sobota, 4 maja 2013

Rozdział XLI



- Raczej nie.. – powiedziałam nie do końca przekonana. Nie miałam ochoty siedzieć sama w domu, a z drugiej strony bałam się, że skończy się tak jak wtedy.
- No chodź, obejrzymy coś. – nalegał. Westchnęłam i weszłam. Znałam już drogę do salonu. Rozebrałam się i usiadłam na kanapie.
- No to co oglądamy? – Mat podszedł do półki z filmami. – Od razu mówię, że nie będę oglądał komedii romantycznej. Horror? – popatrzył na mnie.
- Nie ma mowy. – odpowiedziałam natychmiast. – Mam zbyt bujną wyobraźnie, a na dodatek nie ma Bartka w domu. Wszystko tylko nie horror.
- Dobra, to co powiesz na.. „Skazany na bluesa” – pokazał mi opakowanie.
- Może być. – włączył i usiadł koło mnie. Podciągnęłam kolana pod brodę i próbowałam się skoncentrować na filmie. Było ciężko, bo miedzy nami było jakieś dziwne napięcie. Nie wiedziałam co w nim mnie tak pociągało. Mimo wszystko chciałam skupić się na filmie i nie myśleć o tym jak blisko ode mnie znajduję się Mat. Nie spodziewał się chyba, że nawet na tym filmie zacznę płakać, bo gdy pierwsza łza spłynęłam po moim policzku, popatrzył na mnie zdziwiony.
- Płaczesz? – uśmiechnął się, po czy wstał i przyniósł mi chusteczki.
- Nie patrz na mnie. – powiedziałam, chowając twarz w dłonie. Wróciliśmy do oglądania filmu. Oglądałam go tak wiele razy, a wciąż prawie topiłam się we łzach.
- Idę do łazienki. – oznajmiłam, gdy skończyliśmy oglądać. Przeraziłam się gdy zobaczyłam się w lusterku. Pod czerwonymi oczami od płaczu znajdował się czarny tusz. Włosy miałam niczym strąki od śniegu. Uczesałam się szybko i zmyłam czarne ślady. Można powiedzieć, że teraz trochę bardziej przypominałam człowieka. Wyszłam i nieśmiało weszłam do salonu. Mat siedział nadal na kanapie i oglądał wiadomości. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- W końcu mogę na Ciebie patrzeć nie bojąc się o to, że będę miał koszmary w nocy – wyszczerzył się.
- Widzisz, a jak nadal się o to boję. – odgryzłam się i podeszłam do szafki na której zauważyłam nagrody. – Nie dość, że artysta to na dodatek sportowiec? – spytałam.
- Jedynie piłkarz. – odpowiedział. Podskoczyłam przestraszona. Nie spodziewałam się tego, że stoi, aż tak blisko.
- Wow. – powiedziałam z uznaniem. Serce zaczęło mi szybciej bić, gdy poczułam jego oddech na mojej szyi. Odwróciłam się chcąc coś powiedzieć. Zanim to zrobiłam poczułam jego ręce na moich biodrach, a jego usta na swoich. Całował mnie tak, że na początku zabrakło mi tchu. Gdy się od siebie na chwilę oderwaliśmy musiałam zaczerpnąć powierza. Nie trwało to długo. Mat przyciągnął mnie mocniej do siebie. Co by na to powiedział Bartek? Boże, czemu ja w takiej chwili myślę o Bartku?
- Nie. – oderwałam się od niego. – Musimy porozmawiać.
- Koniecznie teraz? – spytał.
- Tak. – powiedziałam stanowczo, siadając na kanapie. – Słuchaj.. To co robimy jest nie właściwe. – zaczęłam. – Oboje wiemy, że ciągnie nas do siebie, ale nie chcemy ze sobą być.  Może powinniśmy przerwać to, zanim któreś z nas, a zwłaszcza ty się zakocha.
- Zwłaszcza ja? – uśmiechnął się. – To raczej ty byś się po jakimś czasie we mnie zakochała. A potem musiałbym patrzeć jak cierpisz.
- Mam inne zdanie na ten temat, ale to nie ważne. – pokręciłam głową. – Więc teraz najlepiej będzie jak po prostu wyjdę i zapomnimy o tym co się stało dzisiaj i wtedy.
- Wiesz, że nie musisz? – spytał z nutą nadziei w głosie.
- Wiem, ale tak będzie najlepiej. – odpowiedziałam i pośpiesznie wyszłam z jego mieszkania.

Oczami Bartka…

Wyszliśmy z hali zaraz za Luśką.
- To gdzie idziemy? – spytałem, gdy czekaliśmy na taksówkę.
- Do pubu, który znalazłem ostatnio – odpowiedział mi Karol. Po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Zajęliśmy miejsce przy jednym ze stolików i zamówiliśmy po piwie. Wspominaliśmy stare czasy, gdy do pubu weszła Majka z Eweliną. Karol, który był już lekko wstawiony pomachał im.
- O cześć! – przywitały się, podchodząc do naszego stolika. Ewelina uśmiechnęła się od razu, gdy mnie zobaczyła.
- Dosiądziecie się?
- Nie. Nie będziemy Wam przeszkadzać. Macie chyba jakiś męski wypad – powiedziała zakłopotana Majka.
- Nie wygłupiaj się, siadaj. – zrobił jej miejsce koło siebie. Ewelina zajęła jedyne wolne miejsce, które akurat było obok mnie.
- Cześć – zwrócił się do mnie z uśmiechem. – Nie wiem czy mnie pamiętasz..
- Pamiętam. – przerwałem jej odwzajemniając uśmiech.
- Cieszę się, że Cię spotkałam. Bałam się, że wtedy widzimy się po raz ostatni. Jak kolano?
- Coraz lepiej, dzięki. Jeszcze trochę i wrócę na boisko.
- Brakuję mi Ciebie w Skrze..
- Jesteś fanką siatkówki?
- Ogromną. Kibicuję Wam odkąd pamiętam. – cały czas się uśmiechała. – Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę Cię na boisku..
- Już niebawem. – zapewniłem. – Luśka robi wszystko, żebym jak najszybciej się tam znalazł.
- A właśnie.. Gdzie ona jest? – rozejrzała się. – Wy jesteście razem?
- Nie, to tylko moja rehabilitantka. – wyjaśniłem. Poczułem coś dziwnego. To tylko moja rehabilitantka, powtórzyłem w myślach. Była kimś znacznie więcej.
- Mieszkacie razem? – nie dawała za wygraną. Skinąłem głową, co wyraźnie jej się nie spodobało. – Karol mówił, że niedawno rozstałeś się z dziewczyną. Przykro mi. Ja też niedawno zakończyłam długotrwały związek, więc jak chcesz z kimś porozmawiać, to zawsze możesz na mnie liczyć. – uśmiechnęła się.
- Dzięki. – spojrzałem na Karola, piorunując go wzrokiem. Patrzył na nas zadowolony z siebie. Nie miałem ochoty tu być. Ewelina wydawała się być miła. Może gdyby nie było Luśki inaczej bym na nią reagował, ale teraz wydawała mi się być zdecydowanie zbyt nachalna.
- Może umówimy się kiedyś na kawę lub drinka? – spytała. Tego się nie spodziewałem.
- Pewnie. Ale teraz muszę zająć się Winiarem.. za dużo wypił – skłamałem. Misiek był jednym z najtrzeźwiejszych. Wstałem i podszedłem do niego. – Chodź, musimy już iść. – poklepałem go po ramieniu.
- Ale czemu? – popatrzył na mnie zdezorientowany.
- Za dużo wypiłeś. – popatrzyłem na niego znacząco. Z opóźnieniem załapał o co mi chodzi.
- A tak. – próbował udawać pijanego. Wstał i się zatoczył, w ostatniej chwili go złapałem. Pożegnaliśmy się z resztą i wyszliśmy z pubu.
- Sorry Misiek, ale jakoś musiałem się stamtąd wyrwać. – przeprosiłem go, gdy czekaliśmy na taksówkę.
- Spoko, i tak się miałem już zbierać. Obiecałem Dadze, że nie wrócę późno. To co jedziesz ze mną?
- Nie. – odpowiedziałem po chwili namysłu. – Wracam do siebie. – nie chciałem zwalać mu się na głowę. Nie było takiej potrzeby. Pożegnaliśmy się i każdy wsiadł do swojej taksówki. Wszedłem do mieszkania i zobaczyłem Luśkę w czarnej koronkowej bieliźnie, wchodzącą do łazienki.
- Cześć – przywitałem się, ciągle na nią patrząc. Pisnęła przestraszona i schowała się za drzwiami, wystawiając jedynie głowę.
- Co ty tutaj robisz? – spytała oburzona. Zamknęła drzwi i wyszła już w szlafroku.
- Wróciłem do domu. – odpowiedziałem niepewnie.
- Miałeś spać u Winiara.
- Ale wyszliśmy wcześniej. – wyjaśniłem z uniesionymi rękami.
- A ja chciałam sobie zrobić gorącą kąpiel z szampanem, truskawkami. Tak jak w tych pięknych czasach  gdy mieszkałam sama. – westchnęła.
- Nadal możesz. – popatrzyła na mnie jak na idiotę.
- Ledwo stoisz na nogach. Idź się wykąp. – wskazała na drzwi. –  Tylko nie waż się dotykać truskawek i szampana! – krzyknęła – Wodę masz w wannie… z bąbelkami  - dodała przez zaciśnięte zęby, wchodząc do salonu i opadając na kanapę. Uśmiechnąłem się. Uwielbiałem gdy się złościła. Wyglądała wtedy mega uroczo.
- Głodny jestem.. – powiedziałem cicho, obserwując jej reakcję. Nie musiałem czekać długo. Popatrzyła na mnie przymrużonymi oczami. Nie wytrzymałem i się uśmiechnąłem.
- Myślisz, że zrobię Ci coś do jedzenia? – spytała ironicznie. Zrobiłem oczy szczeniaka. Zawsze działało.- Dobra. – westchnęła i wstała. Wszedłem do łazienki. Wow, naprawdę musiała się napracować. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.

Wszedłem do kuchni. Siedziała na jednym z krzesełek z nogami pod brodom i wcinała rzodkiewki.
- Masz tu kanapki i herbatę. – wskazała na talerz z górą kanapek.
- Jesteś cudowna. – powiedziałem siadając koło niej.
- Wiem. – złość jej już przeszła. – Jak było na piwie?
- Super. – odpowiedziałem z pełną buzią. – Powspominaliśmy dawne czasy. Potem przyszła Majka i Ewelina…
- Ewelina? – przerwała mi. Popatrzyłem na nią uważnie. Czyżby Karol miał rację?
- Wpadliśmy na siebie w pubie. Trochę porozmawialiśmy.
- I jak?
- Bardzo miła i sympatyczna dziewczyna. – podobało mi się to, że może być o mnie zazdrosna.
- Spotkacie się jeszcze? – dopytywała.
- Zaprosiła mnie na kawę lub drinka, ale jeszcze się nie zdecydowałem. – odpowiedziałem wymijająco.
- No to się cieszę – uśmiechnęła się. – Idę się kąpać. – wstała i wyszła, ale zaraz wróciła. – Jutro jedziemy do Warszawy na 2, 3 dni. Dzwoniła Natka, mamy im pomóc w przygotowaniach. Wiesz, suknia, garnitur, muzyka.. – wywróciła oczami. – Zresztą co ja Ci będę tłumaczyć, znasz Natkę. – zaśmiała się. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Mówiłam, że muszę Cię zapytać, ale powiedziała, że nie przyjmuję odmowy.
- Nie ma problemu. – odpowiedziałem. Odwróciła się i weszła do łazienki. Skończyłem jeść i poszedłem do siebie. Nie wiedziałem co mam o tym sądzić. Nie miałem pojęcia, czy była zazdrosna, czy nie. Opadłem na łóżko i nawet nie wiem kiedy odpłynąłem.

3 komentarze:

  1. Jak dla mnie bomba, znalazłam kilka błędów, ale nie są jakieś bardzo widoczne :)
    Pisz dalej, świetnie Ci idzie ! :)
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko nadrobiłam rozdziały. Bardzo mi się podoba ,jak piszesz. Cieszę się ,że Piciątko znalazło miłość życia. Mat mnie wkurza. CZekam na rozwój akcji pomiędzy Bartkiem a Luśką. Czekam na pikenterię. Jeśli możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach. Tymczasem zapraszam do siebię niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com (tym razem historia o pewnym Pawle) oraz
    volleyball-inspiratioon.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  3. Good Girl !! Bravo Luśka udało cie się nie wpaść w sidła Matta :) Swietny rozdział jak zawsze :3 Czekam na następny z niecierpliwością mam nadzieje że szybko dodasz :) Chociaż szkoła już jutro się zaczyna :( Kurde brakuje mi dzisiaj weny na długi komentarz :( Przepraszam no i czekam na NEXT'a niecierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń