- A kiedyś.. nie wiem ile wtedy miała lat.. chyba 17. Idę
spać, patrzę Ala już siedzi w piżamie przed komputerem i mówi, że pisze z
Natką. No to ja mówię, że idę spać. Obudziłam się koło 2 w nocy, bo straszna
burza była. Zaglądam do jej pokoju, a tam jej nie ma! No to od razu za telefon
i pisze jej smsa gdzie jest, a ona mi odpisuje, że zaraz przyjdzie –
popatrzyłem z uśmiechem na Luśkę, która siedziała i tylko kręciła głową. – No
to ja jej piszę, że jest burza, a ona na to, że siedzi w samochodzie.
- Gdzie byłaś? – spytałem ciekawy.
- Kolega zadzwonił, że chce porozmawiać to wyszłam na chwile. – odpowiedziała, jakby to nie było nic wielkiego.
- Na chwilę.. Nie było jej 4 godziny. Albo jak.. – już chciała zaczynać kolejną historię, gdy do mieszkania wszedł jej mąż, prawdopodobnie z synem.
- Nareszcie – westchnęła Luśka. Wstała i przywitała się z nimi.
- Klaudiusz. – podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
- Bartek. – uścisnąłem jego dłoń. Zaraz potem podszedł do mnie jej tata. – Dzień dobry. – przywitałem się. Wydawał się być miły, ale budził respekt.
- Cześć – poklepał mnie po plecach. – A więc jednak coś z tego wyszło – uśmiechnął się. – No to teraz tylko ślub i wnuki – powiedział radośnie siadając koło żony.
- Tato.. – Luśka schowała twarz w dłonie.
- Musi Cię naprawdę kochać, skoro Cię tutaj przywiozła. – zwrócił się do mnie Klaudiusz. Uśmiechnąłem się jedynie.
- Ala chodź, pomożesz mi w kuchni. – wstały obie i wyszły z salonu.
- Widziałem jakieś niebieskie audi przed blokiem. To twoje?
- Nie, nie – odpowiedziałem szybko. – Luśki. Kupiła wczoraj.
- I pewnie tylko ze względu na wygląd? – zaśmiał się. – Pamiętam jak kupowałem z nią jej pierwszy samochód. Nie patrzyła na nic innego.. Kobiety..
- Odradzałem jej, ale wie Pan jak ona się uprze..
- Oj uwierz mi, że wiem.. – skinął głową.
- Bartek.. – Luśka weszła szybko do pokoju. – Natka dzwoniła, musimy się już zbierać.
- Gdzie idziecie? – spytał zdzwiony.
- Umówiliśmy się z chłopakami. – odpowiedziała, zakładając płaszcz.
- Nic się nie zmieniło.. – pokręcił głową z uśmiechem.
- Jak wrócicie to pokażę Ci nasze albumy Bartuś. – powiedziała pani Staszewska, wyglądając z kuchni. – Chociaż – zastanowiła się chwilę. – Biorąc pod uwagę to jak wcześniej kończyły się ich spotkania, to raczej nie będzie możliwości już dzisiaj. Ale nie martw się jutro nadrobimy. – dodała z uśmiechem.
- Uf.. – westchnęła Luśka, gdy byliśmy już na klatce schodowej.
- Czym ty się denerwowałaś? – zaśmiałem się. – Bardzo otwarci są.
- Aż za bardzo. – złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę bloku Natki. Gdy doszliśmy czekali już na nas w samochodzie.
- Cześć – przywitaliśmy się.
- No siema. – wyszczerzył się do nas Piter. – Jak tam przyszli teściowie?
- Bardzo pozytywnie. – odpowiedziałem. – A Twoi?
- Tak samo. Nawet nie wiedziałem, że one były takie niegrzeczne. – zaśmiał się, patrząc jak Natka zaciska usta. Wciąż się śmiejąc dojechaliśmy pod jakiś dom. Gdy wysiedliśmy z domu wyszła Lilka z Wojtkiem, a za nimi jakaś kobieta, gdy jej się przyjrzałem od razu domyśliłem się, że to jej mama.
- Luśka! – krzyknęła. – Jak ja Cię dawno nie widziałam. – przytuliły się. – Nic się nie zmieniałaś – pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Pani również – odpowiedziała grzecznie. – To jest Bartek. – przedstawiła mnie.
- Miło mi panią poznać – uśmiechnąłem się.
- Właśnie opowiadałam Wojtkowi o waszych przygodach – wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Popatrzyła na nas zdezorientowana.
- Naszych rodziców też wzięło na wspomnienia. – wyjaśniła Natka.
- A dziwicie się? Niezłe agentki byłyście. Pamiętam jak kiedyś dziewczyny u nas spały. Była gdzieś 1 w nocy, a tu ktoś podjeżdża pod dom. Idę do nich na górę i mówię, że chłopaki przyjechały. Rozglądam się po pokoju, a tu Lilka ledwo na nogach stoi. Patrzę na resztę, Natka siedzi cicho przy laptopie i patrzy na mnie przerażona. Jedynie Luśka, jak zwykle wygadana podchodzi do mnie i zaczyna mnie wkręcać, że Lilka wcale nie jest pijana, tylko zasnęła i dopiero wstała. Dała sobie spokój dopiero jak się zorientowała, że na stole stoi butelka. – wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Popatrzyłem na Luśkę rozbawiony i ją przytuliłem.
- A skoro mowa o chłopakach to musimy już iść. Czekają na nas. – przypomniała Lilka.
- Miłej zabawy. – pomachała nam i weszła z powrotem do domu.
- To co idziemy? – spytała Natka.
- Idziemy? – powtórzyłem zdziwiony.
- To tylko parę metrów stąd. – ruszyliśmy za nią. Po 5 minutach byliśmy na miejscu.
- No tak, jak zwykle jesteśmy pierwsze – oburzyła się Luśka. Zajęliśmy miejsca przy jednym ze stolików i zamówiliśmy po piwie. Chwile później do lokalu weszła grupka mężczyzn.
Oczami Luśki…
- Snapi! – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Huberta i resztę chłopaków. Wstałyśmy z dziewczynami i przywitałyśmy się z nimi.
- Ale dawno się nie widzieliśmy. – powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Przedstawiłam im chłopaków i ponownie zajęliśmy miejsca przy stole. – Opowiadajcie co u Was.
- No cóż, mieszkamy wszyscy w Krakowie. Ja i Damian jesteśmy ginekologami. – zaczął Hubert.
- Serio? – zaśmiałam się. – Myślałam, że się zgrywaliście. – przerwałam mu kręcąc głową.
- Ja mam własny warsztat samochodowy – pochwalił się Konrad.
- A ja skończyłem ekonomię i pracuje w jednej z krakowskich firm jako księgowy. – dodał Łukasz.
- Wow, ale fajnie – podsumowała z uśmiechem Natka.
- Max fajnie – poprawił ją Damian, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Bartek i Pit popatrzyli po sobie zdezorientowani. – Natka kiedyś miała fazę na dodawanie słowa „max”, żeby podkreślić jak bardzo jej się coś podobało lub nie. – wyjaśnił im wciąż się śmiejąc.
- Nienawidzę Was. – pokręciła głową, na co wybuchliśmy jeszcze większym śmiechem.
- A wy czym się zajmujecie? – spytał Łukasz.
- Wszystkie pracujemy w zawodzie – odpowiedziała mu Lilka.
- I co Snapi masujesz tych sportowców? – zaśmiał się Hubert.
- Jednego – popatrzyłam na Bartka i się uśmiechnęłam. Cały czas trzymaliśmy się za ręce.
- Ej, a ta opowieść, że lubisz pomagać ludziom i patrzeć jak wracają do formy? – spytał marszcząc brwi. Wszyscy się zaśmiali.
- Masowanie sportowców to tylko przyjemny dodatek. – wyszczerzyłam się do niego.
- A wy nocujecie u Lilki? – Konrad popatrzył na kufle z piwem.
- Nie, mój młody po nas przyjedzie. – odpowiedziałam.
- No chyba, że Natka chce wrócić pieszo. – zaśmiał się Damian, zawtórowaliśmy mu. Bartek i Pit znów popatrzyli na nas, nie wiedząc o co chodzi. – Natka, nie wiedząc czemu zawsze wracała z rożnych melanży sama pieszo. Nie ważne, czy to był kilometr, czy pięć.
- Pamiętam jak byliśmy u was na jakiejś imprezie i chcemy się zbierać, a nie ma Natki. No to szukamy jej wszyscy i nagle ktoś mówi, że poszła do domu. No to jedziemy i spotkaliśmy się z nią pod jej blokiem – dodałam.
- Piotrek, ty jej tam pilnuj na weselu, żeby pieszo do domu nie wróciła – ostrzegł go Damian. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Będę pamiętał.
- A jak jej znaleźć nie będziesz mógł to szukaj pod stołem. – zaśmiałam się razem z Lilką.
- Dlaczego? – spytał, tak jakby bal się odpowiedzi.
- Kiedyś na 18 naszej przyjaciółki, Natka.. jakby to powiedzieć.. za dużo wypiła i Lilka ją pilnowała…
- Bo ty byłaś zajęta jednym z kolegów Moniki. – wtrąciła, unosząc jedną brew.
- Nieważne – powiedziałam szybko, czując na sobie spojrzenie Bartka. – No i ja sobie tańczę, a tu Lilka podchodzi i mówi, żebym ją pilnowała. Zgodziłam się, patrzę siedzi sobie przy stole, no to myślę, to niech siedzi. Po jakimś czasie o niej zapomniałam. Idę do stołu, a jej nie ma. Ale sądziłam, że gdzieś poszła. Rozmawiam tam z kimś i nagle popatrzyłam odruchowo w dół, a tam czyjaś noga. No to podnoszę ten obrus, patrzę, a tam Natka śpi – wszyscy się zaśmiali. –Później wstała o 4 nad ranem, gdy już wszyscy się zbierali i była oburzona, ze nikt nie tańczy. – dodałam.
- Spałaś pod stołem? – Pit popatrzył na nią rozbawiony.
- Dawno i nie prawda – odpowiedziała, chowając twarz w dłonie.
- A pamiętacie „Aua, aua, chyba złamałam sobie rękę.”? – spytała Lilka.
- Natka mistrz imprezy – zaśmiał się Damian. – Kiedyś na sylwestrze, siedzimy w salonie bo było już koło 5 nad ranem, a tu słyszymy taki hałas, jakby coś spadało po schodach, a potem nagle „Aua, aua, chyba złamałam sobie rękę” – wyjaśnił chłopakom, którzy nie byli w temacie.
- Jakie świnie! – westchnęła zrezygnowana. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać jeszcze głośniej. W końcu daliśmy jej spokój i wspominaliśmy wpadki moje i Lilki, ale ich było znaczenie mniej. Po jakimś czasie i po kilku może kilkunastu piwach, chłopaki zintegrowali się ze sobą.
- Chłopaki – zaczął swój wywód Hubert. – Macie cudowne kobiety. – powiedział, czkając. – Dbajcie o nie, jasne?
- Pewnie. – odpowiedział mu Bartek. – Jesteśmy szczęściarzami! Jesteśmy cholernymi szczęściarzami – uniósł kufel z piwem, stuknęliśmy się wszyscy.
- Za najwspanialsze kobiety na świecie! – krzyknął Pit.
- Wiedziałem, że tak to się skończy. - Klaudiusz pokręcił głową, gdy wsiedliśmy do niego do samochodu, cały czas chichocząc.
- Pamiętasz jak Cię odbierałam z imprez? – spytałam – To terasz cii – położyłam palec na ustach.
- A ja Cię pamiętam jak byłeś taki mały i upierdliwy – Natka pokazała mu język. – Chodziłeś za nami i czekałeś, aż któraś przeklnie i od razu leciałeś do mamy – zaśmiała się.
- Długo nie musiałem czekać – odgryzł się.
- Pyskaty jest po Tobie – zwróciła się do mnie.
- Nieprawda. – oburzyłam się.
- Nie kłócicie się.. – mruknął Bartek, prawie śpiąc.
- My się nie kłócimy. – odpowiedziałyśmy równocześnie, po czym znów zaczęłyśmy chichotać. Dojechaliśmy dość szybko. Wysadziliśmy Natkę i Pita pod blokiem i podjechaliśmy pod nas.
- Czekajcie – Bartek zatrzymał się przed drzwiami. – Nie mogę w takim stanie pokazać się teściom.
- Daj spokój, przecież wiedzą, że piliśmy. – wywróciłam oczami, próbując przejść.
- To nie zmienia faktu, że źle sobie o mnie pomyślą. – próbował mnie przekonać.
- Zrozumieją.
- A jak nie?
- To co? Chcesz spać tu, na klatce? – spytałam unosząc brwi. Zrobił minę, jakby walczył ze sobą. Zaśmiałam się. – Wchodź.
- Śpią?
- Na pewno.
- Skąd wiesz?
- Uwierz mi, wiem o której się kładą. Wchodź bo mi zimno! – otworzył powoli drzwi, zaglądając do środka. W całym mieszkaniu było ciemno. Wszedł na palcach, a my tuż za nim.
- Dzięki – szepnęłam do młodego i weszłam za Bartkiem do naszego pokoju.
- Uf – westchnął i opadł na łóżko.
- Idę się wykąpać. – wyjęłam z torby piżamę i kosmetyki. – Tylko nie zaśnij.
- Ok. – mruknął. Wyszłam do łazienki. Kąpiel była tym, czego potrzebowałam. Rozłożyłam się wygodnie w wannie. Gdy wróciłam do pokoju, Bartek już słodko spał. Przynajmniej się rozebrał, a nie zasnął w ciuchach. Wskoczyłam szybko pod kołdrę i nie wiem nawet kiedy odpłynęłam ..
_______________________
Rozdział dość szybko, ale to chyba za sprawą komentarzy. Pod tamtym rozdziałem było ich do tej pory najwięcej, więc się szybciej zebrałam. Oczywiście proszę o więcej. :)
Po raz pierwszy rozdział jest z dedykacją dla P. i A., które są moją inspiracją, szczególnie w tym rozdziale (P.-Natka, A.-Lilka). Historie z życia wzięte :) Dziękuję! :*
- Gdzie byłaś? – spytałem ciekawy.
- Kolega zadzwonił, że chce porozmawiać to wyszłam na chwile. – odpowiedziała, jakby to nie było nic wielkiego.
- Na chwilę.. Nie było jej 4 godziny. Albo jak.. – już chciała zaczynać kolejną historię, gdy do mieszkania wszedł jej mąż, prawdopodobnie z synem.
- Nareszcie – westchnęła Luśka. Wstała i przywitała się z nimi.
- Klaudiusz. – podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
- Bartek. – uścisnąłem jego dłoń. Zaraz potem podszedł do mnie jej tata. – Dzień dobry. – przywitałem się. Wydawał się być miły, ale budził respekt.
- Cześć – poklepał mnie po plecach. – A więc jednak coś z tego wyszło – uśmiechnął się. – No to teraz tylko ślub i wnuki – powiedział radośnie siadając koło żony.
- Tato.. – Luśka schowała twarz w dłonie.
- Musi Cię naprawdę kochać, skoro Cię tutaj przywiozła. – zwrócił się do mnie Klaudiusz. Uśmiechnąłem się jedynie.
- Ala chodź, pomożesz mi w kuchni. – wstały obie i wyszły z salonu.
- Widziałem jakieś niebieskie audi przed blokiem. To twoje?
- Nie, nie – odpowiedziałem szybko. – Luśki. Kupiła wczoraj.
- I pewnie tylko ze względu na wygląd? – zaśmiał się. – Pamiętam jak kupowałem z nią jej pierwszy samochód. Nie patrzyła na nic innego.. Kobiety..
- Odradzałem jej, ale wie Pan jak ona się uprze..
- Oj uwierz mi, że wiem.. – skinął głową.
- Bartek.. – Luśka weszła szybko do pokoju. – Natka dzwoniła, musimy się już zbierać.
- Gdzie idziecie? – spytał zdzwiony.
- Umówiliśmy się z chłopakami. – odpowiedziała, zakładając płaszcz.
- Nic się nie zmieniło.. – pokręcił głową z uśmiechem.
- Jak wrócicie to pokażę Ci nasze albumy Bartuś. – powiedziała pani Staszewska, wyglądając z kuchni. – Chociaż – zastanowiła się chwilę. – Biorąc pod uwagę to jak wcześniej kończyły się ich spotkania, to raczej nie będzie możliwości już dzisiaj. Ale nie martw się jutro nadrobimy. – dodała z uśmiechem.
- Uf.. – westchnęła Luśka, gdy byliśmy już na klatce schodowej.
- Czym ty się denerwowałaś? – zaśmiałem się. – Bardzo otwarci są.
- Aż za bardzo. – złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę bloku Natki. Gdy doszliśmy czekali już na nas w samochodzie.
- Cześć – przywitaliśmy się.
- No siema. – wyszczerzył się do nas Piter. – Jak tam przyszli teściowie?
- Bardzo pozytywnie. – odpowiedziałem. – A Twoi?
- Tak samo. Nawet nie wiedziałem, że one były takie niegrzeczne. – zaśmiał się, patrząc jak Natka zaciska usta. Wciąż się śmiejąc dojechaliśmy pod jakiś dom. Gdy wysiedliśmy z domu wyszła Lilka z Wojtkiem, a za nimi jakaś kobieta, gdy jej się przyjrzałem od razu domyśliłem się, że to jej mama.
- Luśka! – krzyknęła. – Jak ja Cię dawno nie widziałam. – przytuliły się. – Nic się nie zmieniałaś – pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Pani również – odpowiedziała grzecznie. – To jest Bartek. – przedstawiła mnie.
- Miło mi panią poznać – uśmiechnąłem się.
- Właśnie opowiadałam Wojtkowi o waszych przygodach – wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Popatrzyła na nas zdezorientowana.
- Naszych rodziców też wzięło na wspomnienia. – wyjaśniła Natka.
- A dziwicie się? Niezłe agentki byłyście. Pamiętam jak kiedyś dziewczyny u nas spały. Była gdzieś 1 w nocy, a tu ktoś podjeżdża pod dom. Idę do nich na górę i mówię, że chłopaki przyjechały. Rozglądam się po pokoju, a tu Lilka ledwo na nogach stoi. Patrzę na resztę, Natka siedzi cicho przy laptopie i patrzy na mnie przerażona. Jedynie Luśka, jak zwykle wygadana podchodzi do mnie i zaczyna mnie wkręcać, że Lilka wcale nie jest pijana, tylko zasnęła i dopiero wstała. Dała sobie spokój dopiero jak się zorientowała, że na stole stoi butelka. – wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Popatrzyłem na Luśkę rozbawiony i ją przytuliłem.
- A skoro mowa o chłopakach to musimy już iść. Czekają na nas. – przypomniała Lilka.
- Miłej zabawy. – pomachała nam i weszła z powrotem do domu.
- To co idziemy? – spytała Natka.
- Idziemy? – powtórzyłem zdziwiony.
- To tylko parę metrów stąd. – ruszyliśmy za nią. Po 5 minutach byliśmy na miejscu.
- No tak, jak zwykle jesteśmy pierwsze – oburzyła się Luśka. Zajęliśmy miejsca przy jednym ze stolików i zamówiliśmy po piwie. Chwile później do lokalu weszła grupka mężczyzn.
Oczami Luśki…
- Snapi! – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Huberta i resztę chłopaków. Wstałyśmy z dziewczynami i przywitałyśmy się z nimi.
- Ale dawno się nie widzieliśmy. – powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Przedstawiłam im chłopaków i ponownie zajęliśmy miejsca przy stole. – Opowiadajcie co u Was.
- No cóż, mieszkamy wszyscy w Krakowie. Ja i Damian jesteśmy ginekologami. – zaczął Hubert.
- Serio? – zaśmiałam się. – Myślałam, że się zgrywaliście. – przerwałam mu kręcąc głową.
- Ja mam własny warsztat samochodowy – pochwalił się Konrad.
- A ja skończyłem ekonomię i pracuje w jednej z krakowskich firm jako księgowy. – dodał Łukasz.
- Wow, ale fajnie – podsumowała z uśmiechem Natka.
- Max fajnie – poprawił ją Damian, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Bartek i Pit popatrzyli po sobie zdezorientowani. – Natka kiedyś miała fazę na dodawanie słowa „max”, żeby podkreślić jak bardzo jej się coś podobało lub nie. – wyjaśnił im wciąż się śmiejąc.
- Nienawidzę Was. – pokręciła głową, na co wybuchliśmy jeszcze większym śmiechem.
- A wy czym się zajmujecie? – spytał Łukasz.
- Wszystkie pracujemy w zawodzie – odpowiedziała mu Lilka.
- I co Snapi masujesz tych sportowców? – zaśmiał się Hubert.
- Jednego – popatrzyłam na Bartka i się uśmiechnęłam. Cały czas trzymaliśmy się za ręce.
- Ej, a ta opowieść, że lubisz pomagać ludziom i patrzeć jak wracają do formy? – spytał marszcząc brwi. Wszyscy się zaśmiali.
- Masowanie sportowców to tylko przyjemny dodatek. – wyszczerzyłam się do niego.
- A wy nocujecie u Lilki? – Konrad popatrzył na kufle z piwem.
- Nie, mój młody po nas przyjedzie. – odpowiedziałam.
- No chyba, że Natka chce wrócić pieszo. – zaśmiał się Damian, zawtórowaliśmy mu. Bartek i Pit znów popatrzyli na nas, nie wiedząc o co chodzi. – Natka, nie wiedząc czemu zawsze wracała z rożnych melanży sama pieszo. Nie ważne, czy to był kilometr, czy pięć.
- Pamiętam jak byliśmy u was na jakiejś imprezie i chcemy się zbierać, a nie ma Natki. No to szukamy jej wszyscy i nagle ktoś mówi, że poszła do domu. No to jedziemy i spotkaliśmy się z nią pod jej blokiem – dodałam.
- Piotrek, ty jej tam pilnuj na weselu, żeby pieszo do domu nie wróciła – ostrzegł go Damian. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Będę pamiętał.
- A jak jej znaleźć nie będziesz mógł to szukaj pod stołem. – zaśmiałam się razem z Lilką.
- Dlaczego? – spytał, tak jakby bal się odpowiedzi.
- Kiedyś na 18 naszej przyjaciółki, Natka.. jakby to powiedzieć.. za dużo wypiła i Lilka ją pilnowała…
- Bo ty byłaś zajęta jednym z kolegów Moniki. – wtrąciła, unosząc jedną brew.
- Nieważne – powiedziałam szybko, czując na sobie spojrzenie Bartka. – No i ja sobie tańczę, a tu Lilka podchodzi i mówi, żebym ją pilnowała. Zgodziłam się, patrzę siedzi sobie przy stole, no to myślę, to niech siedzi. Po jakimś czasie o niej zapomniałam. Idę do stołu, a jej nie ma. Ale sądziłam, że gdzieś poszła. Rozmawiam tam z kimś i nagle popatrzyłam odruchowo w dół, a tam czyjaś noga. No to podnoszę ten obrus, patrzę, a tam Natka śpi – wszyscy się zaśmiali. –Później wstała o 4 nad ranem, gdy już wszyscy się zbierali i była oburzona, ze nikt nie tańczy. – dodałam.
- Spałaś pod stołem? – Pit popatrzył na nią rozbawiony.
- Dawno i nie prawda – odpowiedziała, chowając twarz w dłonie.
- A pamiętacie „Aua, aua, chyba złamałam sobie rękę.”? – spytała Lilka.
- Natka mistrz imprezy – zaśmiał się Damian. – Kiedyś na sylwestrze, siedzimy w salonie bo było już koło 5 nad ranem, a tu słyszymy taki hałas, jakby coś spadało po schodach, a potem nagle „Aua, aua, chyba złamałam sobie rękę” – wyjaśnił chłopakom, którzy nie byli w temacie.
- Jakie świnie! – westchnęła zrezygnowana. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać jeszcze głośniej. W końcu daliśmy jej spokój i wspominaliśmy wpadki moje i Lilki, ale ich było znaczenie mniej. Po jakimś czasie i po kilku może kilkunastu piwach, chłopaki zintegrowali się ze sobą.
- Chłopaki – zaczął swój wywód Hubert. – Macie cudowne kobiety. – powiedział, czkając. – Dbajcie o nie, jasne?
- Pewnie. – odpowiedział mu Bartek. – Jesteśmy szczęściarzami! Jesteśmy cholernymi szczęściarzami – uniósł kufel z piwem, stuknęliśmy się wszyscy.
- Za najwspanialsze kobiety na świecie! – krzyknął Pit.
- Wiedziałem, że tak to się skończy. - Klaudiusz pokręcił głową, gdy wsiedliśmy do niego do samochodu, cały czas chichocząc.
- Pamiętasz jak Cię odbierałam z imprez? – spytałam – To terasz cii – położyłam palec na ustach.
- A ja Cię pamiętam jak byłeś taki mały i upierdliwy – Natka pokazała mu język. – Chodziłeś za nami i czekałeś, aż któraś przeklnie i od razu leciałeś do mamy – zaśmiała się.
- Długo nie musiałem czekać – odgryzł się.
- Pyskaty jest po Tobie – zwróciła się do mnie.
- Nieprawda. – oburzyłam się.
- Nie kłócicie się.. – mruknął Bartek, prawie śpiąc.
- My się nie kłócimy. – odpowiedziałyśmy równocześnie, po czym znów zaczęłyśmy chichotać. Dojechaliśmy dość szybko. Wysadziliśmy Natkę i Pita pod blokiem i podjechaliśmy pod nas.
- Czekajcie – Bartek zatrzymał się przed drzwiami. – Nie mogę w takim stanie pokazać się teściom.
- Daj spokój, przecież wiedzą, że piliśmy. – wywróciłam oczami, próbując przejść.
- To nie zmienia faktu, że źle sobie o mnie pomyślą. – próbował mnie przekonać.
- Zrozumieją.
- A jak nie?
- To co? Chcesz spać tu, na klatce? – spytałam unosząc brwi. Zrobił minę, jakby walczył ze sobą. Zaśmiałam się. – Wchodź.
- Śpią?
- Na pewno.
- Skąd wiesz?
- Uwierz mi, wiem o której się kładą. Wchodź bo mi zimno! – otworzył powoli drzwi, zaglądając do środka. W całym mieszkaniu było ciemno. Wszedł na palcach, a my tuż za nim.
- Dzięki – szepnęłam do młodego i weszłam za Bartkiem do naszego pokoju.
- Uf – westchnął i opadł na łóżko.
- Idę się wykąpać. – wyjęłam z torby piżamę i kosmetyki. – Tylko nie zaśnij.
- Ok. – mruknął. Wyszłam do łazienki. Kąpiel była tym, czego potrzebowałam. Rozłożyłam się wygodnie w wannie. Gdy wróciłam do pokoju, Bartek już słodko spał. Przynajmniej się rozebrał, a nie zasnął w ciuchach. Wskoczyłam szybko pod kołdrę i nie wiem nawet kiedy odpłynęłam ..
_______________________
Rozdział dość szybko, ale to chyba za sprawą komentarzy. Pod tamtym rozdziałem było ich do tej pory najwięcej, więc się szybciej zebrałam. Oczywiście proszę o więcej. :)
Po raz pierwszy rozdział jest z dedykacją dla P. i A., które są moją inspiracją, szczególnie w tym rozdziale (P.-Natka, A.-Lilka). Historie z życia wzięte :) Dziękuję! :*
u u u :D ekstra ! :)
OdpowiedzUsuńHahahaha xD Spanie pod stołem zawsze spoko xD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny ;D
z-siatka-przez-zycie.uchwycone-chwile.pl
Hahahaha , mozesz również opisać 18stke wiesz u kogo! :) Hahahaha będzie mega! :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest MAAAAX haha fajny !
Świetny rozdział :D Pisz częściej ;p
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału xd
Suuper ^_^
OdpowiedzUsuńPisz dalej *.*
Kocham Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :D
Świetneee! Chcę więcej! ;)))
OdpowiedzUsuńPisz dalej . =)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, jak i całe opowiadanie xD