam się o tym nie myśleć. Cieszyłam się i to bardzo w końcu, udało mi się tego dokonać, a Bartek wróci na boisko. Z drugiej strony jednak wiedziałam, że to się równa z powrotem do Warszawy.. Aż dziwne, że teraz mam do tego taki stosunek. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażałam sobie, żeby nie mieszkać w stolicy, a teraz.. A teraz, nie wyobrażam sobie mieszkać bez Bartka. Tyle jest facetów na ziemi, a ja musiałam zakochać się w tym, który nie jest mną zainteresowany.. Nie przeszkadzało mi to, że jest moim pacjentem, ani to, że jest moim przyjacielem..
- Luśka! – przerwał mi moje rozmyślanie. – Długo jeszcze? Siedzisz tam już ponad 40 minut.
- Już wychodzę! – krzyknęłam przez drzwi. Poprawiłam usta błyszczykiem i wyszłam. – Wolne. – Bartek zmierzył mnie wzrokiem.
- Hmm.. Opłacało się czekać. – uśmiechnęłam się. Nie byłam pewna tego jak mam się ubrać. Tego typu kolacje jadłam do tej pory tylko z dziewczynami i Piotrkiem. W końcu zdecydowałam się na czarną dopasowaną spódnice z wysokim stanem i kremową bluzkę z rękawkami ¾. Czekałam na niego jakieś 20 minut. W końcu wyszedł ubrany w ciemne jeansy i granatową koszule.
- Gotowa? – spytał. Skinęłam głową i wyszliśmy z mieszkania. Pod domem Wlazłych byliśmy już pół godziny później.
- Cześć – przywitaliśmy się z Mariuszem, który otworzył nam drzwi.
- Lusia! – podbiegł do nas Arek. – Chodź pokażę Ci mój pokój. – złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Bardzo ładny. – rozejrzałam się w około, gdy weszliśmy. – Ale teraz muszę przywitać się z mamą. Chodź – weszliśmy do salonu w którym wszyscy siedzieli już przy stole. Przywitałam się z Pauliną i usiadłam obok Bartka. Nawet nie wiedziałam, kiedy upłynęły 3 godziny, tak świetnie nam się rozmawiało.
- Chyba pora spać. – Mariusz popatrzył na Arka. – Chodź przeczytam Ci bajkę.
- A może Lusia iść ze mną? – zanim odpowiedział, wstałam.
- Chodź. – wyciągnęłam rękę w jego kierunku. Położyłam się obok niego i zaczęłam czytać jakąś bajkę o super bohaterze.
- To co zbieramy się? – spytałam, wchodząc do salonu. Spojrzałam na zegarek było już po 23.
- Tak, tak.. zasiedzieliśmy się.
- Skręć tutaj. – powiedziałam, gdy już wracaliśmy.
- Po co? – zdziwił się, ale zrobił to o co go prosiłam. Popatrzył na mnie pytająco.
- Muszę coś sprawdzić. – Dojechaliśmy nad zalew. Wysiadłam z samochodu i stanęłam na śniegu, przed taflą lodu. – Nie wiem dlaczego, ciągle śni mi się to miejsce. Myślałam, że jak tu przyjadę to coś mi się przypomni.
- Co Ci się konkretnie śni? – spytał, aż za bardzo zainteresowany.
- No stoję tu z Tobą, rozmawiamy, a potem.. – urwałam. No przecież mu nie powiem co jest dalej..
- A potem? – nie ustępował.
- Pojechaliśmy o domu. – czułam, że się zarumieniłam.
- I przypominasz sobie coś? – pokręciłam jedynie głową. – Dobra.. Ja już tak dłużej nie mogę. – popatrzyłam na niego.
- Jak?
- Luśka.. muszę Ci coś powiedzieć. – był tak zdenerwowany, że zaczął się jąkać. – Bo.. ja wiem, że to może wszystko zepsuć, ale muszę Ci to powiedzieć.. Luśka, kocham Cię.. wiem, że jesteśmy przyjaciółmi.. – mówił cały czas, ale już go nie słuchałam. Powtórzyłam kilkakrotnie, te dwa słowa „kocham Cię” i nie mogłam w to uwierzyć. Niewiele myśląc zbliżyłam się do niego i go pocałowałam, przerywając tym samym jego ciągłą paplaninę. Po chwili dezorientacji odwzajemnił mój pocałunek. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku. Całowaliśmy się coraz namiętniej.. Jedną ręką wplątał się w moje włosy, a drugą przyciągnął mnie jeszcze mocniej. Po kilku minutach, a może godzinach.. oderwaliśmy się od siebie. Próbowałam uspokoić mój nierównomierny oddech. Bartek nie zabrał rąk i nadal mnie obejmował. Zobaczyłam iskierki w jego oczach, gdy patrzył na mnie jak na najważniejszą osobę w jego życiu.
- Czy to znaczy, że… -skinęłam jedynie głową. Zbliżył się do mnie ponownie i musnął moje usta. Wtuliłam się w jego ramiona, słyszałam jak szybko bije mu serce. – Kocham Cię. – szepnął.
- Ja Ciebie też.
Super! Nareszcie! Oby nic się nie stało.. Pisz szybko następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńWOW :OOO ESKTRA :)
OdpowiedzUsuńJuż się przestraszyłam że nie będzie tego ślubu. Wymyślałam już różne wątki, ale przez taką głupotę to nigdy :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że Bartek i Luśka są ze sobą :)
Mam nadzieję że następny szybko się pojawi.
Pozdrawiam Natala :)
Uuu... :D normalnie skacze z radości hehe :D nareszcie się Bartek odważył :) coś mi się wydaję, że na kursie tańca będzie się działo :) czekam na kolejny ;) / ZB9
OdpowiedzUsuńNajlepszy ... <3
OdpowiedzUsuńHahaha widzę, że wzięłaś sobie radę do serca, iż musi odbyć się ten ślub i masz nic nie zepsuć? SUPER! WRESZCIE, bo myślałam, że nigdy nie napiszesz rozdziału w którym wyznają sobie miłość.
OdpowiedzUsuńkocham Twojego bloga <3 jedyny mankament, to zbyt rzadko pojawiające się rozdziały ;c
OdpowiedzUsuńJa pierdziele najpiękniejsze zakończenie ever :> Boże jak się uśmiałam z tego wesela Piotrka i lekcji tańca. Chwała za to ,że się zeszli. Zapraszam do siebie niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie