piątek, 22 marca 2013

Rozdział XXIV



- I? – spytał zniecierpliwiony, patrząc na lekarza – Co z moim kolanem?
- Jest lepiej – powiedział w końcu. Odetchnęłam z ulgą, czekając na dalsze informację – Ale nie wystarczająco..
- To znaczy? – spojrzałam na niego, nie rozumiejąc. To jest dobrze, czy nie?
- To znaczy, że teraz wszystko zależy od rehabilitacji. Musi pani doprowadzić kolano do pełnej sprawności. Jest to możliwe, ale uprzedzam, że łatwo nie będzie. – odpowiedział.
- Ale jest szansa? – dopytywał się Bartek.
- Oczywiście, szansa jest i skoro ma pan taką rehabilitantkę to powiedziałbym, że nawet duża – uśmiechnął się. Reszta rozmowy przebiegła o tym co dalej. Nie skupiłam się na niej. Cały czas w głowie miałam słowa doktora „wszystko zależy od rehabilitacji”. To czy Bartek wróci na boisko zależy teraz ode mnie. A jak nawalę? Sam lekarz powiedział, że to nie będzie proste. A jak nie dam rady? Przecież nie mogę go zawieść.
- Luśka słuchasz mnie? – przerwał mi moje rozmyślenia, gdy wracaliśmy do samochodu.
- Słucham. – odpowiedziałam nie przytomnie.
- No chyba nie..  Stało się coś? – spytał, patrząc na mnie uważnie.
- Nie, nie.. wszystko w porządku. Chcesz odpocząć? – widziałam, że ciężko mu przyzwyczaić się do chodzenia bez kul.
- Dam radę. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jest dobrze – uśmiechnął się promiennie. – Chyba, nigdy w życiu nie byłem tak zestresowany jak przed tą wizytą. – dodał.
- Jest lepiej, ale nie wystarczająco dobrze – nie chciałam mu psuć humoru, ale taka była prawda.
- Wiem, wiem, ale słyszałaś co powiedział lekarz. Wszystko zależy od rehabilitacji, a kto mi lepiej pomoże, jak nie ty? – przytulił mnie i pocałował w czoło. Nie odpowiedziałam nic. Dam radę, muszę. Radziłam sobie już z takimi przypadkami, dlaczego z Bartkiem miałabym sobie nie dać rady? Będzie dobrze. Będziemy ciężko ćwiczyć i wróci do dawnej formy. Gdy weszliśmy do domu, zauważyłam od razu, że liczba osób w salonie się zwiększyła. W między czasie zjawił się cały zespół z Bełchatowa wraz z trenerem. Wszyscy czekali w ciszy i napięciu na nasz powrót. Gdy nas zobaczyli, niektórzy wstali, inni wstrzymali oddech, ale każdy patrzył na nas z ciekawością.
- I co? – spytał Zibi, podchodząc do mnie.
- Jest lepiej. – odpowiedział Bartek. Nie mieliśmy serca, żartować z nich w takim momencie i postanowiliśmy, powiedzieć im od razu prawdę. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Ale nie dobrze – uzupełniłam. – Będzie dopiero wtedy, gdy kolano wróci do pełnej sprawności.
- A oto zadba, moja nieoceniona, wspaniała i utalentowana rehabilitantka. – powiedział patrząc na mnie z niemal uwielbieniem.
- Stary, bez takich – zaśmiał się Zibi. – Chociaż muszę przyznać, że to wszystko prawda. – uśmiechnął się i mnie pocałował. Czułam, że się czerwienie. Zapanował niesamowity gwar. Przecisnęłam się do okna i wyszłam na balkon. Nie lubiłam takiego tłoku.
- O, przepraszam – Karol rozmawiał przez telefon.
- Chodź, chodź -  powiedział widząc, że chcę wrócić do mieszkania. – Już skończyłem. – dodał z uśmiechem. Oparłam się o barierkę. – Też nie lubisz takiego tłoku?
- Nienawidzę – odpowiedziałam krótko. Popatrzył na mnie uważnie.
- Stresujesz się tym, że od ciebie tak  wiele zależy? – zapytał.
- Skąd wiesz? – popatrzyłam na niego z ciekawością. – Jak do tej pory tylko ty to zauważyłeś. – dodałam.
- Dziwne.. Widać, że coś cię dręczy. – usiadł na jednym z leżaków, które stały tu nieużywane. – Z tego co słyszałem jesteś..
- Jedną z najlepszych rehabilitantek.. tak wiem. – przerwałam mu szybko.
- Denerwuję cię to? – spytał rozbawiony.
- To, że uważają mnie za dobą? Nie. – powiedziałam patrząc przed siebie - Ale to, że każdy oczekuje ode mnie cudów, już tak – dokończyłam.
- Wolałabyś, żeby sądzili, że nie dasz sobie rady?
- Nie… - nie dokończyłam. Na balkon wszedł Zibi.
- O tu jesteś – powiedział, przytulając mnie. – Musimy porozmawiać.
- Zostawię was – Karol wszedł szybko do mieszkania.
- O czym? – spytałam zainteresowana.
- Bartek mi mówił, że zaczynacie ćwiczenia dopiero jutro. Może pojechałabyś ze mną dzisiaj do Rzeszowa? Poznałabyś od razu Kaśkę – dodał.
- To ta twoja przyjaciółka? – uniosłam brwi.
- Tak, dzisiaj miała się wyprowadzić, ale może ją jeszcze zastaniemy– odpowiedział – A jak nie, to zadzwonię i ją zaproszę na jakąś kolację. Co ty na to? – spytał.
- W sumie, to nie taki zły pomysł. Do jutra mogę zostać – nie zastanawiałam się długo.
- To co.. zbieramy się?
- Powiem Bartkowi i  się spakuje – pocałowałam go szybko i weszłam do mieszkania. Szukałam wzrokiem mojego współlokatora, ale nigdzie w pokoju go nie było. Wyszłam do kuchni. Siedział z Aleksem przy stole i z czegoś się śmiali.
- Przeszkadzam? – spytałam, wchodząc nieśmiało.
- Nie, no co ty – odpowiedział – Co jest?
- Zbyszek pytał, czy nie pojechałabym z nim do Rzeszowa, tylko do jutra. Masz coś przeciwko?
- Nie – zaśmiał się. – Nie ma najmniejszego problemu.
- Super – ucieszyłam się – To idę się spakować. – dodałam. Weszłam do swojego pokoju. Spakowałam najważniejsze rzeczy i stanęłam przed lustrem. Otworzyłam ponownie szafę i wyjęłam z niej ciuchy, żeby się przebrać. Założyłam luźną, jasno różową sukienkę z rękawkami ¾ i czarne rajstopy. Na dworze było dość chłodno, więc ubrałam czarną czapkę i długi wełniany szalik tego samego koloru. Zrobiłam idealny makijaż i wyszłam na przedpokój. Zbyszek czekał na mnie z Bartkiem i dziewczynami.
- Wow. – powiedział Zibi, gdy mnie zobaczył – Wyglądasz.. prześlicznie. – Pożegnałam się z Natką i Lilką.
- Chcesz udowodnić tej Kaśce, że nie ma z tobą szans. Zgadłem? – szepnął mi Bartek do ucha. Uśmiechnęłam się jedynie i wyszłam z mieszkania. Pojechaliśmy moim samochodem, bo Zbyszek przyjechał jednym z Pitem i Natką. Po czterech godzinach byliśmy na miejscu.
- Jest jeszcze – poinformował mnie, wskazując na jeden z samochodów zaparkowanych przed blokiem.
- Super. –  chciałam, żeby zabrzmiało to jak najbardziej optymistycznie.
- Zobaczysz, polubisz ją. – zapewnił mnie, przytulając. Na dworze robiło się już ciemno, w końcu była 19. Weszliśmy do domu.
- Nareszcie jesteś! – usłyszałam kobiecy głos, dobiegający z kuchni. – Zrobiłam dla nas kola.. – przerwała, gdy mnie zobaczyła. Zmierzyłam ją wzrokiem. Miała około 170 wzrostu, krótkie blond włosy i bardzo ładną twarz. Natychmiast zaczęłam się z nią porównywać. – O, nie spodziewałam się, że będziesz z… - nie dokończyła.
-  Luśką – przedstawiłam się, wyciągając do niej rękę.
- Kasia – powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Wiedziałam, że przyjaciółkami nie zostaniemy. – Myślę, że wystarczy jedzenia dla naszej trójki – zwróciła się już bezpośrednio do Zbyszka. – Upiekłam twoje ulubione ciasto – dodała.
- Super. – ucieszył się. Weszliśmy do salonu. Na zwykłą kolację dla przyjaciela to raczej nie wyglądało. Na pewno świece nie były potrzebne. Zajęłam miejsce koło Zbyszka, który ciągle się do mnie uśmiechał.  Kaśka, weszła do pokoju z wielką pieczenią i zaczęła nakładać na talerze.
- Ja dziękuję – powiedziałam szybko. Spojrzała na mnie pytająco. – Jestem wegetarianką. – wyjaśniłam.
- Teraz wiem, jak to zrobiłaś, że jesteś taka chuda. – spojrzała na mnie – Nie myślałaś o tym, żeby nabrać trochę ciała? Większość mężczyzn nie przepada za samymi kośćmi. – uśmiechnęła się słodko.
- Żaden jak dotąd nie narzekał. – nie chciałam wyjść na tą złą, więc odwzajemniłam uśmiech.
- Pyszne – powiedział Zibi, z buzią pełną jedzenia.
- Cieszę się, że ci smakuję. – Czy ona przestanie się kiedyś szczerzyć do niego?
- No więc Luśka, Zbyszek mówił, że jesteś fizjoterapeutką? – znów zwróciła się do mnie.
- To prawda. – odpowiedziałam, nakładając sobie sałatki.
- Fizjoterapeuci u nas w kraju chyba nie zarabiają dużo? – spytała, niby od niechcenia.
- Nie narzekam. A ty czym się zajmujesz? – niezbyt mnie to interesowało -  Bo Zbyszek nie mówił mi o tobie zbyt wiele. – dodałam. Wyraźnie jej się to nie spodobało, ale szybko wróciła do swojego irytującego uśmiechu.
- Jestem menagerem jednej z rzeszowskich firm. – powiedziała dumnie. – Zawsze chciałam znaleźć pracę dzięki, której nie musiałabym się przejmować pieniędzmi i się udało – zaśmiała się sztucznie – Ale ty się nie musisz martwić. Jesteś ładna, możesz bogato wyjść za mąż. – nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Nie sądzę, żeby to było konieczne. Zarabiam wystarczająco. Nikt mnie nie musi utrzymywać. – powiedziałam.
- A co z twoim mieszkaniem? – Zbyszek wyczuł w końcu napięcie i chciał zmienić temat.
- Właśnie Zbyszek, tak mi głupio – popatrzyła na niego robiąc słodkie oczka. – Jeszcze nie wszystko było dzisiaj gotowe. Chciałam cię prosić, żebyś pozwolił mi tu przenocować jeszcze jedną noc. Ale w tej sytuacji – popatrzyła na mnie – taki mi głupio.. – dokończyła. Wywróciłam oczami. Czy Zbyszek naprawdę nie widział, że ona na niego leci?
- Nie ma sprawy. Możesz tu jeszcze zostać – odpowiedział bez zastanowienia.
- Ale naprawdę jeśli to problem to mogę przenieść się do hotelu..
- Daj spokój, nie ma takiej potrzeby. – powiedział stanowczo.
- Jesteś kochany – popatrzyła na niego z uśmiechem. Czy ona pamięta, że on ma dziewczynę, która siedzi obok? – Pójdę po ciasto. – wstała i wyszła z pokoju.
- No i jak? – spytał, łapiąc mnie za rękę.
- Yy.. – nie wiedziałam co powiedzieć. Nie musiałam nic wymyślać, bo Kaśka zaskakująco szybko wróciła.
- Smacznego – położyła ciasto na stole. – Tego chyba spróbujesz – spojrzała na mnie.
- Z chęcią. – nałożyłam sobie wielki kawałek ciasta. Zibi popatrzył ze zdziwieniem na mój talerz, ale nic nie powiedział.
- Mieszkasz teraz w Bełchatowie z Bartkiem Kurkiem? – wróciła do dalszego przepytywania.
- Jestem jego rehabilitantką – odpowiedziałam.
- Musisz mieć naprawdę duże zaufanie do niej skoro nie masz nic przeciwko. – popatrzyła na Zbyszka. Włożyłam sobie wielki kawałek ciasta do buzi, żeby nie powiedzieć co na ten temat myślę. Zrozumiała chyba, że nie uda jej się mnie sprowokować i zaczęła przymilać się do mojego chłopaka. Po jakimś czasie nie byłam w stanie już tego słuchać.
- Przepraszam na chwilę – wstałam i pocałowałam Zbyszka namiętnie. Widziałam jej skrzywioną minę. Odwróciłam się w stronę drzwi i uśmiechnęłam się z satysfakcją. Przystanęłam przed drzwiami łazienki. Mimo wszystko, nie spodziewałam się tego, co usłyszałam…

1 komentarz:

  1. Nominuję cię do THE VERSATILE BLOGGER !
    Informację będą jutro na moim blogu:
    http://mysecrets-myface.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń