środa, 20 marca 2013

Rozdział XXIII


Wszystkich zamurowało, chyba nikt się tego nie spodziewał. Igła zareagował pierwszy.
- No nie! Nasz Pit będzie się hajtać! – krzyknął, podbiegając do niego i klepiąc go po plecach. Siedziałam na kanapie, obserwując całą sytuację. Chłopaki ustawili się w kolejce, chcąc im pogratulować. Wymieniłam znaczące spojrzenia z Lilką.
- Wygląda na szczęśliwą – powiedziała, dosiadając się do mnie.
- Bo jest, ale nie wydaje ci się że to za szybko? Ile oni się znają, miesiąc? Może trochę dłużej.. – spytałam, patrząc przed siebie.
- Są dorośli, wiedzą co robią. – uśmiechnęła się. - Młodsza od nas i pierwsza wychodzi za mąż – zauważyła.
- A ty będziesz kolejna – powiedziałam, patrząc na Wojtka, który rozmawiał właśnie z Pitem. Westchnęła z uśmiechem.
- Nie miała bym nic przeciwko. Natka mówiła mi o tobie i Zbyszku. Wyjaśniliście sobie to? – spytała.
- Nie – odpowiedziałam szybko. Popatrzyła nam mnie, unosząc prawą brew. Nienawidziłam tego spojrzenia. – No co?
- Musicie porozmawiać. Na pewno się pogodzicie, gdy ci wszystko wyjaśni – wierciła mi dziurę w brzuchu. Kątem oka zauważyłam, że Zibi co jakiś czas na mnie zerka.
- Chodź do Natki – powiedziałam wstając. Nie chciałam ciągnąc dalej tego tematu. Wiedziałam, że miała rację. Zawsze miała, co mnie czasem naprawdę irytowało. Od Natki odszedł właśnie Wojtek.
- Zaskoczone? – spytała, cała w skowronkach.
- Nawet bardzo – zaśmiałam się. – Jesteś pewna? Wiesz, to dość szybko..
- Nigdy nie byłam niczego bardziej pewna – przerwała mi stanowczo.
- No to nasze gratulację – powiedziała Lilka, przytulając ją.
- Dziękuję. – odpowiedziała. Biła od niej taka radość, że nie można było się nie uśmiechnąć, patrząc na nią. Podeszłyśmy do Pita.
- Wiesz, że jak coś to będziesz miał z nami do czynienia? – zagroziła mu z powagą Lilka.
- My tylko wyglądamy na miłe i sympatyczne. -  wiedziałam, że aktorstwem jej nie dorównam , ale starałam się jak tylko mogłam.
- Jasne – zaśmiał się. Nie wyszłyśmy z roli i nadal patrzyłyśmy na niego z powagą. Przestał się śmiać i popatrzył na nas zbity z tropu.  Nie wytrzymałam, na widok jego miny i wybuchłam śmiechem.
- Bardzo śmieszne – powiedział z uśmiechem.  
- Aktorki z ciebie nie będzie. – popatrzyła na mnie, kręcąc głową.  – Pit, nasze gratulację. Dbaj o nią.
- Ja bym mu raczej życzyła powodzenia i radziła to przemyśleć – zaśmiałam się. Lilka szturchnęła mnie łokciem.
- Cicho, bo się rozmyśli – powiedziała, też się śmiejąc.
- Podrywacie mi narzeczonego? – odwróciłyśmy się w tym samym czasie. Za nami stała uśmiechnięta Natka.
- Nie, życzymy mu powodzenia. – odpowiedziałam. Popatrzyłam na Zibiego. Siedział sam na jednym z foteli i obserwował całą sytuację. – Przepraszam, na chwilę. – ruszyłam w jego stronę. Kiedyś będę musiała z nim porozmawiać. Im szybciej tym lepiej. Wzięłam głęboki oddech.
- Porozmawiamy? – spytał, gdy byłam już dostatecznie blisko. Skinęłam głową.
- Ale może wyjdźmy. – zaproponowałam. W mieszkaniu było zbyt głośno, na taką rozmowę. 
- Posłuchaj – zaczął, gdy szliśmy już chodnikiem. – To nie tak jak myślisz. Ta dziewczyna, którą widziałaś..
- To kto? – przerwałam mu. – Siostra, kuzynka? – spytałam ironicznie.
- Nie, teoretycznie nie. – odpowiedział szybko. – To moja przyjaciółka. Znamy się od dziecka i faktycznie, jest dla mnie jak siostra. – wyjaśnił.
- Wszystkie twoje przyjaciółki, spacerują po twoim mieszkaniu w samym ręczniku, a ty paradujesz przed nimi w samych bokserkach?
- Wiem, jak to wygląda, ale to naprawdę tylko moja przyjaciółka. – próbował mnie przekonać. – Chciałem ci ją nawet przedstawić, ale uciekłaś. – powiedział.
- Jaka szkoda – udałam zawiedzioną.  – A dlaczego była u ciebie naga?
- Nie była naga, była w ręczniku – przypomniał mi – Wprowadziła się do mnie na kilka dni, bo zalało jej mieszkanie. Chciałem cię uprzedzić, ale nie odbierałaś telefonu. – mówił coraz szybciej. – Luśka – popatrzył mi prosto w oczy – Jesteś naprawdę dla mnie ważna. Nie jestem takim idiotom, żeby zrobić coś, przez co mógłbym cię stracić. – Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Nie wydawało mi się żeby kłamał. Zwykle, potrafiłam rozpoznać kiedy ktoś mi wciskał kit.
- I ja mam w to uwierzyć, bo..? – spytałam, unosząc brwi.
- Chcesz to do niej zadzwonię i  potwierdzi. A nawet możesz zapytać chłopaków, oni ją znają. – mówił coraz szybciej, zdesperowany. - Nie wiem co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła. Jak tylko będzie taka możliwość poznam cię z nią. Luśka przysięgam, że to tylko przyjaciółka i nic między nami nie było, nie ma i nigdy nie będzie. – popatrzył na mnie błagalnym wzorkiem.
- Skoro znasz ją od dziecka, to skąd ona jest?
- Z Warszawy, ale od 2 lat pracuję w jednej z rzeszowskich firm. – odpowiedział, bez zająkania. Popatrzyłam uważnie na niego, próbując zauważyć coś, co przekonałoby mnie o tym, że kłamie. Nic takiego nie widziałam, a tym bardziej nie słyszałam. – Wierzysz mi? – spytał cicho. Nie odpowiedziałam od razu. Przez chwilę obserwowałam jadące samochody. Westchnęłam i znów spojrzałam na Zbyszka.
- Tak – odpowiedziałam – Ale chcę poznać tą dziewczynę. – powiedziałam stanowczo i lekko się uśmiechnęłam.
- Nie ma sprawy – powiedział i przytulił mnie mocno. Popatrzyłam na niego. Uśmiechał się szeroko, widać było, że jest przeszczęśliwy. – Nawet nie wiesz jak się cieszę – pocałował mnie tak, że zaprało mi dech w piersiach.

Wróciliśmy po godzinie. Impreza trwała w najlepsze. Lilka popatrzyła na nas i uśmiechnęła się z satysfakcją. Odwróciłam wzrok, czy ona naprawdę musi mieć zawsze rację? Pocałowałam Zibiego i podeszłam do Bartka. Nadal byłam lekko skrępowana wczorajszą sytuacją, ale musiałam to jak najszybciej zmienić.
- Cześć – przywitałam się, siadając obok niego.
- Widzę, że się pogodziliście – skinął głową w stronę Zbyszka, który teraz rozmawiał z Wojtkiem i Lilką.
- Tak, wyjaśnił mi wszystko– wzruszyłam z uśmiechem ramionami.
- Widzisz? – szturchnął mnie łokciem. – Wiedziałem, że się pogodzicie. Zbyszek nie jest facetem, który jest zdolny do zdrady.
