niedziela, 24 marca 2013

Rozdział XXV



- Moim zdaniem ona nie jest dla ciebie – usłyszałam.
- Co? Czemu? – spytał zszokowany.
- Nie widzisz tego?
- Czego? –nic nie rozumiał.
- To jest typ pustej lalki Barbie. Skąd wiesz, że nie leci wyłącznie  na twoje pieniądze? – dopytywała się.
- Ona nie jest taka.. – zaczął mnie bronić. Nie chciałam dalej tego słuchać. Wróciłam powoli do pokoju. – O już jesteś – uśmiechnął się na mój widok.
- Przepraszam, ale nie jestem już głodna. Pójdę się położyć. – powiedziałam cicho i znów wyszłam. Otworzyłam torbę, szukając piżamy. Zaraz po mnie, do pokoju wszedł Zibi.
- Co się stało? – spytał, siadając obok mnie na łóżku.
- Skąd wiesz, że nie lecę na twoją kasę? – popatrzyłam na niego smutno.
- Boże, słyszałaś? – przeraził się. Skinęłam jedynie głową. – Przepraszam za nią. Ona czasami potrafi być szczera do bólu.
- Zauważyłam. – odpowiedziałam szorstko, patrząc w ścianę.
- Ona już taka jest, musisz to zrozumieć. – złapał mnie za rękę.
- Mam zrozumieć to, że ktoś mnie obraża? – spytałam.
- Sama przyznaj, że ty też miła nie byłaś.
- A co ja takiego powiedziałam? –zdenerwowałam się i puściłam jego rękę.
- Chodzi mi o twój ton. – wyjaśnił – Od początku widziałem, że nie byłaś do niej pozytywnie nastawiona. – dodał z wyrzutem.
- Czyli uważasz, że to moja wina, że mnie obrażała? – popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Nie, ale sądzę, że nie jesteś bez winy.
- Przepraszam, że nie byłam miła dla dziewczyny, która leci na mojego chłopaka – prawie krzyknęłam.
- Słucham? – spytał zdziwiony.
- Nie udawaj, że nie widzisz – z nerwów, aż wstałam. – Przecież to chyba oczywiste, że jej się podobasz. – popatrzyłam na niego jak na idiotę. Czy on naprawdę tego nie widział?
- Nie wiem, co ty sobie tam wymyśliłaś, ale Kaśka i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wyobraźnia cię najwidoczniej poniosła. – powiedział cicho. Nie chciałam tego słuchać. Zaczęłam wkładać rzeczy z powrotem do torby – Co robisz?
- Nie widzisz? – spytałam przez zaciśnięte zęby.
- Nie wygłupiaj się, chyba nie chcesz wrócić do Bełchatowa? – złapał mnie za nadgarstek, ale mu się wyrwałam.
- Nie twój interes – odpowiedziałam, zamykając torbę.
- Weź się nie wygłupiaj, przecież piłaś wino. – wstał i podszedł do drzwi. Stanęłam naprzeciwko niego.
- Powinieneś się cieszyć, że wychodzę. Będziesz miał z głowy pustą lalkę barbie, lecącą na twoją kasę – popatrzyłam na niego ze wściekłością.
- Nie miała tego na myśli. – powiedział stanowczo.
- Co się stało? – drzwi się otworzyły i stanęła w nich Kaśka.
- Udało ci się – uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z mieszkania. Tak naprawdę nie wiedziałam, co zrobić. Do samochodu nie mogłam wsiąść. A taksówką do Bełchatowa nie wrócę. Usiadłam na ławce przed blokiem, chcąc ochłonąć. Po co ja tu w ogóle przyjeżdżałam? Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam po taxi. Przyjechała po piętnastu minutach. Podałam adres Pita, nie chciałam włóczyć się po hotelach.
- Luśka, co ty tutaj robisz? – otworzył drzwi i patrzył na mnie zaspanym wzrokiem.
- Mogę u ciebie przenocować? – spytałam, czując się żałośnie. Nie lubiłam takich sytuacji.
- Wejdź – przepuścił mnie w drzwiach.
- Natki nie ma? – rozglądałam się po mieszkaniu, chociaż i tak wszędzie było ciemno.
- Nie, wróciła do Warszawy – zapalił światło na przedpokoju i przyjrzał mi się uważnie. - Chodź, zrobię ci herbaty – wskazał mi kuchnie. – Musiałaś nieźle zmarznąć w tej sukience. – dodał.
- Trochę – przyznałam mu rację. Siedziałam na ławce, tak jak wyszłam z mieszkania. Nie myślałam wtedy o zimnie.
- Co się stało? – spytał, gdy usiedliśmy przy stole. Opowiedziałam mu całą historię. – No tak, w sumie to mnie nie zaskoczyłaś – powiedział, podając mi kubek herbaty.
- Jak to?
- Znam tą Kaśkę i też mi się wydaję, że ona ma coś do Zbyszka. Nie chciałem mu nic mówić bo nie byłem pewny – wyjaśnił. – I co teraz chcesz zrobić?
- Wypić herbatę, iść spać, a jutro wrócić do Bełchatowa. – odpowiedziałam.
- Wiesz dobrze, że pytam o Zbyszka. – popatrzył na mnie uważnie. Westchnęłam.
- Prawdę mówiąc nie sądzę, żeby ten nasz cały związek przetrwał. Już nawet nie chodzi o tą Kaśkę, ale nie wyobrażam sobie związku na odległość. Ja muszę zajmować się Bartkiem, a on ma treningi, mecze. To bez sensu. – wyrzuciłam to z siebie.
- Jesteś pewna? – nie dał się przekonać. Ukryłam twarz w dłoniach.
- Nie wiem, Pit. Już sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. – powiedziałam załamana. – Jestem wykończona, mogę się iść wykąpać?
- Pewnie. – wskazał mi gdzie łazienka i pokój w którym miałam spać. Zaoferował się również, że przyprowadzi mi rano samochód, przed wyjściem na trening, więc dałam mu kluczyki.
- Cieszę się, że Natka z tobą jest – popatrzyłam na niego z uśmiechem, stojąc w drzwiach łazienki.
- Ja tak samo. – odpowiedział, wchodząc do pokoju.

Obudziłam się, nie mając siły, ani ochoty wstawać. Wbiłam wzrok w sufit, myśląc co dalej w związku z Zibim. Znalazłam telefon, na którym widniało powiadomienie o 10, nieodebranych połączeniach od niego. Nie  miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. W końcu się podniosłam i wyszłam na przedpokój. Panowała idealna cisza. Pit musiał wyjść już na trening. Weszłam do kuchni bo umierałam z głodu. Na stole leżała kartka „ Wyszedłem już na trening. Samochód zostawiam pod blokiem. Lodówka pełna, częstuj się :)”. Zrobiłam sobie stos kanapek i włączyłam telewizor. Po godzinie byłam już gotowa do wyjścia. Napisałam na odwrocie kartki wielkie „dziękuję” i wyszłam z mieszkania. Zostawiłam klucze pod wycieraczką i ruszyłam w stronę samochodu. Stał zaparkowany na wprost bloku. Po 4 godzinach byłam w Bełchatowie. Podjechałam pod supermarket, w którym zawsze robiłam zakupy. Po chłopakach z Rzeszowa na pewno nasza lodówka świeciła pustakami.
- Luśka! – usłyszałam za sobą. Serce mi na chwilę stanęło. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha. Westchnęłam i odwróciłam się. W moim kierunku szedł Adam z Zosią.
- Cześć – przywitałam się. Musiałam się bardzo wysilić, żeby mój głos, choć w małym stopniu wydał się uprzejmy.
- Po raz kolejny spotykamy się w sklepie, to musi być przeznaczenie – zachwycił się.
- Też tak myślę. – nie przeznaczenie tylko pech, pomyślałam.
- Jak Wam się układa z Bartkiem, zerwaliście już? – spytała Zosia. Zaraz chyba zrozumiała jak to zabrzmiało – Nie zrozum mnie źle, po prostu z tego co widziałam, nie nadawaliście na tych samych.. falach – dodała szybko. – Widać, że on jest otwarty, pogodny, radosny.. a ty.. – przerwała.
- A ja co? – oburzyłam się.
- No wiesz.. jesteś taka zamknięta w sobie, skryta. – powiedziała, uśmiechając się do mnie przyjaźnie.
- Nie, nie zerwaliśmy – odpowiedziałam stanowczo. – Układa nam się bardzo dobrze,  a Bartek kocha we mnie moją skrytość. A teraz wybaczcie, ale śpieszę się. – dodałam. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w przeciwnym kierunku. Co za ludzie? Dlaczego nie spotkałam kogoś, kto poprawił by mi humor? Westchnęłam zdenerwowana i wróciłam do robienia zakupów. Nagle ktoś wjechał we mnie z impetem wózkiem.
- Au – pisnęłam, czując jak rączka od mojego wózka wbija mi się w brzuch. Podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego bruneta, który patrzył na mnie ciemno brązowymi oczami.  
- Przepraszam –  powiedział szybko– Pomimo tego, że to ty we mnie wjechałaś - uśmiechnął się zawadiacko.
- Słucham? – popatrzyłam na niego, marszcząc brwi.
- Nie trzymałaś się swojej strony – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To ma być jakiś sposób na podryw?
- Nie podrywam cię – popatrzył mi prosto w oczy.
- I dobrze – odpowiedziałam stanowczo, wymijając go.
- Nie przedstawisz się nawet? – spytał, gdy byłam już za nim.
- Nie widzę takiej potrzeby. – krzyknęłam, żeby mnie usłyszał i ruszyłam dalej. Ostatnie czego potrzebowałam teraz, to flirt z jakimś idiotą, wyrywającym w tak żałosny sposób, dziewczyny w sklepie. Wyszłam obładowana zakupami. Po 20 minutach byłam już pod mieszkaniem. 
- Jestem – krzyknęłam. Na przedpokój wyszedł Bartek, owinięty ręcznikiem. Zapomniałam, że może chodzić.
- Tak szybko wróciłaś? – spytał. W łazience ktoś puścił wodę pod prysznicem.
- Idziesz? – usłyszałam głos jakiejś kobiety. Spojrzałam pytająco na Bartka, który zrobił się cały czerwony. 

_______
To już 25 rozdział :) Może chcecie,  żebym coś zmieniła, dodała? :) Jeśli macie jakieś propozycje, sugestie piszcie w komentarzach :)

2 komentarze:

  1. Ekstra rozdzialek :D Nie musisz nic zmieniać wszystko jest ekstra :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieje się, oj dzieje i to dużo :D Ciekawi mnie czy między Luśką, a Bartkiem zacznie się w końcu coś dziać. xD

    OdpowiedzUsuń