sobota, 9 lutego 2013

Rozdział VIII


Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Nigdy więcej, nie spojrzę na alkohol. Podniosłam się i od razu tego pożałowałam. Nie dość, że zakręciło mi się w głowie, to jeszcze dostałam mdłości. Leżałam, tak przez 15 minut i próbowałam przypomnieć sobie jak dotarłam wczoraj do domu.
- O już wstałaś? - Bartek wszedł do pokoju ze śniadaniem na tacy.
- Głowa mi pęka, mów ciszej. - poprosiłam. - O nie! Weź to, jest mi tak nie dobrze, że nie przełknę nic. - nie chciałam nawet patrzeć na tosty. Wzięłam tylko sok i wypiłam go za jednym razem. - Bartek jak ja wróciłam do domu? Nic nie pamiętam.
- Może to i lepiej..
- Jak to? - zrobiło mi się jeszcze słabiej, bo znałam swoje możliwości po alkoholu
- No wiesz, byłaś bardzo.. - przerwał, zastanawiając się nad odpowiednim określeniem. -  odważna... Składałaś mi dwuznaczne propozycję - powiedział, poważnym głosem.
- Co? - zapytałam, przerażona. - Bartek, przepraszam ja .. - nie wytrzymał i uśmiechnął się w taki sposób, że od razu zorientowałam się, że żartuje - Wiesz co, bardzo śmieszne - rzuciłam w niego poduszką.
- To, za nasze pierwsze ćwiczenia, po zdjęciu gipsu - pokazał mi język - Nie, tak naprawdę, zachowywałaś się bardzo grzecznie. Nie masz się czym przejmować.  Miałem Ci mówić i mi wyleciało z głowy, moi rodzice dzisiaj przyjadą mnie odwiedzić - popatrzył na zegarek - no, powinni tu być za jakąś godzinę.
- CO? - krzyknęłam i zerwałam się na równe nogi. Zakręciło mi się w głowie i usiadłam.
- Spokojnie, możesz sobie leżeć, rodzice są bardzo.. wyrozumiali - powiedział z uśmiechem.
- Wezmę zimny prysznic, to zrobi mi się lepiej - zbierałam się do wstania. 
- Dobra - powiedział wychodząc - A i ładna, ta twoja czarna, koronkowa bielizna - dodał ze złośliwym uśmiechem, po czym zamknął drzwi.
- Co?! Widziałeś moją bieliznę?! - krzyczałam, wybiegając za nim.
- Sama mi ją pokazałaś - uniósł ręce do góry z miną niewiniątka.
- O Boże.. nigdy więcej.. - powiedziałam, wchodząc do łazienki.