- Mam nadzieję. – powiedziałam patrząc na mojego chłopaka.
- Mogę ją na chwilę porwać? – spytała Natka, nie czekając na odpowiedź. Pociągnęła mnie za rękę, po drodze łapiąc Lilkę i wyprowadziła na balkon.
- Stało się coś? – oparłam się o barierkę.
- Nie, po prostu chciałam się przewietrzyć i porozmawiać – wyjaśniła. – Opowiadaj co z Zibim. - zwróciła się do mnie. Powiedziałam im wszystko to, co powiedział mi Zbyszek.
- Wierzysz mu? – spytała Lilka.
- Wydaję mi się, że mówi prawdę. Chce poznać tą dziewczynę, jeśli to jego przyjaciółka to nie mam powodu do obaw. Ile razy Piotrek się u mnie kąpał? – odpowiedziałam.
- No, ale wiesz… Piotrek, jakby nie patrząc jest gejem – zauważyła.
- Powiedział wam? – spytałam zaskoczona. Skinęły jedynie głowami. – W każdym bądź razie, wtedy jeszcze myślałam, że jest hetero.
- A mi się wydaję, że dobrze zrobiłaś. – poparła mnie Natka – Zbyszek to naprawdę fajny facet i wątpię, że mógł zrobić coś takiego. Chcesz to spytam Piotrka o tą dziewczynę. – zaproponowała.
- Nie – odpowiedziałam szybko – Bez przesady.
- No jak chcesz – uśmiechnęła się – Wychodzi na to, że mamy trzech wspaniałych facetów.
- W tym jednego narzeczonego – przypomniałam – Wiecie już kiedy  ślub? – spytałam.
- Chcemy to zrobić jak najszybciej – powiedziała podekscytowana – Pomożecie mi wybrać suknie ślubną?
- Jasne. – odpowiedziała Lilka. – Musimy ci urządzić jakiś odjechany wieczór panieński.
- Nie musicie – powiedziała skromnie. Była  jeszcze gorszą aktorką ode mnie.
- Ok w sumie to ja nawet nie mam czasu – udałam, że mi ulżyło.
- Ja tak samo.. Mam codziennie próby w teatrze – dodała Lilka.
- Ej! – oburzyła się przyszła panna młoda. Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
Wróciłyśmy do salonu, usiadłam obok Zbyszka i wtuliłam się w niego. Naprawdę byłam szczęśliwa. Około północy położyliśmy się spać. Spałam z dziewczynami na moim łóżku, chłopaki zajęli podłogę, a reszta rozłożyła się w innych pokojach. Wstałam pierwsza, już o 7. Cicho wygramoliłam się z łóżka i poszłam ogarnąć się do łazienki. Goście powoli zaczęli wstawać. Do wszystkich, tak naprawdę teraz dotarła powaga sytuacji. Już za kilka godzin Bartek miał dowiedzieć się co dalej. Zjedliśmy śniadanie, po czy z Bartkiem zaczęliśmy szykować się do wyjścia.
- Trzymamy kciuki – powiedział Igła, nie wiem czy odkąd go poznałam widziałam go, aż tak poważnego.
- Będzie dobrze. – poklepał go po plecach Pit. Stał z Natką najbliżej nas. Bartek nic nie mówił, widziałam po nim, że się bał. W samochodzie nie zamieniliśmy nawet słowa. Dojechaliśmy pod szpital, gdzie pomogłam mu wysiąść. Zrobiono mu wszystkie badania. Załatwiłam drobne formalności  i wróciłam do Bartka, czekającego pod gabinetem. Patrzył w jedno miejsce nic nie mówiąc. Złapałam go za rękę.
- Będzie dobrze – powiedziałam, próbując tym samym podnieść samą siebie na duchu.
- A jak nie? – spytał, drżącym głosem. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Na szczęście uratował mnie lekarz, który zawołał nas do gabinetu.
- Mamy wyniki – patrzył ciągle w trzymane przez siebie kartki z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

2 komentarze: