piątek, 1 lutego 2013

Rozdział II



- Proszę wejść - odpowiedziałam, słysząc pukanie do drzwi gabinetu.
- Dzień dobry, Jacek Nawrocki. - przywitał się ze mną, po czym zmierzył mnie od stóp do głów, nie ukrywając swojego zdziwienia.
- Alicja Staszewska, witam. Bardzo się cieszę, że mogę w końcu pana poznać. - powiedziałam jednym tchem. Trener SKRY w moim gabinecie!
-Mi również jest ogromnie miło. Prawdę mówiąc, wyobrażałem sobie panią zupełnie inaczej - Nie wątpię.. pomyślałam - Wiele dobrego o pani słyszałem i mam nadzieję, że zaopiekuję się pani naszym Bartkiem.
- Właśnie porozmawiajmy o Bartku. Co się stało z jego kolanem?
- Cóż, uraz jest dość poważny, uszkodził staw kolanowy. Jego lekarz powiedział, że niezbędna będzie rehabilitacja i to długotrwała, a nam zależy, żeby była ona jak najkrótsza.
- Zdaję pan sobie sprawę z tego, że leczenie stawów kolanowych po urazach może trwać wiele miesięcy? - przerwałam mu natychmiast - Zbyt krótkie, albo niedokończone może mieć bardzo przykre konsekwencję.
- Ależ oczywiście! Nie chodzi mi o to, żeby pani je skracała, tylko o to, żeby pani jak najszybciej wyleczyła jego kolano. Moim zdaniem, jak i całej grupy naszych szkoleniowców, jest pani jedną z niewielu osób, które mogą tego dokonać. Słyszeliśmy o przypadkach, w których osoby leczone przez panią w zaskakująco szybkim tempie wróciły do pełni sił.
- Powiedzmy, że podejmę się tego.. Kiedy miałabym zacząć? I jak to w ogóle miałoby wyglądać?
- Bartek wraca do Bełchatowa w przyszłym tygodniu. Widzi pani, bardzo zależy nam i oczywiście samemu Bartkowi, żeby pozostał w tym Bełchatowie na okres leczenia. - powiedział nieco skrępowany.
-  Ale do Bełchatowa z Warszawy jest około 160 km, czyli przy codziennych zabiegach, każdego dnia musiałabym poświęcać 4 godziny na samą jazdę. - powiedziałam. To nie miało żadnego sensu. Niby jak miałabym tak żyć?
- Dlatego, proponujemy, żeby pani przeprowadziła się do Bełchatowa na czas rehabilitacji, oczywiście pokryjemy wszystkie koszty. A w związku z taką nie wygodnością proponujemy również podwójną zapłatę za całą rehabilitację. - powiedział powoli i wyraźnie ostatnie zdanie, żeby dotarło do mnie ile pieniędzy za to dostanę.
- Miałabym się przeprowadzić do Bełchatowa? - spytałam zszokowana - Ale ja tu mam pracę, dom, znajomych...
- Rozumiem, że pani ma wątpliwości. Chcielibyśmy, aby pani została prywatną rehabilitantką Bartka, przynajmniej na czas leczenia.
- Cóż, musze się nad tym zastanowić, zaskoczył mnie pan. - powiedziałam nadal mocno zszokowana.
- Rozumiem, jeśli pani podejmie decyzję, proszę o jak najszybszy kontakt, bo w razie odmowy będziemy szukać kogoś innego, choć nie ukrywam, że bardzo byśmy chcieli, żeby to była pani.
- Postaram się jak najszybciej dać panu odpowiedź.
- Do zobaczenia, mam nadzieję. - powiedział na pożegnanie.
- Do widzenia. - Odpowiedziałam, patrząc jak wychodzi. No tego to się w ogóle nie spodziewałam.. Miałabym się wyprowadzić z Warszawy na kilka miesięcy? Ale ja tu mam przyjaciół, pracę! Spojrzałam na zegarek, dochodziła 19.. O Boże.. byłam umówiona z dziewczynami!

