poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział V



Bartek zastanawiał się czy iść za nią, czy zostać ze mną. Stał podparty na kulach, nie wiedząc co się dzieję.
- Mówiłeś, że nie ma nic przeciwko! - szepnęłam, patrząc na niego z wyrzutem.
- Bo nie miała, rozmawialiśmy o tym i też uznała, że tak będzie najlepiej. - usprawiedliwił się szybko.
- Ja się mogę przenieść do hotelu, nie ma problemu. Idź z nią pogadaj. Zostawię was samych. - powiedziałam.
- Nie musisz wychodzić.
- Muszę. - powiedziałam stanowczo i wyszłam z mieszkania.

Oczami Bartka..

O co jej chodzi? Przecież się zgodziła.. Wszedłem do kuchni, stała przodem do okna, patrząc jak Luśka wsiada do samochodu.
-Co to było? – zapytałem.
-Co to było?! Naprawdę nie wiesz co to było? To jest ta twoja rehabilitantka z którą masz zamieszkać?!- gdyby mogła zabijać wzrokiem, już byłbym martwy.
- No przecież Ci ją przedstawiłem, zgodziłaś się żeby tu zamieszkała – nigdy nie zrozumiem kobiet..
- Bo inaczej wyobrażałam sobie jedną z najlepszych rehabilitantek w kraju! – nadal krzyczała – Myślałam, że to będzie starsza kobieta, której może być ciężko tutaj dojeżdżać, a nie.. – słów jej zabrakło – Ile ona ma w ogóle lat?
- Z tego co wiem to 26.. – powiedziałem, bojąc się jej reakcji.
- O pięknie! Czyli jest w twoim wieku.. Nie ma mowy, żeby ona tutaj mieszkała. Najlepiej będzie jak znajdziesz sobie innego rehabilitanta, a i wolałabym, żeby to był mężczyzna – powiedziała już spokojniej.
- Co? – teraz to ja się zdenerwowałem – Mam ją teraz wysłać z powrotem do Warszawy? –spytałem zszokowany - Zostawiła wszystko i przyjechała, żeby mi pomóc, a teraz mam jej powiedzieć, żeby wracała bo moja dziewczyna mi nie ufa?! – prawie krzyczałem z nerwów.
- Przecież wiesz, że ci ufam – powiedziała lekko zawstydzona.
- No właśnie, sądzę, że mi nie ufasz skoro myślisz, że mógłbym Cię zdradzić – powiedziałem już łagodniej – Kochanie.. – westchnąłem, siadłem na krześle i złapałem ją za ręce – Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Luśka to jedynie moja rehabilitantka. Chcę wrócić jak najszybciej na boisko, a ona może mi w tym pomóc. – powiedziałem patrząc jej prosto w oczy – Nie wiem dlaczego się martwisz, jesteś dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie i to się nie zmieni, tylko dlatego, że będę mieszkał z blond pięknością – dodałem z uśmiechem.
- Głupek – ona też się uśmiechnęła i mnie pocałowała.
- Mogę ci ufać? – spytała.
- Tak – odpowiedziałem, przytulając ją.
- Idziemy coś obejrzeć? – spytała, tak jakby nie było, żadnej kłótni.
- Dobra, ale ja wybieram.
Poszliśmy do pokoju i włączyliśmy mój ulubiony film. Ulżyło mi, że wszystko się wyjaśniło. Muszę przeprosić Luśkę, musiała się okropnie poczuć, ale na razie nie chciałem o tym myśleć. Za kilka godzin Asia ma pociąg, muszę się nią nacieszyć. Przytuliłem ją i wspólnie oglądaliśmy „Gorączkę”.

Oczami Luśki..

Co on sobie myślał.. Zaprasza mnie do siebie, chociaż jego dziewczynie to nie pasuje? Faceci.. Dlatego nie przeszkadza mi to, że jestem sama. Jeśli będę miała za mało problemów, to znajdę sobie faceta. Korzystając z okazji pojechałam zwiedzić
najstarszy kościół w Bełchatowie. Słyszałam, że jest piękny i nie zawiodłam się, gdy dojechałam na miejsce. Stałam i obserwowałam gmach budynku. Chciałam zrobić kilka zdjęć, gdy nagle usłyszałam za sobą męski głos.
- Przepraszam, ale tu nie wolno robić zdjęć – odwróciłam się, stał za mną wysoki brunet z piwnymi oczami i promiennie się uśmiechał.
- Rozumiem, że tylko ty możesz je tutaj robić – powiedziałam, pokazując aparat, który miał zawieszony na szyi.
- Chcesz to ci je potem pokażę. Tak w ogóle to Adam jestem – wyciągnął rękę.
- Ala, ale wszyscy mówią mi Luśka – powiedziałam z uśmiechem.
- A więc Luśka, nie widziałam Cię wcześniej tutaj. Bełchatów naprawdę musi być duży. Nie mógłbym cię przegapić – patrzył na mnie, tak, że od razu się zorientowałam, że mu się podobam.
- Przyjechałam dzisiaj – i może dzisiaj już wyjadę, pomyślałam – będę tutaj prawdopodobnie pracować przez jakieś 2 miesiące.
- O, a czym się zajmujesz? – spytał z wyraźnym zainteresowaniem.
- Rehabilitacja.
- Nie żartuj, ja też – powiedział, jeszcze bardziej się uśmiechając, a myślałam, że to nie możliwe – Pracuję tutaj w przychodni. – dodał. – Hmm.. może się spotkamy, jeśli masz czas kiedyś?
- Wiesz co, nie wiem nawet czy tu zostanę, ale daj mi swój numer, jak znajdę trochę czasu to się odezwę.
- Ok, ale ty też mi podaj swój, tak na wszelki wypadek – dodał z uśmiechem.
Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy. Całkiem miły i przystojny facet. Popatrzyłam na zegarek, była już 18, no to czas wracać.
Przed drzwiami do mieszkania wzięłam głęboki oddech. Już w przedpokoju, zmierzyłam się twarzą w twarz z Asią i Bartkiem. Stanęłam czekając, aż któreś z nich zabierze głos.
- Chciałam cię przeprosić – powiedziała Aśka - po prostu mnie zaskoczyłaś, inaczej sobie ciebie wyobrażałam – kątem oka zauważyłam, że Bartek się uśmiecha.
- Nie, no nic się nie stało, rozumiem. – odpowiedziałam przyjaźnie.
- Ja już się będę zbierać, za pół godziny mam pociąg i zamówiłam już taksówkę.
- Chcesz, to cię mogę zawieźć, porozmawiamy i lepiej się poznamy – zaproponowałam
- Nie chcę ci robić kłopotu.
- To żaden kłopot, chodź – dodałam zachęcająco . Poczekałam, aż się pożegna z Bartkiem i wyszłyśmy obie z domu.
- Długo jesteście razem? – zapytałam, gdy siedziałyśmy już w samochodzie.
- Pół roku, poznaliśmy się na meczu, na którym byłam z koleżanką. Nie interesuję się siatkówką, w ogóle nie przepadam za sportem. Bartkowi, spodobało się we mnie chyba to, że go nie rozpoznałam. Prawdę mówiąc, zrobiłam to specjalnie. Słyszałam, że znanym osobom, imponuję to, że są przez kogoś nie rozpoznawalne. Jak widać opłacało się. – skończyła - A Ty masz kogoś?
- Nie, teraz nie. Rozstałam się kilka miesięcy temu z chłopakiem po 2 latach związku – powiedziałam, co wyraźnie jej się nie spodobało – a teraz chcę być sama. – dodałam szybko.
Resztę drogi, przejechałyśmy w milczeniu. Nie wiedziałam co mam o niej myśleć, wiedziałam, że przyjaciółkami na pewno nie zostaniemy. Odwiozłam ją na dworzec i wróciłam do mieszkania. Gdy weszłam do pokoju, gdzie siedział Bartek, aż zaniemówiłam.
- Jak w ciągu niecałych 30 minut udało Ci się zrobić taki bałagan? – zapytałam
- A, nie przejmuj się tym , posprzątam – dodał z uśmiechem.
- Z tą nogą? Chciałabym to widzieć. – rozejrzałam się po pokoju, był w takim stanie, że nie wiedziałam od czego zacząć.
- Nie musisz sprzątać, poradzę sobie – powiedział, kuśtykając do mnie. Popatrzyłam na niego takim wzrokiem, że bez większego gadania sobie siadł.
- Wiesz, tak sobie pomyślałem, że skoro mamy razem mieszkać, pasowałoby się lepiej poznać. Zamówię pizzę. W lodówce jest piwo, jeśli chcesz. – zaproponował.
- W sumie, czemu nie.
Zapowiadał się naprawdę miły wieczór.

2 komentarze: