sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział LII



- Słucham – w końcu odebrałam. Odpowiedziała mi głucha cisza. Widocznie nie spodziewała się tego, że to ja odbiorę.
- Mogę rozmawiać z Bartkiem? – spytała chłodno. To w końcu ja, według niej byłam tą złą, która rozwaliła ich związek.
- Nie, jest zajęty – powiedziałam słodko. Niech nie myśli, że jestem zazdrosna. – Przekazać coś?
- Nie, zadzwonię później. – rzuciła oschle i się rozłączyła.
- Kto dzwonił? – spytał.
- Aśka. – odpowiedziałam, jakby w ogóle mnie to nie ruszyło, chociaż w środku, aż kipiałam ze złości.
- Co chciała? – popatrzył na mnie zdziwiony.
- Nie wiem.. Mówiła, że zadzwoni później.. – wzruszyłam ramionami. Otworzyłam gazetę i udałam, że czytam. Nie chciałam pokazać tego, że jestem zazdrosna. Po ponad 3 godzinach byliśmy już pod mieszkaniem w Bełchatowie. Musieliśmy wstąpić tu na chwilę w drodze do Warszawy, skąd o 21 mieliśmy wylot. W drzwiach wpadliśmy na Mata.
- No nareszcie widzę moich sąsiadów! – wyszczerzył się, witając z Bartkiem. – Gdzie byliście?
- Wracamy od rodziców.
- No domyślam się, że u rodziców sobie tak pojedliście. – zmierzył mnie wzrokiem – Komuś tu się przytyło. – uśmiechnął się do mnie zawadiacko.
- Widzimy – zatrzymałam wzrok na jego koszulce, która lekko odstawała.
- To są mięśnie. – oburzył się.
- Od kiedy tłuszcz to mięśnie? – uniosłam brwi.
- Zaczyna się. – Bartek pokręcił głową, śmiejąc się.
- Przesuń się.. Blokujesz przejście swoimi mięśniami. – warknęłam – Śpieszymy się.
- Dopiero przyjechaliście.. – powiedział, nie rozumiejąc.
- Lecimy do Hiszpanii na wieczór panieński i kawalerski – odpowiedział mu Bartek, gdy byłam już pod drzwiami mieszkania.
- Przytyłam? – spytałam z przejęciem, gdy do mnie dołączył.
- Nie, chudzinko.. Nie przytyłaś – zaśmiał się, całując mnie w czoło. Spakowaliśmy letnie ciuchy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Spotkaliśmy się wszyscy na lotnisku.
- Dobra -  powiedziała Natka, podchodząc – Sprawdziłam godziny lotów i albo lecimy do Hiszpanii, albo do Niemiec.. – popatrzyła na nas podejrzliwie, czekając na odpowiedź. Cała nasza 3 miała grobowe miny.
- Zlitujcie się – westchnął Pit, który widocznie też nie mógł doczekać się tej wiadomości. Uśmiechnęłam się do Bartka i wyjęłam z torebki bilety dla nich.
- Hiszpania! – krzyknęła Natka, rzucając się na szyję, najpierw mi, a potem reszcie. – Wiedziałam – wyszczerzyła się.
- Sorry za spóźnienie.. – usłyszeliśmy za sobą. Gdy się odwróciłam zobaczyłam, że w naszym kierunku biegnie Andrzej Wrona. – Korki niesamowite, chyba wszyscy wracają do domu po świętach – usprawiedliwił się zdyszany. Popatrzyłam na Bartka, nie wiedząc o co chodzi.
- Zaprosiłem Andrzeja.. Skoro Wojtek nie jedzie, szkoda by było, żeby bilet się zmarnował. A skoro Natka ma dwie przyjaciółki, to pomyślałem, że Pit powinien też mieć dwóch przyjaciół – wyjaśnił.
- Nie powiedziałeś im wcześniej? – oburzył się. – Jeśli macie coś przeciwko…
- No chyba żartujesz.. Im więcej nas tym lepiej.. – uśmiechnęłam się przyjaźnie. – Tak w ogóle to Luśka jestem. – wyciągnęłam rękę, która szybko uścisnął.
- Andrzej – zwrócił się do mnie, a potem do Lilki.
- Stresuje się – powiedziałam podekscytowana.
- Czym? – wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni.
- Nie wiem.. Ja tak mam zawsze przed wycieczkami – odpowiedziałam z wielkim bananem na twarzy. Bartek, śmiejąc się przytulił mnie do siebie.
- My już jesteśmy przyzwyczajeni. – uśmiechnął się do mnie Wrona. – Nawet Bartek do lotu samolotem, nie? – zaśmiał się. Już go polubiłam. Widać było, że to mega pozytywny człowiek.
- Z każdym lotem jest coraz lepiej. – zgodził się z nim. W końcu nadszedł czas na odprawę.
- Będzie dobrze.. – złapałam za rękę Bartka, gdy siedzieliśmy już na pokładzie samolotu.
- Wiem. – siedział sztywno.
- Wiesz jak słodko wyglądasz, gdy się tak stresujesz? – uśmiechnęłam się.
- W takim momencie wolałbym usłyszeć, że wyglądam męsko, mimo tego, że się boje lecieć. – westchnął.
- Ja wychodzę z założenia, że prawdziwy mężczyzna nie boi się swoich wad i słabości.. – uniosłam brwi.
- Kocham Cię. – popatrzył na mnie czule.
- Ja ciebie też – cmoknęłam go w policzek. Czekaliśmy na start, trzymając się za ręce. Rozejrzałam się dookoła. Natka i Pit już szeptali coś do siebie jak zakochani nastolatkowie. Lilka i Andrzej, którzy usiedli razem, żywo dyskutowali na jakiś temat. Oparłam ponownie głowę o siedzenie i się uśmiechnęłam. Lepiej być nie mogło..

- Hola España! – krzyknęłam, wysiadając pod hotelem z taksówki. Zrobiłam to chyba zbyt głośno, bo osoby przechodzące obok, popatrzyły na mnie jak na wariatkę.
- Sorry.. She’s from Poland.. - 
usprawiedliwiła mnie Natka przed parą staruszków, którzy się zatrzymali. Zatkałam usta dłonią, a pozostali wybuchli śmiechem. Odebraliśmy klucze z recepcji do zarezerwowanych pokoi, wymieniając jeden na pokój z dwoma łóżkami.
- Wow. – powiedziałam, stojąc w progu. Dominowała biel. Na środku stało wielkie łóżko, na które Bartek od razu wskoczył. Wyszłam na balkon i dech mi zaparło. Widok na morze, był niesamowity. Stałam ja wryta z wielkim bananem na twarzy. Nagle poczułam wielkie ręce na swoich biodrach.
- Co powiesz na spacer? – szepnął mi do ucha.
- Teraz? – uśmiechnęłam się, nie odwracając. – Jest północ.
- Tym lepiej. – mruknął. – Ale idziemy sami.. – ten pomysł podobał mi się jeszcze bardziej. Skinęłam jedynie głową. Zanim się zorientowałam, stał już pod balkonem. – Skacz, złapię cię.
- Nie możemy wyjść drzwiami?
- Chcesz zabrać całą wesołą gromadkę? – uniósł brwi. Zagryzłam wargę.. To przecież parter. Przeszłam za barierkę i skoczyłam prosto w ramiona Bartka. – No cześć – wyszczerzył się, nadal trzymając mnie w objęciach. Zaśmialiśmy się oboje i szybko oddaliliśmy się od hotelu.

Oczami Natki…
Weszliśmy do pokoju i od razu padliśmy na łóżko. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy usłyszeliśmy śmiech Bartka. Tak charakterystycznego odgłosu nie dało się pomylić.
- Te ściany są, aż tak cienkie? – spytał przerażony Piotrek.
- To chyba dobiega z balkonu. – wstałam i wyszłam na powietrze. – Chodź, zobacz..  – zawołałam go szybko. Gdy przyszedł wskazałam palcem na Luśkę i Bartka, którzy skradali się szybko pod naszym oknem.
- Jak dzieci – pokręcił głową ze śmiechem.
- Ale w sumie.. Spacer, we dwoje po plaży, na dodatek w nocy.. – rzuciłam aluzję, mając nadzieję, że złapie.
- Chodź, moja romantyczko – przełożył nogi przez barierkę i wyskoczył.
- Nie możemy wyjść drzwiami? – spytałam, zdezorientowana.
- A chcesz spacerować po plaży w czwórkę? – uniósł brwi. Nie myśląc długo skoczyłam obok niego.
- Teraz cii – przyłożył palec do ust, gdy przechodziliśmy obok okna Lilki i Andrzeja. – Musimy być bardziej dyskretni, niż Bartek. – przyśpieszyliśmy, oddalając się od hotelu.

Oczami Lilki..
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że jesteś ze mną w pokoju.. – powiedział lekko speszony Andrzej, gdy weszliśmy.
- No co ty.. – pokręciłam głową z uśmiechem. – Musiałabym być sama i nawet nie miałabym się do kogo odezwać.
- A twojemu chłopakowi, nie będzie to przeszkadzać? – spytał, chcąc się upewnić.
- Nie mam już chłopaka. – wypaliłam szczerze. – Doszliśmy do wniosku, że to bezsensu. To w końcu cały rok.. Chyba tak naprawdę to nie był ten jedyny.. – uśmiechnęłam się smutno. – Widzisz.. mamy wspólny pokój i już znasz moje tajemnice – wyszczerzyłam się. – Dziewczyny jeszcze nie wiedzą.
- Czuję się zaszczycony – odpowiedział mi również bananem na twarzy. – Które wybierasz łóżko?
- To – wskazałam, to przy oknie i rzuciłam na nie walizkę. – Wow. – stanęłam jak wryta, patrząc przez okno. – Patrz.. – otworzyłam drzwi na balkon i wyszłam na świeże powietrze.
- No nieźle.. – pokręcił głową.
- Nieźle? – popatrzyłam na niego jak na idiotę – To jest.. cudowne. – nie mogłam się napatrzeć na błyszczący księżyc, który odbijał się w morzu..
- Nie o tym mówię..  – odpowiedział szybko. – Zobacz.. – wskazał palcem jakieś miejsce. Powędrowałam tam wzrokiem i się zaśmiałam. Pit i Natka oddalali się szybkim krokiem w stronę morza, rozglądając się, czy nikt ich przypadkiem nie widzi.
- No ładnie – pokręciłam głową..
- W sumie.. przeszedłbym się.. – powiedział cicho, drapiąc się po głowie.
- No to chodź. – rzuciłam radośnie i ruszyłam w stronę drzwi.  

Oczami Luśki…

- To nie będzie mój pierwszy raz – powiedziałam, chichocząc.
- Robiłaś już to kiedyś? – popatrzył na mnie zdziwiony.
- Jeszcze jak chodziłam do liceum.. – odpowiedziałam.
- No nie wierzę.. – pokręcił głową. –  Czemu nie mieszkaliśmy obok siebie?
- Też się zastanawiam. Chociaż, jak widziałam twoje zdjęcia z młodzieńczych lat.. – powiedziałam, krzywiąc się teatralnie.
- Cicho.. – zaśmiał się. – Nikt nie idzie? – rozejrzeliśmy się wokoło, ale nikogo nie zauważyliśmy. – Gotowa? – spytał, a ja tylko skinęłam głową.

______________________
Przepraszam, że nie ma zakładki, ale wczoraj wróciłam późno i nie przeczytałam jeszcze wszystkich blogów. Obiecuje, że będzie już z kolejnym. Fajne uczucie wejść po 3 dniach nieobecności i zobaczć 13 tyś wyświetleń :)
Mam nadzieje, że rozdział się podoba i jak zwykle proszę o komentarze :)

8 komentarzy:

  1. W czym ona ma doświadczenie? ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. heuheuheu. ciekawie się zapowiada :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ;p
    Pisz szybko następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie piszesz i zawsze kończysz na fajnych momentach :-)

    http://my-life-is-volleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne . Kiedy następna część? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział?;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział xD
    Pisz dalej . ;))

    OdpowiedzUsuń