***

- Tak już dojeżdżam, wiem, że czekacie, ale zaraz będę pod klubem – próbowałam przekrzyczeć Lilkę.
- Jak zwykle.. czekamy na ciebie już pół godziny! – krzyczała mi wprost do ucha.
- Coś mnie zatrzymało, opowiem wam wszystko jak dojadę. Do zobaczenia, za chwile. – odpowiedziałam i się rozłączyłam. Ciągle myślałam o propozycji Nawrockiego.. A może zaryzykować? Eh, muszę pogadać z dziewczynami, one na pewno mi doradzą. Podjechałam pod klub, przed wejściem zobaczyłam kilkunastu, młodych chłopaków, no ładnie zacznie się. Nie musiałam długo czekać… „Cześć piękna, dokąd idziesz?” , ,, Mogę postawić ci drinka?”. Nigdy nie odpowiadałam na tego typu zaczepki, przyzwyczaiłam się już do nich. Mój wygląd był moją największą zaletą, a zarazem największym przekleństwem.
- Jestem już, przepraszam za spóźnienie ale jak wam coś opowiem to padniecie! – jak tylko usiadłam zaczęłam się usprawiedliwiać bo inaczej czekałaby mnie półgodzinna awantura.
- No lepiej, żeby to naprawdę było coś ważnego. – odpowiedziała mi Lilka, gotowa w każdej chwili zrobić mi wykład na temat używania zegarka.
- Spotkałam się dzisiaj z Jackiem Nawrockim, tak trenerem Skry – odpowiedziałam na nieme pytanie Natki- Zaproponował mi rehabilitację jednego z zawodników, zgadnijcie kogo.. – dodałam z uśmiechem.
- Proszę Cię powiedz, że Winiara lub nie.. Wlazłego, albo Alka! – Natka zaczęła wymieniać po kolei każdego z zawodników, nie mogła zdecydować się, którego chciała by najbardziej.
- Dobra, nie zgadniecie. Bartek Kurek. – powiedziałam szczerząc się jak głupia.
- Taa.. jasne, żart Ci się nie udał bo wiemy, że on teraz gra w Rosji – Lilka odpowiedziała mi z wyrazem triumfu na twarzy.
- Grał.. od przyszłego sezonu znów będzie w Bełchatowie. Ma poważną kontuzję kolana i trener chce żebym to ja się nim zajęła. – nie mogłam się powstrzymać i pokazałam język Lilce.
- No nie wierze! Ale z ciebie szczęściara! Kiedy przyjeżdża do Warszawy poznasz nas z nim? Błagam! – Natka złożyła ręce i patrzyła na mnie miną kota ze Shreka, co wychodziło jej naprawdę nieźle.
- No i tu jest problem. Rehabilitacja miała by się odbyć w Bełchatowie, czyli musiałabym się przeprowadzić – dziewczyny natychmiast przestały się uśmiechać.
- I co teraz? – zapytała Natka – Zgodzisz się?
- Nie wiem.. nie mam pojęcia co mam robić.. pomóżcie mi.. – powiedziałam błagalnym tonem.
- Ja bym zaryzykowała - odpowiedziała mi Lilka z pełną powagą. – W Polsce osiągnęłaś dużo, zawsze chciałaś wyjechać, a rehabilitacja reprezentanta Polski, ułatwiłaby ci start w USA.. Bełchatów jest tylko dwie godziny drogi stąd, będziemy Cię odwiedzać. A w każdej chwili możesz zrezygnować.
- A jak się zakochacie w sobie, weźmiecie ślub i będziecie mieli dzieci.. Dziewczyno, możesz być żoną siatkarza ! – cała Natka.. już się rozmarzyła.
- Po pierwsze to będzie mój pacjent, wiesz dobrze jaki mam stosunek do pacjentów, nawet tych seksownych.. – taka była prawda, nie patrzyłam na pacjentów.. w ten sposób – Po drugie, obiecałam sobie, że więcej nie będę się umawiać ze sportowcami. A tak w ogóle to on ma przecież dziewczynę. Wiecie co, Lilka ma racje, nie zaszkodzi spróbować. – powiedziałam, nadal zastanawiając się co powinnam zrobić. Gdy nagle poczułam wibrację w torebce, która leżała koło mnie.
- Kto dzwoni? – spytała Lilka, nie odpowiedziałam jednak, na wyświetlaczu pojawił się jakiś nieznany numer, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham..
- Cześć, tu Bartek Kurek – usłyszałam w telefonie i zaniemówiłam.



1 komentarz:

  1. Świetny<33 Co prawda od niedawna zaczęłam śledzić twój blog, ale jest świetny! Zapraszam odo mnie: http://zsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń