sobota, 2 lutego 2013

Rozdział III



- Yyy.. Cze, cześć – zająkałam się.
- Dostałem twój numer od trenera, mówił, że masz się zastanowić nad tym, czy zostać moją rehabilitantką. - powiedział z taką swobodą jakby rozmawiał z przyjaciółką, którą zna od dziecka.
- Yyy.. tak, to znaczy.. nie spodziewałam się tego, że będę musiała przeprowadzić się do Bełchatowa.. - udało mi się jakoś wydukać to jedno, krótkie zdanie. Co się ze mną dzieje?
- Wiem, że to dla ciebie niewygodne, ale zapewniam cie, że będę starał się umilać ci ten czas tutaj.
- Ale to nie takie proste. Tu mam pracę, dom, znajomych - popatrzyłam na dziewczyny, które siedziały jak na szpilkach, nie mogąc uwierzyć, że właśnie rozmawiam z Bartkiem Kurkiem. - musiałabym to wszystko zostawić na kilka miesięcy.
- Rozumiem - powiedział ze smutkiem w głosie - ale będę nalegał dopóki się nie zgodzisz. Naprawdę to dla mnie ogromnie ważne żebyś to była ty. - powiedział z powagą. – Chce jak najszybciej móc wyjść na boisko, a z tego co wiem to jesteś jedną z nielicznych osób, która może mi pomóc. - dodał.
- Zgadzam się. - wypaliłam, raz się żyje. Natka z emocji wstała i zaczęła podskakiwać, ciesząc się jak małe dziecko, które dostało ulubionego cukierka.
- Naprawdę? - spytał uradowany.
- Tak, nie zaszkodzi spróbować. - odpowiedziałam, nadal nie wierząc, że właśnie się zgodziłam.
- Super! - krzyknął do telefonu - Wiedziałem, że jak zadzwonię to mój urok wszystko załatwi. - powiedział.
- Tak, to na pewno ten twój urok - zaśmiałam się.
- Przyjadę do Bełchatowa w poniedziałek rano, więc możemy się już wtedy spotkać - zaproponował - a i przyjedź z walizkami prosto do mnie.
- Dlaczego? - spytałam lekko zdziwiona.
- Zobaczysz - odpowiedział tajemniczo - To do zobaczenia w poniedziałek - pożegnał się i rozłączył.
- AAAA, zostałaś rehabilitantką Kurka! - zawołała Natka, była tak szczęśliwa, że oczy jej się świeciły.
- No na to wygląda. - powiedziałam, nadal nie dowierzając w to co się przed chwilą stało.
- Bardzo dobrze zrobiłaś, będziemy cię odwiedzać - powiedziała z uśmiechem Lilka.
- Mnie czy Bartka? - zapytałam ze śmiechem. 
- Oczywiście, że Ciebie – Natka miała taki głos, że od razu wiedziałam, że kłamie.
- No nie.. - powiedziałam widząc trzech chłopaków zbliżających się do naszego stolika, już wcześniej zauważyłam, że na nas patrzą.
- Cześć – powiedział, ten najprzystojniejszy.
- Możemy się dosiąść i postawić pięknym paniom drinka? - zapytał drugi uśmiechając się, przy czym wyeksponował rząd śnieżnobiałych zębów.
- Pewnie - odpowiedziała Lilka, no tak niebieskooki blondyn z wystającymi kośćmi policzkowymi, jej ideał.
- Ja jestem Seba to jest Damian i Wojtek – przedstawił nam swoich kolegów wybranek Lilki, zajmując miejsce koło niej. 
- Lilka, miło mi. To Luśka i Natka - przedstawiła nas, posłałam im wymuszony uśmiech. Nie miałam najmniejszej ochoty z nimi teraz rozmawiać, ale wiedziałam, że Lilce wpadł w oko Seba.
Nawiązała się dość ciekawa rozmowa, gdy spojrzeliśmy na zegarek było już po 23.
- Może spotkamy się jutro co wy na to? - spytał z nadzieją Seba.
- Ja mam chłopaka, któremu na pewno się to nie spodoba. - powiedziała Natka
- Ja wyjeżdżam za tydzień na kilka miesięcy więc nie sądzę, żeby warto było zaczynać coś nowego- Damian wyraźnie posmutniał.
- No cóż, tylko ja jestem wolna i zostaję w Warszawie - dodała Lilka, niby od niechcenia.
- No to co? Jutro o 20 w tym samym miejscu? - spytał Seba i posłał jej powalający uśmiech.
- Pewnie – odpowiedziała obojętnie. Wow, zawsze podziwiałam ją za to opanowanie w stresujących sytuacjach.
- No to na razie. Miło było was poznać - pożegnał się, a reszta pomachała zawiedziona. 
- O Boże, mam randkę z takim ciachem!  - krzyknęła Lilka, po tym jak chłopaki wyszli z klubu.
- No niezły jest. - potwierdziła Natka - To co zbieramy się? Późno się robi, a ja jutro muszę wstać rano do pracy.
- Ok - zgodziłam się.
Wyszłyśmy na dwór, było ciepło postałyśmy jeszcze chwilkę przed samochodami, doradzając Lilce w co ma się ubrać na jutrzejsze spotkanie. Gdy dojechałam do domu było już po północy. Jedyne o czym marzyłam, to gorąca kąpiel. Weszłam do wanny i zaczęłam rozmyślać, czy na pewno dobrze zrobiłam zgadzając się na przeprowadzkę.

