niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział IX

- Zostawił mnie. - powiedziała Natka, nadal stojąc na klatce schodowej.
- Filip? - zapytałam z niedowierzaniem. - Boże, wchodź. - zaprosiłam ją do domu. Przytuliła się do mnie, jeszcze bardziej płacząc. Bartek bezgłośnie pokazał, że będzie w salonie. Weszłyśmy do mojego pokoju. - Co się stało? - spytałam, nie bardzo wiedząc co się dzieję.
- On.. on.. zostawił mnie - mówiła nie wyraźnie.
- Pokłóciliście się? 
- Nie.. Pamiętasz jego byłą dziewczynę? - zapytała
- No ta niska, ruda.. - próbowałam przypomnieć sobie jej imię.
- Taak, oni zerwali, przed tym jak wyjechała do Londynu - powiedziała, pociągając nosem. - Potem, zaczął się ze mną spotykać, mówił, że do tamtej już nic nie czuje.. - przerwała, a ja czekałam, aż się uspokoi. - I ona.. ona wróciłam tydzień temu do Polski, spotkali się i.. - nie mogła nic więcej powiedzieć.
- Rzucił Cię dla niej? - spytałam, nie mogąc w to uwierzyć. Natka skinęła głową - Boże...
- Luśka, co ja mam robić? Ja go kocham.. - powiedziała.
- Natka, jeśli cię  zostawił dla tej dziewczyny, to naprawdę nie był ciebie wart, ona ci do pięt nie dorasta - mówiłam szczerze. Jak Filip mógł zostawić ją dla niskiej, rudej, piegowatej dziewczyny z krzywymi nogami? Byłam na niego tak wściekła, że gdyby był w pobliżu to nie ręczyłabym za siebie - Jesteś młoda, piękna znajdziesz sobie kogoś, kto na ciebie zasługuje. Tego kwiatu jest pół światu. - powiedziałam, uśmiechając się.
- Może to moja wina? Gdybym się bardziej starała, może by został ze mną - no tak, typowe zachowanie porzuconej dziewczyny, czyli obwinianie niepotrzebnie samej siebie.
- Przestań, byliście idealną parą. To chyba lepiej, że stało się to teraz, niż za 10 lat, kiedy bylibyście małżeństwem. Znajdziesz sobie kogoś z kim będziesz szczęśliwa. A o nim musisz zapomnieć.  Widocznie, tak musiało być. - powiedziałam. Natka się trochę uspokoiła.
- Luśka.. ja planowałam z nim przyszłość, chciałam mieć dzieci. Uwierzyłam, że nic już do tej Kaśki nie czuję. A dzisiaj przychodzi do mnie i mówi, że spotkał się z nią i że chyba nadal coś do niej czuję! Wiesz jak się poczułam? - znowu zaczęła płakać.
- Wyobrażam to sobie. Pamiętasz jak mnie Wojtek zdradził? Czułam się podobnie, ale w końcu zdałam sobie z tego sprawę, że widocznie tak miało być i że zasługuję na kogoś lepszego. Ty też musisz to zrozumieć.
- Staram się Luśka, naprawdę, ale to boli! - powiedziała, płacząc.
- Wiem, że potrzeba czasu. Wiesz co.. zostań u mnie na parę dni. Jutro pójdziemy do klubu, może poznamy kogoś fajnego. - zaproponowałam
- Nie mam ochoty na zabawę. Chce leżeć sama w łóżku i płakać.
- Natka wiesz, że to jest najgorsze rozwiązanie. Musisz o tym jak najszybciej zapomnieć.
- Wiem, ale naprawdę nie mam ochoty ruszać się nigdzie z domu. - powiedziała stanowczo
- Dobra, to zostaniesz tu w piątek sama bo my idziemy na grilla do Winiara - czekałam na jej reakcje.
- Będzie grill u Winiara? - spytała już innym głosem.
- No mamy zaproszenie i pomyślałam, że też byś chciała wpaść, ale skoro wolisz zostać w łóżku to nie będę cię ciągnąć na siłę - powiedziałam obojętnie.
- Wiesz, może jednak pójdę - powiedziała, ocierając łzy.
- No to super. A co z Lilką, gdzie ona w ogóle jest? - spytałam. Dziwne, że nie przyjechały razem.
- Pojechała w góry z Sebą i jego kolegami. Też miałam jechać, ale nie mogłam się wyrwać z pracy.
- Aa.. Ej a może coś obejrzymy, jak za starych dobrych czasów? Piwko i komedia? - zaproponowałam z uśmiechem.
- Czemu nie.. - zgodziła się z wymuszonym uśmiechem. Poszłam do kuchni, wzięłam z lodówki 2 piwa i zrobiłam popcorn. Zaczęliśmy oglądać Kac Vegas. Natka w połowie filmu zasnęła. Nie chciałam jej budzić, więc wyłączyłam film i przykryłam ją kocem. Wyszłam z pokoju, owinięta drugim. Bartek siedział w salonie na kanapie i oglądał mecz piłki nożnej.
- Co z nią? - spytał, wyraźnie zainteresowany.
- Zasnęła. Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli zostanie tutaj przez kilka dni? - zapytałam. - Wiem, że sobie poradzi, w końcu jest psychologiem, ale Lilki nie ma w Warszawie, nie chce zostawiać jej samej. - dodałam
- Nie ma sprawy - odpowiedział, bez namysłu - Może zostać tu ile tylko chce.
- Dzięki - uśmiechnęłam się. - Smakował kurczak? - zapytałam
- I to bardzo, brakowało mi tego.
- No to się cieszę. Mogę posiedzieć z tobą? Nie chce mi się jeszcze spać.
- Pewnie, siadaj - zrobił mi miejsce. Usiadłam koło niego i przykryłam go kocem.
- Co się tak właściwie stało? - zapytał - Oczywiście, jeśli nie chcesz to nie mów.
- Chłopak ją rzucił. - powiedziałam i znów ciśnienie mi się podniosło. - Nadal nie mogę w to uwierzyć, jak dla mnie byli idealną parą.
- No to czemu ją zostawił?
- Jego była dziewczyna, tydzień temu wróciła do Polski, spotkali się i .. no wiesz, uczucie wróciło. - powiedziałam.
- No to wyobrażam sobie co ona teraz musi czuć. - powiedział, widać było, że jego też coś gnębi.
- Stało się coś? - zapytałam.
- Nie wiem co się dzieję z Aśką... Wydaje mi się, że już jej na mnie nie zależy. Nie ma dla mnie czasu nawet przez telefon. Ważniejsze są dla niej imprezy. W ogóle nie interesuję się co u mnie. Nie wiem co mam robić.. - wyrzucił to z siebie.
- Może porozmawiaj z nią? Powiedz jej co czujesz, jak to wszystko odbierasz. - doradziałam mu.
- Tak zrobię, tylko kiedy? Ja nie mogę jechać do niej bo nie przerwę rehabilitacji, a ona w ten weekend nie może. - powiedział załamany
- No to jak nie w ten, to w następny. Powiedz, żeby przyjechała bo chcesz z nia porozmawiać, powinna zrozumieć. A w piątek pójdziemy do Winiara i się trochę rozerwiesz - uśmiechnęłam się. - Myślisz, że będzie miał coś przeciwko temu, żebyśmy wzięli ze sobą Natkę? - zapytałam
- Winiar? No co ty. Dla niego im więcej ludzi tym lepiej. - odpowiedział.
- No to super. Dobra, idę spać. - powiedziałam, zmęczona.
- Dobranoc.
Poszłam się kąpać, jedyne o czym teraz marzyłam to gorąca kąpiel.

Następnego dnia obudził mnie telefon.
- Słucham - powiedziałam, zaspanym głosem.
- No cześć Luśka, obudziłem cie? - usłyszałam wesołego Winiara.
- Tak - powiedziałam oburzona
- Wybacz, nie chciałem.
- Serio? - popatrzyłam na zegarek - No to co jest tak ważnego, że dzwonisz do mnie o 6 rano?
- W sumie to nic - zaśmiał się - chciałem się tylko upewnić, że wpadniecie jutro na tego grilla.
- A właśnie - przypomniałam sobie - Słuchaj, bo przyjechała do mnie przyjaciółka i zostanie na kilka dni, miałbyś coś przeciwko, żeby też przyszła? - spytałam
- No co ty - powiedział natychmiast - Im więcej ludzi tym lepiej - uśmiechnęłam się do siebie, przypominając sobie, że to samo wczoraj mówił Bartek. - Mam do was prośbę, wiem, że powinienem porozmawiać o tym raczej z Bartkiem, ale jak już gadamy.. - wytłumaczył się - Chodzi o to, że zaprosiłem też chłopaków z reprezentacji. I tak, chcieli przyjechać, odwiedzić Bartka, więc pomyślałem, że to idealna okazja.
- To świetnie! - sprawił, że rozbudziłam się całkowicie.
- No właśnie, tylko, że u mnie w domu nie zmieszczą się wszyscy i mam prośbę, czy kilku nie mogło by przenocować u Was.
- A ilu konkretnie miałoby tu spać? - spytałam
- Trzech, może czterech. Dacie radę ich jakoś upchnąć? - spytał z nadzieją.
- Pomieścimy się, spokojnie - odpowiedziałam - Ale muszę porozmawiać jeszcze z Bartkiem w końcu to jego mieszkanie.
- Ok, ok. A może wpadniecie dzisiaj na trening? Weź koleżankę, chętnie ją poznam. - zaproponował.
- Dobra, spytam ich i jak coś to wpadniemy - powiedziałam. - Winiar, skąd ty masz w ogóle mój numer? - spytałam. Nie przypominałam sobie, żebym mu go podawała.
- Z internetu. Masz go podanego w razie nagłych przypadków - powiedział, śmiejąc się. - Stwierdziłem, że o 6 rano mogę go wykorzystać.
- Bardzo śmieszne, przez ciebie będę teraz niewyspana. Wielkie dzięki - powiedziałam, też się śmiejąc.
- Zawsze do usług, muszę kończyć Oli mnie woła, żebym mu zrobił śniadanie. Do zobaczenie na treningu. - pożegnał się i rozłączył. Próbowałam zasnąć, ale bez skutku więc o 7 wstałam i poszłam się ogarnąć. Był ładny, ciepły poranek, więc zdecydowałam się na krótkie, jeansowe szorty, białą bokserkę i różowo-białe trampki. Zrobiłam śniadanie i czekałam, aż moi współlokatorzy się obudzą. Pierwsza wstała Natka, weszła z podpuchniętymi oczami do kuchni.
- Cześć - powiedziała zaspana.
- Wyglądasz okropnie.
- Dziękuję, już zapomniałam jak miło potrafisz witać się ludźmi - odpowiedziała z ironią.- O Boże, rzeczywiście - krzyknęła przerażona, gdy zobaczyła swoje odbicie w mikrofalówce.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Lepiej. Muszę zająć się czymś innym, żeby o tym nie myśleć. Co robimy dzisiaj?
- Co powiesz na oglądanie treningu Skry? Potem możemy iść na zakupy - powiedziałam z uśmiechem, wiedząc, że jej się to spodoba.
- Wiesz, że jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie? - spytała, podekscytowana.
- Wiem, wiem, a teraz idź się kąpać, bo nie mogę na ciebie patrzeć. - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, a ona pokazała mi język.
- Dzień dobry - Bartek wszedł do kuchni z uśmiechem na twarzy, gdy Natka puściła wodę pod prysznicem.
- No cześć - przywitałam się - Siadaj. Zrobię ci herbatę, jak chcesz to weź sobie kanapki, zrobiłam dla wszystkich.
- Ok, wyspałaś się?
- Nie - powiedziałam oburzona - Winiar obudził mnie o 6.
- Winiar? Co chciał? - spytał zaskoczony. Opowiedziałam mu wszystko. Tak jak myślałam na wszystko się zgodził. Po 20 minutach, Natka wyszła z łazienki, owinięta samym ręcznikiem i stanęła w drzwiach kuchni.
- O Boże - pisnęła, widząc Bartka i uciekła do pokoju, na co ja wybuchłam śmiechem. - Przepraszam, myślałam, że jeszcze śpisz - krzyknęła.
- Nie martw się, Luśkę widziałem w bieliźnie. - od razu przestałam się śmiać. Bartek spojrzał na mnie z satysfakcją.
- Weź sobie coś ode mnie - zawołałam. Po 5 minutach weszła do kuchni zarumieniona. - Zrobiłam ci kanapki i herbatę.
- My się jeszcze nie poznaliśmy, Bartek jestem - uśmiechnął się do niej, na co ona jeszcze bardziej poczerwieniała. - Miło cie poznać.
- Natka. - odpowiedziała szybko. - Nie masz nic przeciwko temu, żebym tu została do niedzieli? - spytała skrępowana.
- Nie no co ty, możesz zostać ile będziesz chciała.
- No a jutro będziemy mieć kolejnych gości - powiedziałam do niej. - Chłopaki z reprezentacji tu przenocują.
- Pomieścimy się?
- Jakoś damy radę. Dobra, jedz szybko i wychodzimy.
Bartek poszedł się ogarnąć i po godzinie, dojechaliśmy pod halę.
- Cześć - krzyknął Plina, który zauważył nas pierwszy. Wszyscy zgromadzili się wokół nas.
- To jest Natka. - przedstawiłam ją. 
- Cześć - powiedziała, uśmiechając się szeroko. Chłopaki, przywitali się z nią i wrócili do treningu. Zajęliśmy miejsca na trybunach i oglądaliśmy. Bartek, patrzył ze smutkiem na boisko. Widać było, że chciałby móc wejść i pograć z nimi.
- Nie martw się, już wkrótce ty też będziesz trenował. - powiedziałam do niego cicho.
- Luśka.. Muszę ci coś powiedzieć.. - powiedział, zawstydzony.
- Co takiego?
- No bo.. jak ćwiczymy, to ja ci mówię, że nie boli, a to boli i to coraz bardziej.. - powiedział, nie patrząc mi w oczy.
- Że co? - spytałam zszokowana. - Bartek, nie powinno cię już boleć, przy zginaniu! Coś musi być nie tak! Zbieraj się, jedziemy do lekarza..

2 komentarze: