- Chodzi o to.. – spuścił wzrok. – Jestem gejem. – wydusił
to w końcu.
- Co? – zaśmiałam się. Jego żarty, nigdy nie były na najwyższym poziomie.
- Jestem gejem. – powtórzył poważnie, patrząc mi w oczy. Przestałam się śmiać.
- Ale.. Jak? Od kiedy? – nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie. To przecież nie możliwe, jeszcze nie tak dawno mówił, że mnie kocha.. Boże.. – Piotrek to przeze mnie, odrzuciłam cię i.. – zaczęłam.
- Luśka – przerwał mi od razu. – Serio myślisz, że przez to, że dałaś mi kosza stałem się gejem? – nie wytrzymał i się uśmiechnął.
- A kiedy to sobie.. uświadomiłeś? - spytałam. Zawstydził się i znowu spuścił wzrok.
- Tak naprawdę.. przed tym jak wyznałem Ci, że jestem w tobie zakochany.. – powiedział cicho.
- Nie rozumiem..
- Luśka – westchnął – Pamiętasz tego chłopaka, z którym wyszedłem z kawiarni? – zapytał. Przypomniałam sobie, tego wysokiego bruneta.
- Kojarzę.
- To jest Kuba. Poznałem go jakiś rok temu, pracujemy razem. Zaprzyjaźniłem się z nim, ale zauważyłem, że nie traktuje go wyłącznie jak przyjaciela. Wtedy się przeraziłem i wyznałem ci miłość. Bałem się tego. Myślałem, że jak będziemy razem, to mi to przejdzie.. Dlatego, zachowywałem się jak idiota i byłem taki natarczywy.. – wyrzucił to z siebie. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Bałam się, że powiem coś nie tak. Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji.
- A ten Kuba wie? – spytałam, nieśmiało. Pokręcił, przecząco głową. – Zamierzasz mu o tym powiedzieć? – widziałam, że się z tym męczy, ale nie bardzo wiedziałam jak mu pomóc.
- Boję się tego jak zareaguje. Ja nie jestem na to gotowy. Sam jeszcze nie oswoiłem się z tą myślą. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię.
- Jesteś pewien, że to co do niego czujesz, to nie zwykła przyjaźń?
- Nie. To nie to samo co czuję do ciebie, Natki, czy Lilki. To coś innego, silniejszego.
- Kiedyś będziesz musiał mu to powiedzieć.. – powiedziałam, patrząc na niego ze współczuciem – Ma dzie.. kogoś? – szybko się poprawiłam.
- Nie, nie ma nikogo.
- To chyba dobrze.
- Czy ja wiem.. – zaczął się zastanawiać. – Wtedy przynajmniej, wiedziałbym jakiej jest orientacji.
- No, a jak jesteście razem to za kim się ogląda? – czułam się głupio pytając o takie rzeczy.
- Próbowałem się zorientować, wypytać, ale jest bardzo skryty. – westchnął. – Powiem mu w odpowiednim momencie. Nie mów na razie dziewczynom, ok? – poprosił.
- Pewnie. – Nawet, nie miałam zamiaru. To musiał im sam powiedzieć. Powoli, układałam sobie to wszystko w głowie. W pewnym sensie mi ulżyło, teraz możemy się przyjaźnić, bez tego całego napięcia.
- A ty i Zbyszek? Jesteście razem? – lekko się uśmiechnął.
- Chyba, można tak powiedzieć. – odpowiedziałam niepewnie. – Wiesz, że nie mam szczęścia do sportowców, a tym bardziej do związków na odległość. Nie wiem, czy ten związek przetrwa. – dodałam.
- Spróbować nie zaszkodzi – powiedział. – A jak Ci się mieszka w Bełchatowie?
- Nie jest źle. Myślałam, że będzie gorzej. Bartek jest naprawdę świetnym facetem. Dogaduję się z nim, prawie tak dobrze jak z tobą – uśmiechnęłam się. Teraz dopiero uświadomiłam sobie, że się za nim stęskniłam. Nawet za sprzątaniem bałaganu, który potrafił zrobić siedząc w jednym miejscu.
- A kiedy wracasz?
- Jutro.
- Ja jutro umówiłem się z Lilką. Chce, żebym poznał jej nowego chłopaka. W sumie, trochę szkoda.. Seba, był naprawdę w porządku.
- Cóż, miłość nie wybiera. – westchnęłam z uśmiechem i położyłam głowę na jego ramieniu. Brakowało mi rozmów z nim.
Oczami Bartka..
- To będę za chwilę – pożegnał się Winiar. Nareszcie z kimś porozmawiam. Można zwariować, siedząc bezczynnie, samemu w czterech ścianach. Jeszcze tylko tydzień. No tak, a co potem? Staram się o tym nie myśleć, ale to nie jest takie proste. Tym bardziej, gdy się siedzi i umiera z nudów. Mogłaby już wrócić Luśka, z nią przynajmniej zawsze się coś dzieje. Po 10 minutach do mieszkania wszedł Winiar.
- No cześć – przywitał się z uśmiechem.
- Cześć – też się uśmiechnąłem. – Dzięki, że wpadłeś. Można oszaleć samemu.
- A Luśka kiedy wraca?
- Jutro dopiero. Jak chcesz coś do picia to musisz sam sobie wziąć. Ja mogę chodzić, jedynie do łazienki.
- Spoko. A jak weekend z Aśką? – spytał, po czym wyszedł do kuchni.
- Nie wiem – westchnąłem. – Coś jest nie tak, tylko nie wiem co.
- To znaczy? – Wrócił z kartonem soku pomarańczowego.
- Chyba dopiero teraz dostrzegam jej wady. – wyznałem. – Wcześniej nie widziałem tego, że jest samolubna, że myśli wyłącznie o sobie. A nasz związek traktuję.. no nawet nie wiem jak to powiedzieć. Zero emocji, rutyna i monotonia.
- I dopiero teraz to zauważyłeś? – spytał zaskoczony.
- Dziwne, nie? – zmarszczyłem brwi. – Do tej pory wydawała mi się idealna. Dopiero, gdy wróciłem do Bełchatowa, zaczęło do mnie powoli docierać to, że między nami się psuję. Starałem się to naprawić, ale ten weekend uświadomił mi, że już nie będzie lepiej. – Winiar popatrzył na mnie, po czym dziwnie się uśmiechnął.
- Do powrotu nic nie zauważyłeś? Czyli do momentu poznania Luśki? – wyszczerzył się.
- A co ona ma z tym wspólnego? – spytałem, nie rozumiejąc. Kolejna osoba, która patrzy na mnie ja na idiotę.
- No ty mi powiedz – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Winiar – zaśmiałem się. – Myślisz, że to przez Luśkę, dostrzegłem wady Aśki?
- A w Luśce widzisz jakieś? – spytał z triumfem na twarzy.
- Tak - odpowiedziałem. – Hmm.. Czasami jej się buzia nie zamyka. Nie ma z nią chwili spokoju. – odpowiedziałem z uśmiechem.
- Przed chwilą narzekałeś na monotonie w swoim związku. – zaśmiał się. – Poza tym, lubisz osoby, z którymi nie zapada niezręczna cisza.
- Jest wegetarianką, która nie umie gotować. Na dodatek jest uparta jak osioł. – kontynuowałem.
- Przekonujesz mnie czy siebie? – Jak on mnie znał..
- Słuchaj – zacząłem – Wiem co sobie myślisz, ale to jest moja rehabilitantka i można powiedzieć przyjaciółka. A z tego co wiem to spotyka się z Zibim. A ja nadal mam dziewczynę! – traciłem cierpliwość.
- Nie rozstaliście się? – spytał zaskoczony.
- Nie, nie chciałem działać pochopnie. Muszę to przemyśleć.
- A Luśka i Zibi to tak oficjalnie? – spytał.
- Nie wiem jeszcze nic. Za to Pit znalazł chyba tą jedyną. – wyszczerzyłem się. Nasz Piter się zakochał.
- Powiem Ci, że pasują do siebie z Natką. – stwierdził, po chwili zastanowienia. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś dwie godziny. Humor mi się zdecydowanie poprawił.
Oczami Luśki..
Jak zwykle. Miałam wyjechać o 9, a wstałam o 10. Piotrek wyszedł ode mnie późno. Fajnie było porozmawiać tak jak dawniej. Nie przeszkadzało mi to, że woli facetów. Spakowałam się szybko i ruszyłam w drogę. Musiałam jeszcze wstąpić do marketu w Bełchatowie, bo znając Bartka ma już pustą lodówkę. Na dworze robiło się coraz chłodniej, w końcu połowa listopada. Weszłam do sklepu i zaczęłam robić zakupy, gdy nagle zobaczyłam Adama, wybierającego pieczywo. Chciałam wbiec, za półkę z przyprawami, ale nie zdążyłam bo akurat w tym momencie, odwrócił głowę w moją stronę i mi pomachał. Westchnęłam, zrezygnowana i pchnęłam wózek przed siebie.
- Cześć – przywitał się z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć, zawsze robisz tu zakupy? – spytałam. Chciałam wiedzieć, czy w innych sklepach będę bezpieczna.
- Przeważnie tak – odpowiedział. – Ty widocznie też.
- Mieszkam niedaleko. Co słychać? – nie chciałam wyjść na niegrzeczną.
- A wszystko dobrze, żyję sobie powoli i nadal masuję ludzi – zaśmiał się. – Może wpadniecie z Bartkiem do mnie? Chętnie go lepiej poznam. – O nie…
- Wiesz, to chyba nie najlepszy pomysł. Bartek ma usztywnione kolano i najlepiej jak będzie je trzymał w górze. – próbowałam się wykręcić.
- Wiem, wiem. To może ja do was wpadnę? Nie chciałbym się narzucać, ale pomyślałem, że miło by było. – Tego się nie spodziewałam.
- Pewnie – odpowiedziałam bez przekonania. Dlaczego ja nie potrafię odmawiać? – Kiedy ci pasuję? – spytałam, siląc się na uprzejmy ton.
- Jeśli nie macie planów, to mogę przyjść nawet dziś. – powiedział z zapałem.
- Nie, siedzimy cały czas w domu. – W sumie to i lepiej, będę miała już to za sobą.
- No to co o 19?
- Może być. – odpowiedziałam. Pożegnaliśmy się i poszłam dalej. Muszę zrobić większe zakupy. Ciekawe co ja powiem Bartkowi. Adam myśli, że jesteśmy razem.
Zrobiłam zakupy i wyszłam ze sklepu. Po 20 minutach weszłam do mieszkania.
- Wróciłam! – krzyknęłam z przedpokoju.
- Nareszcie – usłyszałam z salonu. Położyłam torby w kuchni i poszłam się przywitać.
- Cześć – powiedziałam, padając na kanapę.
- Biegłaś? – spytał, widząc jak jestem zmęczona.
- Nie, tylko torby były strasznie ciężkie.
- W lodówce jest pełno jedzenia. Aśka zrobiła zakupy, przed tym jak wyjechała.
- Przyda nam się więcej, bo dzisiaj będziemy mieć gościa. – poinformowałam go.
- Kogo? – spytał zaskoczony.
- Pamiętasz tego Adama? Spotkałam się z nim kiedyś..
- Tego przez którego się upiłaś? – zaczął się śmiać.
- Tak, spotkałam się z nim w sklepie i zaproponował, że wpadnie. – wyjaśniłam.
- Nadal sądzi, że ma u Ciebie jakieś szansę? – spytał, rozbawiony. – Uuu, Zibi nie będzie zachwycony, gdy się o tym dowie.
- Nie, tak właściwie to myśli, że jestem z Tobą.. – odpowiedziałam, obserwując jego reakcję.
- Co? – zaczął śmiać się jeszcze głośniej. – Dlaczego?
- Kiedyś spotkałam go w sklepie i chciał się umówić. Spanikowałam i powiedziałam, że jestem z tobą – popatrzyłam na niego zawstydzona.
- Mamy udawać parę? – spytał z uśmiechem.
- Jeśli nie chcesz, to nie musisz. Najwyżej powiem mu, że kłamałam..
- Serio?
- Nie. – odpowiedziałam stanowczo – Nie masz wyjścia, musisz udawać.
- Dla Ciebie wszystko, kochanie. – wyszczerzył się. Rzuciłam w niego poduszką i wyszłam do kuchni.
________________
2 tysiące wyświetleń w miesiąc! Dziękuję :) Zapowiada się lżejszy tydzień, więc już niebawem spodziewajcie się kolejnego! :)
- Co? – zaśmiałam się. Jego żarty, nigdy nie były na najwyższym poziomie.
- Jestem gejem. – powtórzył poważnie, patrząc mi w oczy. Przestałam się śmiać.
- Ale.. Jak? Od kiedy? – nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie. To przecież nie możliwe, jeszcze nie tak dawno mówił, że mnie kocha.. Boże.. – Piotrek to przeze mnie, odrzuciłam cię i.. – zaczęłam.
- Luśka – przerwał mi od razu. – Serio myślisz, że przez to, że dałaś mi kosza stałem się gejem? – nie wytrzymał i się uśmiechnął.
- A kiedy to sobie.. uświadomiłeś? - spytałam. Zawstydził się i znowu spuścił wzrok.
- Tak naprawdę.. przed tym jak wyznałem Ci, że jestem w tobie zakochany.. – powiedział cicho.
- Nie rozumiem..
- Luśka – westchnął – Pamiętasz tego chłopaka, z którym wyszedłem z kawiarni? – zapytał. Przypomniałam sobie, tego wysokiego bruneta.
- Kojarzę.
- To jest Kuba. Poznałem go jakiś rok temu, pracujemy razem. Zaprzyjaźniłem się z nim, ale zauważyłem, że nie traktuje go wyłącznie jak przyjaciela. Wtedy się przeraziłem i wyznałem ci miłość. Bałem się tego. Myślałem, że jak będziemy razem, to mi to przejdzie.. Dlatego, zachowywałem się jak idiota i byłem taki natarczywy.. – wyrzucił to z siebie. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Bałam się, że powiem coś nie tak. Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji.
- A ten Kuba wie? – spytałam, nieśmiało. Pokręcił, przecząco głową. – Zamierzasz mu o tym powiedzieć? – widziałam, że się z tym męczy, ale nie bardzo wiedziałam jak mu pomóc.
- Boję się tego jak zareaguje. Ja nie jestem na to gotowy. Sam jeszcze nie oswoiłem się z tą myślą. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię.
- Jesteś pewien, że to co do niego czujesz, to nie zwykła przyjaźń?
- Nie. To nie to samo co czuję do ciebie, Natki, czy Lilki. To coś innego, silniejszego.
- Kiedyś będziesz musiał mu to powiedzieć.. – powiedziałam, patrząc na niego ze współczuciem – Ma dzie.. kogoś? – szybko się poprawiłam.
- Nie, nie ma nikogo.
- To chyba dobrze.
- Czy ja wiem.. – zaczął się zastanawiać. – Wtedy przynajmniej, wiedziałbym jakiej jest orientacji.
- No, a jak jesteście razem to za kim się ogląda? – czułam się głupio pytając o takie rzeczy.
- Próbowałem się zorientować, wypytać, ale jest bardzo skryty. – westchnął. – Powiem mu w odpowiednim momencie. Nie mów na razie dziewczynom, ok? – poprosił.
- Pewnie. – Nawet, nie miałam zamiaru. To musiał im sam powiedzieć. Powoli, układałam sobie to wszystko w głowie. W pewnym sensie mi ulżyło, teraz możemy się przyjaźnić, bez tego całego napięcia.
- A ty i Zbyszek? Jesteście razem? – lekko się uśmiechnął.
- Chyba, można tak powiedzieć. – odpowiedziałam niepewnie. – Wiesz, że nie mam szczęścia do sportowców, a tym bardziej do związków na odległość. Nie wiem, czy ten związek przetrwa. – dodałam.
- Spróbować nie zaszkodzi – powiedział. – A jak Ci się mieszka w Bełchatowie?
- Nie jest źle. Myślałam, że będzie gorzej. Bartek jest naprawdę świetnym facetem. Dogaduję się z nim, prawie tak dobrze jak z tobą – uśmiechnęłam się. Teraz dopiero uświadomiłam sobie, że się za nim stęskniłam. Nawet za sprzątaniem bałaganu, który potrafił zrobić siedząc w jednym miejscu.
- A kiedy wracasz?
- Jutro.
- Ja jutro umówiłem się z Lilką. Chce, żebym poznał jej nowego chłopaka. W sumie, trochę szkoda.. Seba, był naprawdę w porządku.
- Cóż, miłość nie wybiera. – westchnęłam z uśmiechem i położyłam głowę na jego ramieniu. Brakowało mi rozmów z nim.
Oczami Bartka..
- To będę za chwilę – pożegnał się Winiar. Nareszcie z kimś porozmawiam. Można zwariować, siedząc bezczynnie, samemu w czterech ścianach. Jeszcze tylko tydzień. No tak, a co potem? Staram się o tym nie myśleć, ale to nie jest takie proste. Tym bardziej, gdy się siedzi i umiera z nudów. Mogłaby już wrócić Luśka, z nią przynajmniej zawsze się coś dzieje. Po 10 minutach do mieszkania wszedł Winiar.
- No cześć – przywitał się z uśmiechem.
- Cześć – też się uśmiechnąłem. – Dzięki, że wpadłeś. Można oszaleć samemu.
- A Luśka kiedy wraca?
- Jutro dopiero. Jak chcesz coś do picia to musisz sam sobie wziąć. Ja mogę chodzić, jedynie do łazienki.
- Spoko. A jak weekend z Aśką? – spytał, po czym wyszedł do kuchni.
- Nie wiem – westchnąłem. – Coś jest nie tak, tylko nie wiem co.
- To znaczy? – Wrócił z kartonem soku pomarańczowego.
- Chyba dopiero teraz dostrzegam jej wady. – wyznałem. – Wcześniej nie widziałem tego, że jest samolubna, że myśli wyłącznie o sobie. A nasz związek traktuję.. no nawet nie wiem jak to powiedzieć. Zero emocji, rutyna i monotonia.
- I dopiero teraz to zauważyłeś? – spytał zaskoczony.
- Dziwne, nie? – zmarszczyłem brwi. – Do tej pory wydawała mi się idealna. Dopiero, gdy wróciłem do Bełchatowa, zaczęło do mnie powoli docierać to, że między nami się psuję. Starałem się to naprawić, ale ten weekend uświadomił mi, że już nie będzie lepiej. – Winiar popatrzył na mnie, po czym dziwnie się uśmiechnął.
- Do powrotu nic nie zauważyłeś? Czyli do momentu poznania Luśki? – wyszczerzył się.
- A co ona ma z tym wspólnego? – spytałem, nie rozumiejąc. Kolejna osoba, która patrzy na mnie ja na idiotę.
- No ty mi powiedz – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Winiar – zaśmiałem się. – Myślisz, że to przez Luśkę, dostrzegłem wady Aśki?
- A w Luśce widzisz jakieś? – spytał z triumfem na twarzy.
- Tak - odpowiedziałem. – Hmm.. Czasami jej się buzia nie zamyka. Nie ma z nią chwili spokoju. – odpowiedziałem z uśmiechem.
- Przed chwilą narzekałeś na monotonie w swoim związku. – zaśmiał się. – Poza tym, lubisz osoby, z którymi nie zapada niezręczna cisza.
- Jest wegetarianką, która nie umie gotować. Na dodatek jest uparta jak osioł. – kontynuowałem.
- Przekonujesz mnie czy siebie? – Jak on mnie znał..
- Słuchaj – zacząłem – Wiem co sobie myślisz, ale to jest moja rehabilitantka i można powiedzieć przyjaciółka. A z tego co wiem to spotyka się z Zibim. A ja nadal mam dziewczynę! – traciłem cierpliwość.
- Nie rozstaliście się? – spytał zaskoczony.
- Nie, nie chciałem działać pochopnie. Muszę to przemyśleć.
- A Luśka i Zibi to tak oficjalnie? – spytał.
- Nie wiem jeszcze nic. Za to Pit znalazł chyba tą jedyną. – wyszczerzyłem się. Nasz Piter się zakochał.
- Powiem Ci, że pasują do siebie z Natką. – stwierdził, po chwili zastanowienia. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś dwie godziny. Humor mi się zdecydowanie poprawił.
Oczami Luśki..
Jak zwykle. Miałam wyjechać o 9, a wstałam o 10. Piotrek wyszedł ode mnie późno. Fajnie było porozmawiać tak jak dawniej. Nie przeszkadzało mi to, że woli facetów. Spakowałam się szybko i ruszyłam w drogę. Musiałam jeszcze wstąpić do marketu w Bełchatowie, bo znając Bartka ma już pustą lodówkę. Na dworze robiło się coraz chłodniej, w końcu połowa listopada. Weszłam do sklepu i zaczęłam robić zakupy, gdy nagle zobaczyłam Adama, wybierającego pieczywo. Chciałam wbiec, za półkę z przyprawami, ale nie zdążyłam bo akurat w tym momencie, odwrócił głowę w moją stronę i mi pomachał. Westchnęłam, zrezygnowana i pchnęłam wózek przed siebie.
- Cześć – przywitał się z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć, zawsze robisz tu zakupy? – spytałam. Chciałam wiedzieć, czy w innych sklepach będę bezpieczna.
- Przeważnie tak – odpowiedział. – Ty widocznie też.
- Mieszkam niedaleko. Co słychać? – nie chciałam wyjść na niegrzeczną.
- A wszystko dobrze, żyję sobie powoli i nadal masuję ludzi – zaśmiał się. – Może wpadniecie z Bartkiem do mnie? Chętnie go lepiej poznam. – O nie…
- Wiesz, to chyba nie najlepszy pomysł. Bartek ma usztywnione kolano i najlepiej jak będzie je trzymał w górze. – próbowałam się wykręcić.
- Wiem, wiem. To może ja do was wpadnę? Nie chciałbym się narzucać, ale pomyślałem, że miło by było. – Tego się nie spodziewałam.
- Pewnie – odpowiedziałam bez przekonania. Dlaczego ja nie potrafię odmawiać? – Kiedy ci pasuję? – spytałam, siląc się na uprzejmy ton.
- Jeśli nie macie planów, to mogę przyjść nawet dziś. – powiedział z zapałem.
- Nie, siedzimy cały czas w domu. – W sumie to i lepiej, będę miała już to za sobą.
- No to co o 19?
- Może być. – odpowiedziałam. Pożegnaliśmy się i poszłam dalej. Muszę zrobić większe zakupy. Ciekawe co ja powiem Bartkowi. Adam myśli, że jesteśmy razem.
Zrobiłam zakupy i wyszłam ze sklepu. Po 20 minutach weszłam do mieszkania.
- Wróciłam! – krzyknęłam z przedpokoju.
- Nareszcie – usłyszałam z salonu. Położyłam torby w kuchni i poszłam się przywitać.
- Cześć – powiedziałam, padając na kanapę.
- Biegłaś? – spytał, widząc jak jestem zmęczona.
- Nie, tylko torby były strasznie ciężkie.
- W lodówce jest pełno jedzenia. Aśka zrobiła zakupy, przed tym jak wyjechała.
- Przyda nam się więcej, bo dzisiaj będziemy mieć gościa. – poinformowałam go.
- Kogo? – spytał zaskoczony.
- Pamiętasz tego Adama? Spotkałam się z nim kiedyś..
- Tego przez którego się upiłaś? – zaczął się śmiać.
- Tak, spotkałam się z nim w sklepie i zaproponował, że wpadnie. – wyjaśniłam.
- Nadal sądzi, że ma u Ciebie jakieś szansę? – spytał, rozbawiony. – Uuu, Zibi nie będzie zachwycony, gdy się o tym dowie.
- Nie, tak właściwie to myśli, że jestem z Tobą.. – odpowiedziałam, obserwując jego reakcję.
- Co? – zaczął śmiać się jeszcze głośniej. – Dlaczego?
- Kiedyś spotkałam go w sklepie i chciał się umówić. Spanikowałam i powiedziałam, że jestem z tobą – popatrzyłam na niego zawstydzona.
- Mamy udawać parę? – spytał z uśmiechem.
- Jeśli nie chcesz, to nie musisz. Najwyżej powiem mu, że kłamałam..
- Serio?
- Nie. – odpowiedziałam stanowczo – Nie masz wyjścia, musisz udawać.
- Dla Ciebie wszystko, kochanie. – wyszczerzył się. Rzuciłam w niego poduszką i wyszłam do kuchni.
________________
2 tysiące wyświetleń w miesiąc! Dziękuję :) Zapowiada się lżejszy tydzień, więc już niebawem spodziewajcie się kolejnego! :)
szybko kolejne rozdzialy ! leniwisz sie cos ostatnio:) Buziole dla cb :*
OdpowiedzUsuńHahaha wiedziałam, że tak będzie! Ja już jestem tak oczytana , że wiem co może się wydarzyć. Świetny rozdział i dodawaj następny. :P
OdpowiedzUsuńTrochę tak jak by pisała go jakaś dziesięciolatka ale czyta się przyjemnie
OdpowiedzUsuńMam 8 lat więcej, niż jakaś dziesięciolatka :) Prosiłabym o uzasadnienie tego :)
Usuń