środa, 19 czerwca 2013

Rozdział LIII



Wskoczyliśmy do zimnej wody. Od razu się zanurzyłam.
- Czemu ja cię posłuchałem? – krzyknął Bartek, trzęsąc się z zimna. Podpłynęłam do niego i go przytuliłam. – Lepiej – wymruczał mi do ucha.
- Domyś.. – nie dokończyłam bo wpił się w moje usta, przyciągając mnie tym samym jeszcze mocniej do siebie.
- Wracamy? – szepnęłam, gdy próbowaliśmy złapać oddech. Założyliśmy z powrotem ciuchy i przytuleni ruszyliśmy w stronę hotelu.

Obudziłam się wtulona w Bartka. Położyłam się na brzuchu i popatrzyłam na niego. Czy to możliwe, żeby kochać kogoś tak bardzo, że aż boli? Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Bez jego uśmiechu, czy nawet głupich żartów..
- O Boże – podskoczył przerażony.
- No dzięki – oburzyłam się, opadając na łóżko. – Ja tu się rozczulam nad tym, jak słodko wyglądasz kiedy śpisz, a ty się przestraszyłeś na mój widok.
- Nie spodziewałem się. Przyzwyczajony jestem do tego, że gdy się budzę, to albo cię nie ma już w łóżku, albo śpisz chrapiąc jak Belzebub.
- Spadaj – walnęłam go poduszką. – Ja wcale nie chrapie!  Cofam to, że słodko wyglądałeś. – wstałam oburzona i weszłam do łazienki. Ubrałam biały strój kąpielowy, a na to narzuciłam różową sukienkę bez ramiączek.
- Długo jeszcze? – usłyszałam za drzwiami – Muszę skorzystać z toalety.
- Cierp za to co powiedziałeś! – krzyknęłam.
- Oj przecież wiesz, że żartowałem! – jęknął. – Wcale nie chrapiesz, śpisz słodko jak aniołek..
- Nie można było tak od razu? – zaśmiałam się, wychodząc.


- Poszliście wczoraj od razu spać? – spytała Lilka z dziwnym uśmiechem, zwracając się do Natki. Siedzieliśmy w hotelowej restauracji i jedliśmy śniadanie.
- Taak – westchnęła – byliśmy tak zmęczeni, że od razu zasnęliśmy. A wy? – popatrzyła na mnie i Bartka.
- My tak samo – odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Jakie plany na dziś? – Andrzej uśmiechnął się wesoło.
- Plaża? – zaproponowałam. – Chyba, że coś zwiedzimy..
- Nie! – odparli jednogłośnie.
- Zero ruchu, tylko leżenie plackiem na plaży – pokręciłam głową – Sportowcy..
- Kto jest sportowcem ten jest – przypomniała Natka. – Ja się chce opalić.
- Dobra.. Idziemy na plaże – poddałam się. Cały dzień leżenia na słońcu i nic nie robienia. Cudownie..

Już godzinę później okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Panowie nie dali nam leżeć bezczynnie i większość czasu spędziłyśmy z nimi w wodzie. Nie obyło się też bez grania w siatkówkę.
Ja, Natka i Bartek bez problemu wygraliśmy z pozostałymi.
- Luśka! – usłyszałam za sobą głos Lilki, która szła z Andrzejem i Bartkiem za nami. – Możesz powiedzieć coś swojemu chłopakowi? – spytała poirytowana. Słyszałam jak Bartek przedrzeźniał jej piski, które wydawała z siebie, uciekając przed piłką.
- Kochanie, daj jej spokój – uśmiechnęłam się. – Musimy wziąć pod uwagę, że jest artystką, musi dbać o siebie. A gdyby ta piłka ją zabiła? – zaśmiałam się i od razu zrobiłam unik przed butelką z wodą, którą we mnie rzuciła.
- Ciekawe jakbyście się zachowywali na scenie – powiedziała zdenerwowana.
- Oj nie unoś się – wyszczerzyłam się do niej. – Nie każdy musi być wysportowany.
- Gdzie my w ogóle idziemy? – spytała, już spokojniej.
- Do restauracji. Zjemy, przebierzemy się i zaczynamy wieczór panieński – odpowiedziałam podekscytowana.
- I kawalerski – dokończył za mnie Bartek, przybijając piątki z Andrzejem i Pitem.
Zajęliśmy miejsce w jednej z restauracji przy plaży. Nie dałam się namówić na skosztowanie owoców morza i standardowo zamówiłam sałatkę. Nie obyło się oczywiście od kąśliwych uwag na temat mojej wegetariańskiej diety. Na szczęście byłam przyzwyczajona do tego. Nie potrafiłabym się przemóc do tego, żeby zjeść coś, co kiedykolwiek żyło. Może to i głupie, ale każdy ma jakieś dziwactwa. Po skończeniu kolacji wróciliśmy do hotelu. Wzięłam szybko kąpiel i przebrałam się w małą czarną, czerwone szpilki i dodatki tego samego koloru. Ułożyłam włosy i zrobiłam mocniejszy makijaż. Musiałam nieskromnie przyznać, patrząc w lustro, że efekt był całkiem niezły.
- Chcesz tak iść? – spytał Bartek, gdy wyszłam z łazienki.
- A coś ze mną nie tak? – zmarszczyłam brwi, oglądając się ponownie w lustrze.
- Chcesz, żebym był zazdrosny cały wieczór? – podszedł do mnie i mnie przytulił. – Wyglądasz mega seksownie – wymruczał mi do ucha – A gdybyśmy tak urwali..
- Nie – przerwałam mu – Ja się dzisiaj bawię z dziewczynami. To ostatnia szalona noc Natki bez obrączki. Musimy to wykorzystać.  
- Ok, ok.. My też się zabawimy. – powiedział, otwierając mi drzwi. – Tylko uważaj na Hiszpanów.
- A ty na Hiszpanki.
- Ładniejszej od ciebie nie znajdę – złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w kierunku holu, gdzie mieliśmy spotkać się z resztą.
- Nawet nie próbuj..
- No nareszcie gołąbki – Lilka wywróciła oczami. – Idziemy? – spytała zniecierpliwiona.
- Tak, tak.. – cmoknęłam Bartka w policzek i ruszyłam za dziewczynami.
- Miłej zabawy! – krzyknął za nami Wrona.
- Wam też!

- Żeby było jasne – zatrzymała się w pewnym momencie Lilka – Nie jestem już z Wojtkiem, więc pamiętajcie o tym, że jestem wolna i nie musicie mnie pilnować.
- Co? – spytałam zszokowana. – Jak to nie jesteś z Wojtkiem?
- Zerwaliśmy. Święta u rodziców pokazały, że nie pasujemy do siebie. Poza tym musielibyśmy się rozstać na rok.. To nie miało sensu..
- Wszystko ok? – złapałam ją za rękę, chcąc się upewnić.
- Tak – westchnęła, jakby spodziewała się tego, że za bardzo się przejmiemy. – Powtarzam.. To nie miało sensu i wcale mi nie jest przykro – zmarszczyła brwi. – Ale koniec o tym! Mamy wieczór panieński! Bawmy się! – krzyknęła i weszła do klubu. Popatrzyłam na Natkę, ale ta jedynie wzruszyła ramionami i weszła za Lilką. Usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy pierwszego drinka.
- Dobra dziewczyny – zaczęłam. – To ostatni wieczór, kiedy Natka szaleje bez obrączki na palcu, więc mam propozycję.. – uśmiechnęłam się tajemniczo.
- A mianowicie? – Lilka uniosła brwi z zainteresowaniem.
- To co działo się w Hiszpanii zostaje w Hiszpanii – podniosłam kieliszek do góry.
- Zgoda! – krzyknęły obie.

Oczami Bartka…
- Szczęściarze – Wronka pokręcił głową, patrząc na dziewczyny, które wychodziły z hotelu. – Nie wiem jak wam się udało je zdobyć
- Ma się w sobie to coś. – wyszczerzyłem się.
- Taa..  na pewno – popatrzył na mnie, unosząc jedną brew. - Myślicie, że miałbym szanse u Lilki? – spytał, gdy szliśmy ulicą.
- O stary.. Za wysokie progi na twoje nogi – zaśmiał się Pit, kręcąc głową. – Poza tym ona ma chłopaka.
- Podobno zerwali.. On gdzieś wyjechał, nie?
- Do Rosji. – odpowiedziałem. – Luśka mi nic nie mówiła.. Mieli spróbować.
- Rozmawiałem z Lilką i mówiła, że to koniec. Polubiłem ją.. Ale ona chyba nie jest mną zainteresowana..
- Jesteśmy w Hiszpanii.. Plaża, morze.. pełno Hiszpanów dookoła, a ona ma zwrócić uwagę na ciebie?- popatrzyłem na niego  z po wątpieniem. – Poczekaj, aż wrócicie do Polski. – doradziłem mu. Wrona i Lilka? W sumie pasują do siebie. Szliśmy chodnikiem, mijając sklepowe witryny. Rozglądałem się, nie widząc nic szczególnego, aż do momentu gdy przechodziliśmy obok sklepu jubilerskiego. – Poczekajcie chwile. – wszedłem do środka. Na wystawie zauważyłem srebrny pierścionek zaręczynowy i od razu pomyślałem o Luśce. Na pewno by jej się spodobał.
- No nie mów, że chcesz się oświadczyć? – chyba nigdy nie widziałem, żeby Pit uśmiechał się tak szeroko.
- Nie planowałem tego, ale… - zamilkłem. Na co miałem czekać? Wiedziałem, że Luśka to ta jedyna. Ślub był tylko formalnością. Chciałem z nią być, założyć rodzinę..
- Myślisz, że jej się spodoba? – spytał Wrona, patrząc na mnie z równie szerokim uśmiechem.
- Jest idealny. Prosty, ale piękny.. Ona nie lubi ekstrawagancji.. Biorę – powiedziałam, bez dłuższego namysłu. Kupiłem pierścionek i zaniosłem go szybko do hotelu, chowając tak, żeby go nie znalazła.
- Czekajcie.. – Andrzej zatrzymał się przed klubem – Z racji tego, że to ostatnia impreza Pita, bez obrączki to mam propozycję.. To co stanie się w Hiszpanii, zostaje w Hiszpanii.. – wyszczerzył się czekając na naszą reakcję.
- Zgoda! – przytaknęliśmy oboje i weszliśmy do środka.

Oczami Luśki…
Obudził mnie silny ból głowy. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Spałam na kolanach Natki w jakimś małym pomieszczeniu. Pełne było starych mebli i pudełek kartonowych.
- Natka? – szepnęłam. Nic. – Natka – powiedziałam głośniej.
- Hmm? – wymruczała, ale nie otworzyła oczu.
- Wstawaj! – Podniosła się gwałtownie.
- Gdzie my jesteśmy? – zaczęła się rozglądać.
- Wydaje mi się, że na jakimś zapleczu.. – usiadłam prosto i popatrzyłam na nią. – O mój Boże.. co ty masz na ręce?! – krzyknęłam. Na przedramieniu wytatuowanego miała umięśnionego, nagiego mężczyznę.
- Co to jest?! – wstała przerażona. Zrobiła to zdecydowanie za szybko, bo zachwiała się i opadła ponownie na obdartą kanapę.
- Mam lepsze pytanie.. – złapałam się za głowę – Gdzie jest Lilka?

________________________
Zaglądajcie tutaj częściej.. :) Wakacje, więc rozdziały będą częściej :)

5 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że Luśka nie zrobiła nic głupiego..
    Oby nic złego się nie stało..

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Tylko nie pisz nic strasznego, bo zaczynam się bać. ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko nie rób takiego czegoś, że Luśka poszła do łóżka z Latynosem, a Kuraś z urodziwą Hiszpanką . : DD Ja tam w główce mam czarny scenariusz . ; p Skoro były w klubie, to mężczyźni, jak oni to tabletka gwałtu, jak to to pierwsza lepsza nora, jeszcze ten tatuaż. A Lilka to będzie mieć kaca mordercę i problemy, albo ją Wrona porwał, haha. W co wątpię, bo zapewne banię będą mieć nieźle zrytą, trutu .;D
    Zapraszam do siebie na historie, w której udział bierze Zbyszek Bartman : http://with-you-my-love.blogspot.com/ . Bardzo mile widziane są komentarze, sama wiesz jak to motywuje, nieprawdaż? :)
    Pozdrawiam . ; 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahah z tą butelką, to chyba pomysł z wycieczki ;p
    Nie złą zabawę miały, skoro nawet nie pamięta, że zrobiła tatuaż.
    Dodawaj szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak Kac Vegas ;D

    OdpowiedzUsuń