Godzinę później rodzice Bartka zapukali do drzwi. Odświeżona, ubrana w kremową spódnice, biała bluzkę na ramiączkach i różowy sweterek, siedziałam w salonie na kanapie. Bartek przywitał się z cała rodziną i zaprosił ich dalej. Gdy weszli do pokoju, szybko wstałam.
- Mamo, tato to jest właśnie Lu.. Alicja, moja rehabilitantka. – przedstawił mnie. – A to moi rodzice.
- Alicja, miło mi państwa poznać – powiedziałam z uśmiechem.
- Nam również, Bartek mówił nam same dobre rzeczy o tobie– powiedział pan Kurek, uprzejmym głosem - Podobno w tobie jedyna nadzieja, żeby wrócił szybko na boisko.
- Ja mu tylko pomagam, to od niego zależy, jak intensywnie będzie ćwiczył, ale muszę go pochwalić, bo robi ogromne postępy. – powiedziałam patrząc na Bartka, który lekko się zaczerwienił.
- No to bardzo się cieszę.
- A mnie nie przedstawisz? – zapytał oburzony chłopiec. Poznałam go od razu. To właśnie z nim Bartek występował w reklamie.
- A tak, najważniejsza osoba w naszej rodzinie. Kuba, mój młodszy brat.
- Cześć. – powiedział, uśmiechając się tak szeroko, że pokazał wszystkie zęby.
- Cześć, jestem Luśka – podałam mu rękę, którą uścisnął. - Napiją się państwo czegoś? Kawy? Herbaty? - zapytałam
- Nie, nie rób sobie kłopotu.
- Ale to naprawdę żaden kłopot. - uśmiechnęłam się
- No to dwie kawy. - odpowiedziała mama Bartka.
- Mogę iść z tobą? - zapytał Kuba
- Pewnie.
- No to opowiadaj Bartuś co tam u Ciebie? – Widać było, ze stęskniła się za synem. Patrzyła na niego z uwielbieniem. Bartek, zaczął opowiadać jej co się u niego działo, odkąd przyjechał do Belchatowa, a ja wyszłam z jego bratem do kuchni.
- Chcesz coś do picia? - zapytałam z uśmiechem.
- Pepsi - odpowiedział
- Proszę - podałam mu szklankę - A ty nie powinieneś być teraz w szkole? Do której klasy chodzisz?
- Do 4 klasy podstawówki, a dzisiaj nie byłem w szkole bo chciałem przyjechać, zobaczyć Bartka - odpowiedział z zapałem  - Będziesz żoną Bartka? - zapytał poważnie.
- Jestem tylko jego rehabilitantką. - odpowiedziałam zaskoczona tym pytaniem.
- Kim? - spytał, nie rozumiejąc.
- Rehabilitantką. Ćwiczę z nim, żeby jego kolano było zdrowe i mógł wrócić do treningów. - wyjaśniłam
- Aaa, czyli nie będziesz jego żoną? - spytał, jakby chciał się upewnić.
- Nie planuję tego - powiedziałam, śmiejąc się.
- To zostaniesz moją? - spytał z nadzieją w głosie.
- Oczywiście, jak tylko dorośniesz to zostanę twoją żoną - powiedziałam, patrząc na to, jak mu się oczy świecą.
- Ale super! - krzyknął Kuba, po czym wybiegł z kuchni do pokoju - Będę miał żonę! - oznajmił.
- No to gratuluję stary - powiedział Bartek z uśmiechem - A kto jest tą szczęściarą? - zapytał
- Ja. - odpowiedziałam, wchodząc do pokoju z tacą.
- Woow, no to jednak współczuje bracie - powiedział udając załamanego. - Spokoju to ty mieć nie będziesz - dodał, zerkając na mnie znacząco.
- No wiesz - trąciłam go łokciem. - Ja współczuję za to Twojej przyszłej żonie. - powiedziałam z uśmiechem - Biedaczka.. na męczy się sprzątając po tobie co 5 minut. - pokazałam mu język.
- A i Kubuś musisz się nauczyć gotować. Inaczej będziesz zmuszony jeść sałatki, bo Luśka nie umie gotować, a na dodatek jest wegetarianką.
- Ja przynajmniej nie chrapię jak Belzebub - spojrzał na mnie zaskoczony - Tak, chrapiesz i to tak, że przy zamkniętych drzwiach w pokoju Cię słyszę. - dodałam.
- A i nawet nie próbuj się z nią sprzeczać. - przypomniał sobie. - Jest tak uparta, że i tak nie odpuści.
- To ja się jeszcze zastanowię, co z tym ślubem - powiedział Kuba, wahając się.
- No ładnie, zniechęciłeś mi męża - znów trąciłam go łokciem. Spojrzałam na rodziców Bartka. Zrobiło mi się głupio, kompletnie zapomniałam o ich obecności. Jego mama siedziała i patrzyła na nas w dziwny sposób, ale z uśmiechem, a tata wydawał się być pochłonięty meczem piłki nożnej, który leciał w telewizorze.
- Bartuś, ale sam musisz przyznać, że Ala ma rację. Jesteś okropnym bałaganiarzem - powiedziała z uśmiechem pani Kurek.
- Widzisz, nie tylko ja tak uważam. W godzinę potrafi zrobić sajgon w mieszkaniu. - potwierdziłam.
- Oj tak, pamiętam to z czasów, gdy jeszcze mieszkał z nami - już miałam, odpowiadać, gdy usłyszałam mój telefon. Dzwonił trener Nawrocki.
- Oj przepraszam, muszę odebrać - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
- Witam mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - usłyszałam.
- Nie, nie. O co chodzi? - spytałam.
- Chciałbym się spotkać i porozmawiać o kolanie Bartka.
- Nie ma sprawy, kiedy?
- Da pani radę teraz wpaść na halę? Mamy trening, ale zaraz kończymy. - zaproponował.
- Będę za pół godziny - chciałam zostawić Bartka z rodzicami, niech się sobą nacieszą. - Przykro mi, ale będę musiała wyjść. Właśnie dzwonił trener, chce się ze mną spotkać w sprawie kolana Bartka. - wyjaśniłam. - Miło było państwa poznać i ciebie mój były, przyszły mężu. - uśmiechnęłam się do Kuby.
- Nam również, było miło. Szkoda, że już musisz iść, mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie spotkanie. - powiedziała mama Bartka
- Też mam taką nadzieję. Do widzenia. - pożegnałam się i wyszłam. Dojechałam po 20 minutach na halę. Chłopaki właśnie skończyli trening i szli do szatni.
- Guys! She is physiotherapist Bartka, right? - spytał Alek, gdy mnie zobaczył.
- Yes - odpowiedział mu Winiar - Cześć Luśka - przywitał się ze mną - Chodź poznasz resztę zespołu.
- Znam imiona i nazwiska wszystkich, a nawet wzrost i zasięg większości, więc wystarczy, że ja się przedstawię. - powiedziałam z uśmiechem.
- Oo czyżby nasza psychofanka? - spytał Karol.
- Była psychofanka - zaśmiałam się. - Dziwie się, że mnie nie pamiętacie. Po każdym meczu czaiłam się pod waszym autokarem.
- Czekaj, to nie ty weszłaś do autokaru, a potem pobiłaś ochroniarza, który cie stamtąd wyniósł? - spytał Mariusz.
- Nie - odpowiedziałam, śmiejąc się - Nie, aż taką zagorzałą fanką nie byłam. Ja tylko grzecznie stałam pod waszym autokarem, modląc się o zdjęcie z którym kolwiek z was. - wyznałam szczerze.
- No to z kim masz? - zapytał Winiar
- Hmm.. z tego co pamiętam to mam z Michałem, - popatrzyłam na Bąka, głupi było mi mówić do niego "Bąku" - Wytze, Alkiem, Konstantinem, Pawłem - też nie odważyłam się powiedzieć "Zatim" - i chyba tyle. Potem odpuściłam sobie zdjęcia i autografy.
- Ze mną nie masz? - spytał zszokowany.
- Nie! uciekłeś mi po meczu o Super Puchar.. a już byłam tak blisko - zaśmiałam się.
- To chodź, teraz sobie zrobimy, masz aparat? - spytał. Podałam mu telefon, wciąż się śmiejąc.
- Bąku, rób - objął mnie w pasie. - A właśnie, robimy w piątek u mnie grilla. I musicie wpaść. Kuraś da radę z tym kolanem? - spytał
- Tak, z kolanem już lepiej - powiedziałam - Powiem Bartkowi, ja jestem za. - dodałam.
- O pani Alicja - odwróciłam, się na hale wszedł trener. - Cieszę się, że pani przyszła. Zapraszam do mojego biura.
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam za trenerem.

Oczami Bartka..
- Bardzo fajna dziewczyna, ta Ala - powiedziała mama, po tym jak Luśka wyszła.
- I ładna - dodał młody.
- A co słychać u Asi? - w końcu odezwał się mój tata. No tak, Aśka była jego ulubienicom, od razu ją polubił, w przeciwieństwie do mamy. Nadal wydaje mi się, że ona za nią nie przepada.
- Nie rozmawialiśmy długo. Wczoraj zadzwoniłem do niej, ale nie miała czasu rozmawiać - powiedziałem prawdę, na co mama się skrzywiła. - A co tam u was? - zapytałem, chcąc zmienić temat.
- Wszystko po staremu. - odpowiedziała mama. - Kubie lepiej idzie w szkole z matematyką, ale z biologią ma teraz problem.
- O, jeśli czegoś nie rozumiesz, to zadzwoń do Luśki - zaproponowałem - ona wie o wszystkim, co związane jest z biologią.
- Właśnie, taka młoda a już taką opinię sobie wyrobiła.. - widać było, że mama jest nią zachwycona.
- Naprawdę jest bardzo dobrą rehabilitantką, widać na ćwiczeniach, że zna się na rzeczy.- odpowiedziałem.
- Będziemy się zbierać chyba, nie? - zapytał tata.
- Tak, tak już późno, mieliśmy wpaść tylko na godzinkę. - zgodziła się.
- Ja chyba jednak chcę się ożenić z Lusią - powiedział Kuba, gdy wychodzili.
- Przekaże jej. - uśmiechnąłem się.
Gdy wyszli wróciłem do pokoju. Wybrałem numer do Aśki, miała się odezwać, ale szczerze wątpiłem w to, że pamięta.
- Słucham - usłyszałem w telefonie.
- No cześć, miałaś zadzwonić. - powiedziałem cicho.
- Zapomniałam, tyle się wczoraj działo.. Było tyle ludzi! Bawiliśmy się do rana - mowiła podekscytowana.
- To świetnie, wpadniesz w weekend? - zapytałem z nadzieją.
- Bartuś, przepraszam ale nie dam rady. Jest impreza, na której będą dosłownie wszyscy moi znajomi, no żal mi przegapić tego. Będziesz się gniewać jak nie przyjadę? - no tak, impreza ważniejsza ode mnie.
- Nie, nie spoko. 
- A jak tam Ci się układa z tą twoją współlokatorką? Mam nadzieję, że do niczego nie doszło - powiedziała, oskarżycielskim tonem.
- Rozmawialiśmy już o tym, nie musisz się o to martwić. Luśka, to jedynie moja rehabilitantka. - odpowiedziałem, lekko zdenerwowany.
- Mam nadzieję, muszę zacząć się szykować, bo idę do klubu ze znajomymi. Pa - szybko się pożegnała i rozłączyła. Zacząłem sie zastanawiać, czy ten cały związek ma sens. Luśka wróciła do domu po godzinie.
- Jestem - krzyknęła z przedpokoju.
- Ok.
- Przyjdź do kuchni pokażę ci co dla ciebie mam. - wszedłem do kuchni i zobaczyłem, że wyjmuję z reklamówki pieczonego kurczaka. - Żebyś już na mnie nie narzekał. - dodała z uśmiechem.
- Luśka - zacząłem się się śmiać. - Dziękuję.
- Osobiście nie wiem, jak możesz to jeść - popatrzyła ze wstrętem na stół. - A zapomniałabym, mamy zaproszenie na piątkowego grilla u Winiara. - powiedziała, wchodząc do łazienki
- O super! - ucieszyłem się - fajnie będzie gdzieś wyjść w końcu. - powiedziałem, zabierając się za kurczaka, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otwórz - krzyknęła z łazienki. Przed drzwiami stała ładna, szczupła brunetka z brązowymi, zapłakanymi oczami.
- Cześć, jest może Luśka? - powiedziała, łamiącym się głosem.
- Tak, tak.. Luśka, ktoś do ciebie. - krzyknąłem
- Natka? Co się stało? Co ty tutaj robisz? - spytała, wychodząc z łazienki.

____
Na prywatne prośby, starałam się żeby był długi :)

6 komentarzy:

  1. ciekawe po co przyjechała Natka..
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaaaj dalej ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy będzie kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  4. taaaak jak najdłuższe!! lepiej się czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ♥Zapraszam do mnie.
    http://zsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. spróbuj to kiedyś skończyć to Cię zabije. Lilka <3

    OdpowiedzUsuń