Ostatni tydzień w Warszawie minął mi na zamykaniu spraw w pracy, pakowaniu się i próbie załatwienia sobie lokum w Bełchatowie. Nie okazało się to takie proste, musiałam zarezerwować hotel dopóki czegoś sobie nie znajdę. Dopiero w niedziele, gdy wszystko było już gotowe urządziłam małą imprezę pożegnalną.
                - Jezu, jakie to dobre – zachwycał się Filip wcinając skrzydełka. Uwielbiałam tego człowieka. Idealnie pasowali do siebie z Natką. Oboje pozytywnie zakręceni, gdzie oni tam impreza. Byli ze sobą już 2 lata i nie wyobrażałam sobie tego, że Natka jest z kimś innym. Rozumieli się bez słów, a o poważnej kłótni nie było mowy. Naprawdę sama zazdrościłam jej takiego związku.
                - Przepyszne – poparł go Seba, który przyszedł z Lilką. Ich znajomość kwitła w najlepsze. Cieszyłam się ładnie razem wyglądali, a Seba to naprawdę świetny facet.
                - Cieszę się, Piotrek a Tobie nie smakuję? – zapytałam mojego przyjaciela, który odkąd przyszedł był jakiś markotny, a teraz grzebał widelcem w surówce.
                - Nie, nie, bardzo dobre…  Po prostu nie mam humoru – tyle to i ja wiedziałam. Znałam go od dziecka był mi prawie tak bliski jak dziewczyny. To właśnie dzięki niemu wierzę, że przyjaźń damsko-męska jest możliwa.
                - Piootruś nie smuć się – powiedziałam z uśmiechem, przytulając go – Nie wyjeżdżam na koniec świata, to tylko 2 godziny drogi stąd. Możesz mnie odwiedzić kiedy tylko będziesz chciał. – próbowałam go pocieszyć.
                - Wiem, wiem. – dodał markotnie
Włączyłam muzykę na fula i zaczęliśmy wszyscy tańczyć. Po pół godziny cała zadyszana wyszłam przewietrzyć się na balkon.
                - Możemy porozmawiać? – usłyszałam za sobą, gdy się odwróciłam zauważyłam nadal smutnego Piotrka.
                - Pewnie, że tak – odpowiedziałam z zachęcającym uśmiechem – wiesz dobrze, że mi możesz wszystko powiedzieć. – widać było od razu, że coś go gryzie.
                - Chodzi o to, że.. że ja Cię kocham –wyrzucił to z siebie
                - Piotruś ja też Cię kocham, wiesz o tym, wiec możesz powiedzieć mi o co chodzi.
                - Luśka, chodzi o to że ja się w Tobie naprawdę zakochałem. Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem i chce z Tobą spędzić resztę życia. Proszę Cię nie wyjeżdżaj. – powiedział patrząc mi prosto w oczy.
Tego się nie spodziewałam..

___
Dodałam szybciej bo go już skończyłam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz