czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział LVI



Oczami Luśki…
Wróciłam do domu z nowymi zasłonami. Jak może mu się podobać taki odcień? Po lekkiej kłótni ustąpiłam. W końcu to było jego mieszkanie. Ku mojemu zdziwieniu mieszkanie było puste. Weszłam do salonu i krzyknęłam ze strachu. Na ekranie widniała postać z najgorszego horroru jaki kiedykolwiek oglądałam. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
- Zabije cię! – krzyknęłam – Musiałeś zatrzymać akurat w tym momencie?! Zawału prawie dostałam. – wyłączyłam szybko telewizor i wyszłam na przedpokój. Stał przede mną, dziwnie na mnie patrząc. – Stało się coś?
- Wróciłem do treningów, z kolanem jest lepiej, więc możesz wracać do pracy w Warszawie.. – powiedział patrząc mi w oczy – Trener Nawrocki wyśle Ci wynagrodzenie.
- Co? - spytałam, marszcząc brwi.
- To koniec. Spakuj się i wyjedź. – minął mnie i wszedł do łazienki, trzaskając drzwiami. Stałam jak wryta, nie wiedząc co się dzieję.
- Powiesz mi dlaczego się tak zachowujesz? – krzyknęłam. Cisza. – Brawo.. Bardzo dojrzałe zachowanie.. – pokręciłam głową.- Nie możemy porozmawiać? – nie dawałam za wygraną. O co chodziło? No chyba, nie o te zasłony.. Wyszedł po chwili i stanął przede mną. Wydaje mi się, czy patrzy na mnie z obrzydzeniem?
- Nie mamy o czym rozmawiać. Chcę żebyś wyjechała stąd jak najszybciej i nie wracała. Chce zapomnieć, że kiedykolwiek Cię spotkałem. – powiedział głosem kompletnie wypranym z emocji. Oczy zaszły mi łzami.
- Ale co ja takiego zrobiłam? – krzyknęłam, czując, że po policzku spływa mi łza.
- Zastanów się, a potem opuść moje mieszkanie. – odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku kuchni. Patrzyłam jeszcze chwilę na niego, po czy weszłam do pokoju i zaczęłam się pakować. Dobrze, skoro chce, żebym się wyprowadziła to tak zrobię. Zabrałam rzeczy z łazienki i zamknęłam torbę. Zostawiłam komplet kluczy na szafce i bez słowa wyszłam z mieszkania. Wpakowałam torbę do bagażnika. Odwróciłam głowę i popatrzyłam w kierunku okna. Stał w nim Bartek, gdy zorientował się, że go widzę szybko zasłonił firankę. Wsiadłam za kierownicę i dopiero teraz zdałam sobie tak naprawdę sprawę z tego co się wydarzyło. Łzy, które do tej pory powstrzymywałam płynęły teraz cieniutkimi strumieniami. Oparłam głowę o siedzenie, próbując się uspokoić. Co się stało? Co ja mu takiego zrobiłam, że patrzył na mnie jak na jakiegoś oślizgłego karalucha? Doprowadziłam się do porządku i ruszyłam.

Po 2 godzinach byłam w  mieszkaniu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer  Natki.
- Słucham – usłyszałam jej głos.
- Cześć.. Co robisz? – spytałam z wielką gulą w gardle. Nie płacz, powtarzałam sobie w myślach.
- W sumie.. Miałam do ciebie dzwonić – powiedziała radośnie. – Chcieliśmy w niedziele przyjechać i coś wam powiedzieć..
- Jestem w Warszawie.. Wpadniesz do mnie z Lilką? – pociągnęłam nosem żałośnie.
- Stało się coś? Lilki nie ma.. Andrzej zaprosił ją na weekend do Bydgoszczy. Zaraz będę. – wyjaśniła i się rozłączyła. Opadłam z powrotem na kanapę i nie wstawałam dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Niezgrabnie zeszłam i otworzyłam.
- Boże co się stało? – Natka patrzyła na mnie przerażona. Weszłyśmy do salonu.
- Rozstałam się z Bartkiem.. – westchnęłam załamana.
- Co? – krzyknęła. – Co się stało? – wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia.. Wróciłam do domu, a on powiedział, że nie chce mnie znać – próbowałam jej wyjaśnić, ale byłam w takim stanie, że nie wiele zrozumiała. Przytuliła mnie jedynie i czekała, aż się wypłacze. Uspokojenie zajęło mi dobre 20 minut. Opowiedziałam jej dokładnie to co powiedział Bartek.
- I nie mówił o co mu chodzi? – zapytała, nic nie rozumiejąc.
- Nie – westchnęłam. – Przecież ja nic nie zrobiłam! Wychodzę wszystko jest ok, wracam a on mi mówi, że nie chce mnie znać! – krzyknęłam załamana.
- Musisz z nim porozmawiać i to wyjaśnić..
- Ja nic nie muszę. Nic nie zrobiłam.. – wytarłam twarz i wstałam. – Chciałaś mi coś powiedzieć..
- Wyobrażałam sobie, że ten moment będzie inaczej wyglądać.. Miał być Pit, a ty miałaś być szczęśliwa..
- Oj daj spokój.. – pokręciłam głową. – Mów co się dzieje..
- Jestem w ciąży! – pisnęła szczęśliwa.
- Co? Naprawdę? – zasłoniłam usta dłonią. – O mój Boże.. Gratuluję! – krzyknęłam, przytulając ją. - Od jak dawna wiesz?
- Wczoraj byłam u lekarza.. – promieniowała radością.
- Tak się cieszę.. – westchnęłam z uśmiechem na twarzy.


Oczami Bartka…
- Bartek spokojniej! – krzyknął trener, po kolejnej zagrywce w aut. Nie mogłem się skupić. Wciąż myślałem o Luśce, co powodowało we mnie taką złość, że nie kontrolowałem swojej siły.
- Co jest, stary? – podszedł do mnie Winiar, klepiąc mnie po ramieniu.
- Nic. – burknąłem i ruszyłem w stronę krzesełek. Nie dał za wygraną i szedł za mną.
- Stało się coś? Dlaczego jesteś taki zdenerwowany? – nie dawał mi spokoju. Usiadł na krzesełku obok i patrzył na mnie, czekając na odpowiedź.
- Nie chce o tym gadać. – wycedziłem przez zęby.
- Coś z Luśką?
- Winiar! – krzyknąłem, wstając. – Daj mi święty spokój! – kopnąłem w piłkę i ruszyłem w stronę szatni.
- Gdzie idziesz? Trening się jeszcze nie skończył!
- Ja skończyłem. – odpowiedziałem stanowczo. Wszedłem do szatni i walnąłem pięścią o metalową szafkę. Zdjąłem przepoconą koszulkę i usiadłem na ławce, chowając twarz w dłonie. Muszę się uspokoić. Nie może cierpieć przez to siatkówka. Nie mogę zawalić już na starcie tylko dlatego, że kobieta, którą kochałem przespała się z sąsiadem.. Kurwa! Nie byłem w stanie się uspokoić. Przebrałem się i wyszedłem na parking.
- Bartek stój! – dogonił mnie Winiar. Ten to potrafi być upierdliwy.. – Chodź pójdziemy na kawę..
- Chce zostać sam.. Tak ciężko to zrozumieć?! – wycedziłem przez zęby.
- I co chcesz niby zrobić? Wsiąść do auta i spowodować wypadek, czy iść pieszo i rozwalać wszystko po drodze?! – on też już był zdenerwowany. – Chodź. – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Wiedziałem, że nie ustąpi, więc ruszyłem za nim. Doszliśmy w ciszy do jednej z bełchatowskich restauracji.
- Powiesz mi co cię tak zdenerwowało? – uniósł brwi.
- Rozstałem się z Luśką. – rzuciłem, upijając piwo.
- Co? – był wyraźnie zdziwiony. – Ale co się stało? Byliście przecież idealną parą..
- No cóż.. – zaśmiałem się ironicznie. – Zdradziła mnie.
- Co? – tym faktem był jeszcze bardziej zdziwiony. – Luśka?
- Tak.. Święta, idealna Luśka, po której nikt się tego nie spodziewał. Przespała się z naszym sąsiadem.
- Z tym całym Matem? Oni się podobno nie lubili.. – Misiek zakrył twarz dłonią.
- To im widocznie nie przeszkadzało.. – warknąłem.
- Rozmawiałeś z nią? Skąd w ogóle o tym wiesz?
- On sam mi powiedział.. O czym miałem z nią rozmawiać? Miałem słuchać tego, że tak jakoś wyszło, że tego nie chciała i że mnie kocha? Misiek ja i tak już czuję się upokorzony..
- To mi nie pasuje do Luśki.. Zdrada? – zmarszczył brwi.
- Też tak myślałem.. Moja Luśka? Niemożliwe, przecież ona jest taka perfekcyjna. A tu widzisz.. przyprawiła mi rogi z moim sąsiadem. – zaśmiałem się.
- Stary.. nawet nie wiem co powiedzieć.. – pokręcił głową, patrząc na mnie ze współczuciem. Tego właśnie chciałem uniknąć.. Takiego spojrzenia..
- Ja spadam.. Chce zalec na kanapie z piwem przy dobrym filmie. Przynajmniej nie będę musiał o tym myśleć. – westchnąłem, wyjmując portfel.
- Odwiozę cię.. – również wstał i ruszył za mną. Doszliśmy do jego samochodu i w milczeniu dojechaliśmy pod mój blok. – Na pewno chcesz być teraz sam?
- Na pewno.. Dzięki. – pożegnaliśmy się i wysiadłem. Wszedłem po schodach ze spuszczoną głową.
- Cześć – usłyszałem głos Aśki. Podniosłem wzrok i ją zobaczyłem. Stała przed drzwiami i widocznie na mnie czekała.

5 komentarzy:

  1. No zabiję Cię! Jak mogłaś? Taką świnie z niej zrobiłaś! A mówi się, że to faceci zdradzają częściej. Czekam na kolejny.

    Tessa

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam tylko nie pisz że on przespi sie z Aśką!

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam niech on nie wróci do Aśki i niech da Luśce to wszystko wytłumaczyć...

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam, niech wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  5. BŁAGAM CIĘ, niech wszystko będzie dobrze, niech Luśka mu wszystko wyjaśni, niech on jej uwierzy, niech Aśka się odwali od niego. BŁAGAM CIĘ! :(

    OdpowiedzUsuń